"Dane za czerwiec nie są dobre i wskazują na niższą dynamikę produkcji niż w pierwszym kwartale. Widać też znaczne zróżnicowanie w poszczególnych działach: silna produkcja samochodów i maszyn (co wiązalibyśmy z silnym eksportem międzynarodowych koncernów) i ujemne dynamiki produkcji mebli (problemy z eksportem) i energii. Dane dzisiejsze wskazywałby na to, że w drugim półroczu dynamika produkcji będzie niższa niż w pierwszym" - powiedział główny ekonomista Banku BPH Ryszard Petru.
Podobne zdanie - o widocznym spowolnieniu - prezentują ekonomiści banku BGŻ oraz Banku Millennium.
"Dane o produkcji sprzedanej przemysłu były zaskakująco słabe i są one wyraźnym symptomem spowolnienia gospodarczego w sektorze przetwórstwa przemysłowego. Przedsiębiorstwa zmniejszają produkcję z uwagi na rosnące ceny surowców, drożejący kredyt oraz wygasający popyt, zarówno krajowy jak i zagraniczny. Dodatkowym problemem, z którym borykają się eksporterzy jest rekordowo mocny złoty" - ostrzega Wojciech Matysiak z BGŻ.
Matysiak uważa, że można spodziewać się, iż w obliczu pogarszającej się sytuacji finansowej i coraz większych problemów z popytem, firmy będą redukowały zatrudnienie oraz w miarę możliwości przenosiły produkcję za granicę. Średniookresowe perspektywy wzrostu gospodarczego nie są optymistyczne.
"Gorsza sytuacja na rynku pracy przyczyni się bowiem do poważnego wyhamowania konsumpcji, co przysporzy dalszych kłopotów nie tylko przedsiębiorstwom z sektora przetwórstwa przemysłowego, ale także w innych sektorach gospodarki. Skutkiem takiego scenariusza będzie najprawdopodobniej znaczny spadek tempa wzrostu gospodarczego w przyszłym roku i może ukształtować się ono poniżej 4,0%" - podkreślił analityk BGŻ.
"Widać, że załamanie w maju było głównie efektem statystycznym, natomiast skala odbicia dynamiki jest rozczarowująca. W porównaniu z czerwcem ubiegłego roku produkcja wzrosła w 19 spośród 29 działów przemysłu, ale zaskakujące jest, że wśród działów o najbardziej dynamicznym wzroście produkcji nie ma produkcji sprzętu i urządzeń radiowych, telewizyjnych i telekomunikacyjnych, w którym tradycyjne odnotowywano największe wzrosty produkcji i który jest sztandarowym, polskim działem eksportowym" - analityk Millennium, Grzegorz Maliszewski.
Ekonomista dodał, że strukturze wzrostu produkcji nie widać jeszcze dramatycznych skutków umocnienia złotego. W najbliższych miesiącach możliwe jest jednak spowolnienie produkcji eksportowej spowodowane szybką aprecjacją złotego, do której eksporterzy nie zdąża się przystosować.
Mniej zaskakujące dla ekspertów okazały się dane na temat inflacji producentów (PPI). Jednak jej tylko 2,7-proc. wzrost nie wywołał dużych emocji, ponieważ był spowodowany znanymi już wcześniej czynnikami - wzrostem cen ropy, niwelowanym jednak przez silnego złotego.
Jak zauważa główny ekonomista Banku BPH Ryszard Petru, w ujęciu miesięcznym
największe wzrosty cen miały miejsce w przetwórstwie przemysłowym, które
napędzane były przez szybko rosnące ceny paliw. Natomiast relatywnie stabilne
były ceny w górnictwie dzięki spadkom cen metali przemysłowych na świecie oraz
w
kategorii "wytwarzanie i zaopatrywanie w energię, wodę i gaz", gdyż
czerwiec nie przyniósł żadnych doniesień na temat podwyżek cen prądu i gazu.
"Tradycyjnie hamujący wpływ na ceny producentów miał umacniający się złoty. " - zauważył też Petru.
Podobne wnioski z danych wyciągają eksperci Banku Millennium oraz BGŻ, którzy dodali także kilka słów o przyszłości.
"Kształtowanie inflacji producenta jest wypadkową dynamicznego wzrostu surowców i cen kontrolowanych, co odzwierciedlone jest we wzroście cen w górnictwie oraz wytwarzaniu i zaopatrywaniu w energię elektryczną, gaz i wodę oraz niskiej dynamiki cen przetwórstwa przemysłowego, będącej skutkiem aprecjacji złotego" - analizuje Grzegorz Maliszewski.
"Najbardziej wzrosły ceny produkcji koksu i rafinacji ropy naftowej - o 4,3% m/m, co można uznać raczej za optymistyczny odczyt zważywszy na silne podwyżki cen ropy. W drugiej połowie roku inflacja PPI będzie się najprawdopodobniej obniżać w ślad za prognozowanymi przez nas spadkami cen ropy naftowej, oczekiwanym spadkiem tempa wzrostu funduszu płac oraz w wyniku aprecjacji złotego" - wyjaśnił Wojciech Matysiak.
Według niego oraz pozostałych ekspertów, środowe dane nie powinny wpłynąć na lipcową decyzję RPP i stopy procentowe zostaną na dotychczasowym poziomie.
"Z punktu widzenia RPP dzisiejsze dane nie powinny wpłynąć na zmianę stanowiska Rady. W naszej ocenie głównym zmartwieniem obecnie jest silny złoty, dlatego też nie spodziewam się, aby przez najbliższe dwa miesiąca RPP dokonała podwyżek stóp" - ocenia główny ekonomista BPH.
"Dzisiejsze dane nie powinny mieć wpływu na decyzję RPP. Oczekuję, ze w najbliższym czasie Rada wstrzyma się z podwyżkami stóp, a kolejny ruch o 25 bp do góry nastąpi w październiku" - potwierdza Grzegorz Maliszewski, któremu wtórują analitycy BZ WBK i BGŻ.
"Dane dobrze wpisują się w obraz polskiej gospodarki podlegającej stopniowemu spowolnieniu i będą kolejnym argumentem dla Rady za kilkumiesięczną obserwacją, bez podwyżki stóp w miesiącach letnich. Rada pozostanie jednak czujna, bo z pewnością wzrost płac o 12-proc. może być odebrany jako sygnał niepokojący" - napisali w komentarzu eksperci BZ WBK.
Także Wojciech Matysiak uważa, że dzisiejsze pozostają neutralne dla RPP w kontekście najbliższych decyzji dotyczących stóp procentowych. Kilka poprzednich ruchów RPP sugeruje bowiem, że władze monetarne podobnie jak Europejski Bank Centralny kładą obecnie większy nacisk na hamowanie inflacji niż niwelowanie zagrożeń dla wzrostu gospodarczego.
"Ponieważ prognozy inflacyjne pozostają niekorzystne, spodziewamy się, że Rada podniesie stopy procentowe we wrześniu o 25 pb" - powiedział analityk BGŻ.