Twarde negocjacje między skarbem państwa i mniejszościowymi akcjonariuszami Lotosu, które poprzedziły czwartkowe walne zgromadzenie gdańskiej spółki, zaowocowały sytuacją korzystną dla obu stron.
— Ostatecznie wynik jest win-win, podczas gdy pierwotnie skarb państwa dążył do win-lose, z wygraną dla siebie — tłumaczy osoba, która uczestniczyła w rozmowach po stronie mniejszości.
Parytet lepszy dla mniejszych
Program walnego Lotosu zakładał głosowanie nad zgodą na wydzielenie i zbycie udziałów lub zorganizowanych części przedsiębiorstwa po to, by przemodelować grupę Lotosu i przygotować ją do wypełnienia narzuconych przez Komisję Europejską tzw. środków zaradczych. To od nich komisja uzależniła zgodę na fuzję Lotosu i PKN Orlen, jednego z flagowych projektów gospodarczych Zjednoczonej Prawicy.
Problem tkwił w tym, że projekt uchwał zakładał, że mniejszościowi zagłosują „w ciemno”. Mieli najpierw dać zgodę na możliwość sprzedaży aktywów, a dopiero w kolejnym ruchu głosować nad faktycznymi warunkami sprzedaży. Gdyby jednak zagłosowali przeciw tym warunkom, to Orlen i tak miałby do transakcji drogę otwartą. Nie mógłby wprawdzie przeprowadzić fuzji, ale mógłby zwyczajnie kupić państwowe udziały w Lotosie (53 proc.). Dla mniejszościowych było to nie do zaakceptowania.
Twarde negocjacje instytucji finansowych zaowocowały jednak wykreśleniem z uchwał opcji zakupu Lotosu przez Orlen. Musi to być fuzja, a jeśli nie, to trzeba będzie na nowo prosić akcjonariuszy o zgodę.
— To sukces akcjonariuszy mniejszościowych Lotosu, ponieważ teraz będą mieli realną szansę dostać propozycję korzystnego parytetu wymiany akcji — uważa Łukasz Prokopiuk, analityk DM BOŚ.
Teraz partner
Jest to jednak również sukces skarbu państwa, który potrzebował czwartkowych uchwał, by kontynuować prace nad paliwową fuzją. Kolejnym krokiem — zgodnie z zapowiedziami Orlenu — powinno być teraz wybranie partnera lub partnerów, z którymi przeprowadzona zostanie wymiana aktywów. Następnie do 14 listopada Orlen ma czas, by wysłać Komisji Europejskiej plan wypełnienia środków zaradczych. Zgodnie z doniesieniami Polityki Insight kandydatem na partnera jest m.in. Saudi Aramco, który miałby dostać m.in. 30 proc. gdańskiej rafinerii.

Nad ostatecznymi warunkami fuzji ponownie głosować będą akcjonariusze Lotosu (wymagane będzie 80 proc. głosów na walnym) oraz Orlenu (66 proc.). To oznacza dalsze twarde negocjacje z akcjonariuszami mniejszościowymi.
Zapytaliśmy PKN Orlen o następne kroki w procesie przygotowania fuzji z Lotosem.
“To negocjacje i podpisanie umów z wybranymi inwestorami w związku z realizacją środków zaradczych” - odpisał koncern.
Umowy zostaną następnie przekazane Komisji Europejskiej do ostatecznej akceptacji.
“Szacujemy, że proces decyzyjny po stronie KE może trwać około trzech miesięcy i na tej podstawie możliwe będzie połączenie spółek. Również dla tej czynności niezbędne będzie uzyskanie zgody akcjonariuszy zarówno po stronie Lotosu i Orlenu” - pisze Orlen.
Licząc od dnia wydania wiążącej decyzji przez Komisję Europejską, Orlen będzie miał 6 miesięcy na zamknięcie całości transakcji wraz ze sprzedażą aktywów.
Wielogłos w rządzie
Nie mniej twarde rozmowy toczą się wewnątrz rządu. Orlen nadzorowany jest przez Jacka Sasina, ministra aktywów państwowych, który popiera plan fuzji z Lotosem, ale również z gazowym PGNiG.
— Obecna decyzja akcjonariuszy Lotosu to milowy krok ku budowie narodowego championa — tweetował w czwartek Jacek Sasin.
Krytykiem fuzji jest natomiast Piotr Naimski, pełnomocnik rządu ds. strategicznej infrastruktury energetycznej.
Na tle tych wewnętrznych dyskusji zainteresowanie budzi środowy artykuł w Wirtualnej Polsce. Portal poinformował, że na Jarosława Wróbla, wiceprezesa Lotosu, złożono zawiadomienie w prokuraturze. Zrobił to PGNiG, jego były pracodawca, który uważa, że Jarosław Wróbel wyrzucił dziesiątki milionów złotych w błoto i podejmował decyzje zagrażające bezpieczeństwu informatycznemu gazowej firmy. Jarosław Wróbel odpowiedział komunikatem wysłanym w nocy. To „doniesienia medialne (…) mające na celu zdyskredytowanie mojej osoby w przededniu Nadzwyczajnego Walnego Zgromadzenia Grupy LOTOS S.A.” — napisał pisał Jarosław Wróbel.
Uchodzi on za menedżera cieszącego się poparciem Daniela Obajtka, prezesa Orlenu. Miał ambicje zostać prezesem PGNiG, ale stanowisko dostał Paweł Majewski. Przeszedł wtedy do Lotosu. W kuluarach można dziś usłyszeć, że zaufania między Danielem Obajtkiem a Pawłem Majewskim dziś już nie ma, mimo że kiedyś było silne.