Tak dużym optymizmem deweloperzy już dawno się nie wykazywali. Kilka dni temu Polski Związek Firm Deweloperskich przeprowadził badanie nastrojów, z którego wynikało, że jego członkowie spodziewają się wzrostu dostępności kredytów hipotecznych dla klientów, kredytów budowlanych dla firm, większej sprzedaży mieszkań i stabilnie rosnących cen lokali wprowadzanych do sprzedaży. Zadeklarowali też, że zamierzają rozpoczynać więcej inwestycji. Znaczna część z nich już to zrobiła.
— Z wstępnych danych po półroczu wynika, że właśnie minęliśmy moment równowagi. W Warszawie, Wrocławiu i Krakowie widzimy wyraźny wzrost oferty mieszkań. Wybór dla klientów rośnie, nawet mimo utrzymania wysokiej sprzedaży — mówi Katarzyna Kuniewicz, szefowa działu badań firmy Reas.
Liderem we wprowadzaniu nowych inwestycji jest Dom Development, który kilka kwartałów temu został zepchnięty z najwyższego stopnia podium przez Robyga. W pierwszej połowie roku do cennika dołączyło około 1,4 tys. lokali.
— W minionym kwartale zaobserwowaliśmy, że banki podnoszą marże, co przełożyłosię na wzrost kosztów kredytów hipotecznych. Udział zakupów z kredytem nie uległ jednak zmianie i wyniósł około 70 proc. To prawdopodobnie efekt utrzymujących się niskich stóp procentowych — mówi Jarosław Szanajca, prezes Dom Development. Czy wzrost oferty na rynku oznacza, że deweloperzy nie powinni liczyć na wyższe ceny? Niekoniecznie.
— Jeśli liczyć dane z kilku ostatnich kwartałów łącznie, nadal mamy wyższą liczbę mieszkań sprzedanych, niż wprowadzonych do oferty. Przez ostatnie lata rynek wstrzymywał się z rozpoczynaniem nowych inwestycji, czekając na odbicie cen od dołka. Teraz, kiedy to już się stało, deweloperzy powiększają ofertę — mówi Katarzyna Kuniewicz.