Niemiecki Tanquid chce zbudować rurociąg przez Bug
Podobny projekt państwowego OLPP zablokował skarb państwa w interesie Lotosu i Orlenu.
Niemiecka firma Tanquid, operator bazy paliw w Radzionkowie na Górnym Śląsku, ma nowy plan. Przy wschodniej granicy Polski, w rejonie Małaszewicz, chce uruchomić terminal, który ułatwi firmom handlującym paliwami przeładunek taniego diesla sprowadzanego z Białorusi na kolejowe cysterny.
To pierwsza część planu. Druga to budowa 10-15 km rurociągu paliwowego, który połączy istniejącą już bazę na Białorusi z jej polskim odpowiednikiem. Ściśle rzecz biorąc, po stronie białoruskiej rura już jest — kilkukilometrowy odcinek kończy się... tuż przed granicą na Bugu.
Inwestycja Tanquidu ma przyciągnąć firmy paliwowe możliwością obniżenia kosztów transportu diesla do Polski. Import tego paliwa z Białorusi uzupełnia obecnie niewystarczającą produkcję polskich rafinerii.
Bez słupkowego
Przedstawiciele firmy Tanquid nie chcą rozmawiać o założeniach strategii spółki. Nam udało się jednak poznać szczegóły. Nasz proszący o anonimowość rozmówca przypomina, że dziś olej napędowy z białoruskiej bazy do polskiego terminalu w Małaszewiczach jedzie koleją — wozi go PKP Cargo.
— Od każdej tony przewiezionego paliwa kolej pobiera dziś około 10 EUR tzw. słupkowego. Rurociąg wyeliminuje koszty z tym związane. Przyszli klienci Tanquidu są także przekonani, że strona białoruska zrealizuje swoje plany budowy rurociągu z rafinerii w Mozyrze do bazy przy granicy Polski. Ma to ułatwić Białorusinom sprzedaż paliw w Polsce i w całej Unii Europejskiej. Realizacja tego planu jeszcze bardziej obniżyłaby koszty sprowadzenia diesla ze Wschodu — mówi osoba dobrze znająca sprawę.
Według niej, Tanquid prowadzi już zawansowane rozmowy z kilkoma firmami zainteresowanymi korzystaniem z nowej bazy i rurociągu. Budowa samej bazy to wydatek około 10 mln EUR, rury — 7-8 mln EUR. Cała inwestycja ma zostać zrealizowana w ciągu dwu-trzech lat. Rurociągiem trafiać ma do Polski od kilkuset tysięcy do miliona ton paliwa rocznie. Dla porównania: obecnie nasz kraj zużywa ponad 12 mln ton diesla.
Drugie podejście
Kto na tym zarobi? Na pewno Tanquid oraz firmy paliwowe sprowadzające paliwo. A także tajemnicza polska firma prywatna, która ma być współinwestorem rurociągu, oraz wykonawcy. Kierowcy na obniżce cen raczej nie skorzystają (patrz opinie ekspertów), stracić natomiast mogą Orlen i Lotos. Gdańska rafineria właśnie zakończyła realizację programu 10+, dzięki któremu chce zwiększyć sprzedaż diesla. Spółka ma nadzieję na wielkie przychody z tego "wysokomarżowego produktu".
Warto przypomnieć, że lobbing obu polskich koncernów doprowadził dwa lata temu do zablokowania przez resort skarbu podobnej inwestycji, którą miał zrealizować państwowy Operator Logistyczny Paliw Płynnych (OLPP). Teraz jednak inwestorem jest firma prywatna. Jaki scenariusz napisze życie? Orlen, Lotos i resort skarbu nie skomentowały sprawy.
okiem eksperta
Krzysztof Romaniuk
dyrektor ds. analiz rynku paliw w Polskiej Organizacji Przemysłu i Handlu Naftowego
Skorzystają hurtownicy
Orlen w ubiegłym roku oddał do użytku instalacje umożliwiające zwiększenie produkcji oleju napędowego, a Lotos niedawno instalacje wybudowane w ramach Programu 10+. Oznacza to, że zapotrzebowanie na paliwo dieslowskie z importu spadnie z 2,7 mln ton w 2010 r. do około 1 mln ton rocznie. Jednak według naszych prognoz, zużycie diesla w Polsce będzie rosło 2-3 proc. rocznie. Dlatego za 2-3 lata zapotrzebowanie na olej napędowy z importu znowu wzrośnie do poziomu 2,5 mln ton rocznie. Na rynku znajdzie się miejsce także dla dodatkowego diesla z Białorusi. Wniosek: projekt Tanquidu ma sens. Co to oznacza dla polskiego rynku? Najwięcej zyskają firmy handlujące paliwami w hurcie, ewentualnie właściciele stacji paliw. Nie sądzę natomiast, by import tańszego oleju napędowego z Białorusi wpłynął na spadek cen w Polsce. Co najwyżej lokalnie, na stacjach przy granicy możliwe będą obniżki rzędu 1-2 gr na litrze.
okiem eksperta
Wojciech Słowiński, dyrektor działu Oil Gas w firmie doradczej PwC Polska
Straci OLPP
Nie sądzę, by napływ tańszego diesla z Białorusi do Polski stanowił duże zagrożenie dla Lotosu i Orlenu. Paliwo to i tak już dzisiaj jest sprowadzane ze Wschodu. Może tylko częściowo wypierać produkty Orlenu sprzedawane we wschodnich regionach kraju. Możliwe też, że nowy projekt będzie zagrożeniem dla baz paliwowych Operatora Logistycznego Paliw Płynnych, któremu Tanquid zapewne zabierze część klientów przy wschodniej granicy.