- Każdy człowiek ma dwa fundamentalne prawa, które powinno mu zagwarantować państwo demokratyczne. To wolność i własność. Pozbawienie człowieka własności może prowadzić do podobnych następstw, jak pozbawienie go wolności. Dlatego uważam, że pozbawienie własności powinno być obwarowane zbliżonymi gwarancjami jak pozbawienie wolności, zwłaszcza w obszarze precyzji przepisów i możliwości odwołania się do sądu – mówi w rozmowie z PB prof. Marcin Wiącek, Rzecznik Praw Obywatelskich (RPO).
Instrumentalne podejście
W jego ocenie - zwłaszcza w przypadku przedsiębiorców - skutki zablokowania kont bankowych, czy wprowadzenia do firmy zarządu przymusowego, czyli pozbawienia dostępu do majątku lub możliwości dysponowania nim, bywa bardziej dotkliwe niż kilkutygodniowe czy kilkumiesięczne aresztowanie. Dlatego RPO wystąpił właśnie do Ministra Sprawiedliwości z wnioskiem o ujednolicenie wszystkich obowiązujących dziś procedur związanych z blokadą rachunków i wzmocnienie kontroli sądową nad jej stosowaniem.
Obecnie w Polsce – co pokazały analizy prowadzone przez pracowników biura RPO - funkcjonuje bowiem wiele różnych trybów umożliwiających blokowanie kont, co więcej - ich liczba stale rośnie. Dostęp do rachunku można odebrać na podstawie przepisów ordynacji podatkowej, prawa bankowego, ustawy o nadzorze nad rynkiem finansowym, o SKOK-ach i kilku innych ustaw. A sednem problemu, zdaniem RPO, jest to, że sądy mają niewystarczającą lub wręcz iluzoryczną kontrolę nad decyzjami prokuratury dotyczącymi takich blokad.
Wieloletni areszt tymczasowy
Prof. Marcin Wiącek uważa, że w kwestii pozbawiania wolności polska rzeczywistość pozostawia wiele do życzenia.
- Prawne przesłanki tymczasowego aresztowania są określone w sposób nieostry, dający zbyt dużą swobodę w orzekaniu. Praktyka jest taka, że sądy uwzględniają ponad 90 proc. wniosków prokuratury o tymczasowe aresztowanie. Stało się ono u nas regułą, a powinno być wyjątkiem – mówi RPO.
Ponadto w polskim prawie nie ma maksymalnego terminu tymczasowego aresztowania i w praktyce zdarza się, że trwa ono wiele lat.
- Ten środek nie funkcjonuje w praktyce w taki sposób, w jaki został pomyślany przez twórców polskiej konstytucji i traktatów międzynarodowych, którymi Polska jest związana. Standardem powinien być ściśle określony prawem czasowy pułap aresztu tymczasowego – uważa prof. Marcin Wiącek.
Rozbieżność zdań
Trybunał Konstytucyjny orzekł wprawdzie w 2019 r., że brak takiej granicy czasowej nie narusza Konstytucji RP, ale wydał jednocześnie tzw. postanowienie sygnalizacyjne, wskazujące na potrzebę zmiany przepisów. Choć od tamtej pory minęły już ponad cztery lata to postanowienie nie zostało wciąż wykonane.
- Intensywnie korespondowałem w tej sprawie z Ministerstwem Sprawiedliwości. Niestety nasze stanowiska istotnie się różnią. Minister uważa, że sądy sobie z tym radzą i nie ma konieczności zmian w prawie. Nie mogę zgodzić się z tą opinią – mówi urzędujący RPO.
Przypomina, że zwykle sędziowie mają bardzo mało czasu na decyzję o tymczasowym areszcie, a bywa, że areszt jest przedłużany z powodu bierności prokuratury, która przewlekle prowadzi postępowania dowodowe, czy z innych powodów całkowicie niezależnych od zachowania aresztowanego.
Prokurator ponad sądem
W naszym prawie istnieje instytucja zwana warunkowym aresztowaniem tymczasowym, polegająca na zwolnieniu pod warunkiem wpłacenia poręczenia majątkowego. Zdaniem RPO sama idea jest słuszna, ale jeden szczegół powoduje, że przepisy dotyczące zwolnienia za kaucją są… niekonstytucyjne. Chodzi o to, że zgodę sądu na takie zwolnienie z aresztu może zablokować prokurator.
- Mamy więc do czynienia z sytuacją wykluczoną przez Konstytucję RP, zgodnie z którą nikt nie może być pozbawiony wolności inaczej niż na podstawie decyzji sądu, a w tym przypadku jest pozbawiany na podstawie decyzji prokuratora, która dodatkowo nie wymaga żadnego uzasadnienia. Czegoś takiego w demokratycznym państwie prawa być nie może – mówi prof. Marcin Wiącek.
RPO rozważa, czy w tej sprawie nie wystąpić do TK. Obecnie jest na etapie analizowania praktyki orzeczniczej.
Wniosek rekordzista
Przedsiębiorcy najczęściej zgłaszają się do PRO w sprawie wszczynania wobec nich postępowań karnoskarbowych. Chodzi o to, że ten mechanizm bywa stosowany w sposób instrumentalny, czyli wyłącznie po to, żeby doprowadzić do zawieszenia przedawnienia zobowiązania podatkowego. Potwierdza to analiza orzecznictwa polskich sądów. RPO zajął się tym problemem już wiele lat temu. Już w 2014 r., czyli za kadencji prof. Ireny Lipowicz, do Trybunału Konstytucyjnego (TK) trafił wniosek o stwierdzenie niezgodności z konstytucją przepisu, który bezwarunkowo zakłada zawieszenie przedawnienia zobowiązań podatkowych w takich sytuacjach. W 2017 r. odbyła się jedna rozprawa, ale wyrok nie zapadł i dotychczas nie wyznaczono kolejnego terminu.
- Mija zatem już dziewięć lat, a wniosek RPO nie został wciąż rozpoznany przez TK. Chyba żadnej sprawy trybunał nie rozpatrywał aż tak długo – mówi prof. Marcin Wiącek.
Nic nie dały także wystąpienia kolejnych RPO do Ministerstwa Finansów z prośbą, aby rozważyło ono przygotowanie nowelizacji przepisów. Resort konsekwentnie odpowiada, że czeka na wyrok TK.
Światełko w tunelu
Na szczęście w 2021 r. Naczelny Sąd Administracyjny wydał uchwałę, mówiącą, że sądy administracyjne mają prawo oceniać, czy postępowanie karnoskarbowe nie zostało wszczęte instrumentalnie.
- To oznacza, że organ podatkowy powinien uzasadnić, że takie postępowanie nie zostało zainicjowane tylko po to, aby doprowadzić do zawieszenia przedawnienia. Ciężar dowodu został więc przeniesiony na organ podatkowy. Mam nadzieję, że to zmieni praktykę, jeszcze zanim dojdzie do nowelizacji przepisów lub wydania wyroku przez TK – mówi urzędujący RPO.