Kiedy jednak przychodzi do pobudzenia wzrostu gospodarczego, bądź odsunięcia w czasie końca cyklu koniunkturalnego, potrzebne są bardziej skoordynowane działania.

Sygnały ostrzegawcze o spowalniającej gospodarce dochodzą już nie tylko z Chin i Europy. Indeks zaskoczeń ekonomicznych obliczany przez Citi dla Stanów Zjednoczonych powrócił do skrajnie negatywnych poziomów. Silne dotychczas nastroje konsumenckie za oceanem uległy w ostatnich dniach istotnemu pogorszeniu, zawiodła również sprzedaż nowych domów. To o tyle istotne, że wzrost amerykańskiej gospodarki w drugim i trzecim kwartale miał być napędzany właśnie przez konsumenta. Mocno niepokoją również wolumeny przeładunkowe i ruch w portach na całym świecie, które w drugim kwartale 2019 r. zanotowały bardzo wyraźny spadek. Wiele amerykańskich przedsiębiorstw zasygnalizowało konieczność przeprojektowania łańcuchów dostaw i podkreślało negatywny wpływ niepewności na biznes.
Powoli zbliżamy się do punktu przełomowego – zawrócenie gospodarki ze ścieżki wiodącej ku recesji wymaga konkretnych i zdecydowanych decyzji. Na swoim czerwcowym posiedzeniu drogę ku obniżkom stóp otworzył Fed, bardzo gołębi był również Europejski Bank Centralny. Do stołu negocjacyjnego powrócił również Donald Trump, który oficjalnie rozpoczął już swoją kampanię wyborczą.
Wiele wskazuje na to, że na linii Stany Zjednoczone – Chiny może wreszcie dojść do przełomu. Amerykański prezydent może zadowolić swój elektorat poprzez podgrzewanie konfliktu z Iranem, co dałoby mu miejsce na złagodzenie bardziej kosztownego sporu z Pekinem. W krótszym terminie byłby to optymistyczny scenariusz dla akcji, a jednym z kandydatów do wzrostu stałyby się mocno przecenione spółki z sektora semiconductor. Korekta w segmencie długu wymagałaby trwalszej poprawy danych makroekonomicznych – na razie rynek obligacji spodziewa się negatywnego scenariusza i korzysta z ciągłego napływu kapitału.