Kraje Europy Południowej, które nie należą jeszcze do Unii Europejskiej, to potencjalnie bardzo atrakcyjne miejsce do inwestycji. Mają szansę podążyć taką ścieżką rozwoju jak Polska i inne kraje Europy Środkowej, które w ostatnich 20 latach weszły do UE. Prognozy ekonomiczne dla nich są niezłe, kapitał płynie coraz większym strumieniem. Aczkolwiek cały projekt integracji europejskiej nie jest już tak atrakcyjny, jak był kiedyś, i nie oddziałuje tak mocno na reformy.
Dobrym przykładem wysiłku reform jest Mołdawia, w której w weekend wybory parlamentarne wygrała proeuropejska Partia Działania i Solidarności związana z prezydent Maią Sandu. Kraj ten od kilku lat stara się zrobić wszystko, by jak najszybciej wejść do UE. Wprowadza zmiany dające niezależność wymiarowi sprawiedliwości, stopniowo wykorzenia korupcję, integruje rynek energetyczny z UE, reformuje prawo wyborcze i medialne.
Pod względem tempa zmian Mołdawia jest liderem wśród krajów Europy Południowej. Widać to dobrze po wskaźniku kontroli korupcji: jeszcze w 2015 r. Mołdawia była jednym z najbardziej skorumpowanych krajów na świecie, dziś ma pod tym względem lepsze wskaźniki niż Serbia.
Pozytywne skutki zmian widać we wskaźnikach makroekonomicznych. Po kilku latach przerwy do Mołdawii znów zaczynają powoli płynąć bezpośrednie inwestycje zagraniczne. W pierwszym kwartale wyniosły 125 mln USD wobec 47 mln przed rokiem. To są wciąż bardzo małe kwoty w ujęciu bezwzględnym, ale ważny jest kierunek zmian. Wśród firm rozwijających działalność w tym kraju jest m.in. polski Maspex, który przejął dużego producenta alkoholi Purcari Wineries.
Prognozy Międzynarodowego Funduszu Walutowego pokazują, że w latach 2027-29 Mołdawia może rozwijać się w tempie 5 proc. rocznie, szybciej niż jakikolwiek inny kraj regionu i szybciej niż wynosi średnia historyczna dla tego kraju (3,8 proc.). Na razie wzrost jest niski, ale to ma się zmienić.
Generalnie cały region Europy Południowej (Mołdawia i Bałkany Zachodnie) korzysta na zbliżeniu gospodarczym z Unią Europejską. Napływ inwestycji zagranicznych do tych krajów wynosi obecnie 10 mld USD w skali roku i jest dwukrotnie wyższy niż 10 lat temu. Pod tym względem jest to jeden z najbardziej dynamicznych obszarów całej Europy. Wzrost gospodarczy wynosi między 3 a 4 proc. rocznie, czyli wyraźnie więcej niż w przypadku krajów należących do UE.
W 2023 r. Unia przyjęła plan rozwoju dla Bałkanów Zachodnich, który zakłada stopniowe dopuszczenie regionu do wybranych obszarów jednolitego rynku UE w zamian za konkretne reformy. Stopniowa integracja tych krajów z rynkami UE już trwa. Poszerzany jest swobodny przepływ towarów i usług, prowadzona jest integracja płatnicza, wzmacniane wspólne sieci transportowe i energetyczne, uruchamiane są też instrumenty wsparcia finansowego.
Jest tylko jeden kłopot. Unia ma dziś tyle problemów wewnętrznych, że jej siła przyciągania maleje. Krajom UE coraz trudniej jest podejmować decyzje w zakresie reform wewnętrznych, takich jak polityka klimatyczna, rynki kapitałowe, polityka obronna, polityka energetyczna, innowacje. W takich warunkach rozszerzenie Unii, na które wszystkie kraje będą musiały wyrazić zgodę, staje się coraz mniej prawdopodobne.
Kraje kandydujące widzą, co się dzieje, i same tracą motywację. W wielu krajach, jak w Serbii, reformy polityczne zatrzymały się. Dobrym obrazem tego jest to, jak Serbia osunęła się w rankingu kontroli korupcji.
Jednocześnie atrakcyjną opcją dla tych krajów staje się przyjmowanie inwestycji z Chin, które szukają ścieżek ekspansji na rynkach Unii Europejskiej.
Paradoksalnie utrzymanie Europy Południowej na ścieżce reform to jest dziś równie duży test dla samej Unii i jej atrakcyjności, co dla tych krajów.