Inwestor Wojtek: Sześć rzeczy, które warto wiedzieć o listach zastawnych

Inwestor Wojtek
opublikowano: 2025-09-29 20:00

Na dniach rozpoczyna się pierwsza oferta listów zastawnych dla inwestorów indywidualnych. Najwyższa pora, żeby poznać i zrozumieć produkt.

Z tego artykułu dowiesz się:

  • Czym są listy zastawne, jakiej stopy zwrotu można się spodziewać
  • Jak ten instrument będzie opodatkowany
  • W czym się różnią się od mortgage-backed securities - źródła kryzysu z 2008 r.
Posłuchaj
Speaker icon
Zostań subskrybentem
i słuchaj tego oraz wielu innych artykułów w pb.pl
Subskrypcja

Wielkimi krokami zbliża się pierwsza w historii III RP emisja listów zastawnych dla inwestorów detalicznych, którą przeprowadzi PKO Bank Hipoteczny z grupy PKO BP. Zapisy zaczną się 1 października i potrwają do 21 października. W największym polskim banku sprzedawcy pewnie przebierają już nogami i patrząc na to, jak idzie im zachęcanie klientów do funduszy obligacji PKO TFI (płyną do nich miliardy), nie mam wątpliwości, że oferta będzie udana.

Listy zastawne to jednak produkt nieoswojony przez drobnych inwestorów.. Dlatego postanowiłem się im przyjrzeć i przedstawić najważniejsze informacje.

  1. Listy zastawne to rodzaj obligacji korporacyjnych zabezpieczonych na portfelach kredytów hipotecznych. Takie kredyty najczęściej udzialene są na zakup mieszkania, a te, które będą stanowiły zabezpieczenie emitowanych listów, udzielane są przez PKO BP. Możliwe jednak, że w niedługim czasie na podobne emisje zdecydują się inne działające w Polsce banki hipoteczne należące do innych gigantów - Pekao, ING, Millennium i mBanku. Banki żyją z kredytów, a emisje listów zastawnych pomagają w pozyskaniu pieniędzy na udzielenie ich większej ilości. Żeby było jasne: listy zastawne nie są zupełną nowością na polskim rynku - były emitowane już wielokrotnie, tyle że obejmowali je inwestorzy instytucjonalni, tacy jak fundusze.
  2. Listy zastawne, to produkt dla osób, które cenią sobie bezpieczeństwo, są gotowe na inwestycje w średnim i długim terminie i chcą zarabiać więcej niż na lokacie. Dodam, że agencje ratingowe dają zawsze dobre oceny listom zastawnym – mówił na konferencji promującej produkt Norbert Jeziolowicz, dyrektor zespołu rynków finansowych w Związku Banków Polskich. Skąd taka pewność wobec tych instrumentów? Otóż listy zastawne są podwójnie zabezpieczone. Po pierwsze, tak jak w wypadku obligacji, bank jest prawnie zobowiązany, aby regularnie spłacać odsetki i w dniu wykupu oddać nabywcy zainwestowane pieniądze. Ważniejszy jest jednak drugi warunek – otóż każdy bank jest zobowiązany do utworzenia osobnego rejestru na aktywa zabezpieczające listy zastawne. W skrócie, w razie bankructwa emitenta (banku) inwestorzy mają gwarancję zwrotu pieniędzy, ponieważ aktywa te (głównie kredyty hipoteczne) są prawnie wydzielone z masy upadłościowej banku i są zarezerwowane wyłącznie dla posiadaczy listów zastawnych. Jest to swego rodzaju skrytka awaryjna na wypadek kłopotów finansowych emitenta. Podstawowymi aktywami zabezpieczającymi listy zastawne są kredyty hipoteczne. W ustawie z 1997 r. zapisano, że wymagane zabezpieczenie musi być nie mniejsze niż 105 proc. łącznej kwoty nominalnych wartości znajdujących się w obrocie hipotecznych listów zastawnych. Dla oferty PKO BH na dzień 30 czerwca 2025 r. stosunek ten wynosił 192,5 proc., wynika z prospektu emisyjnego.
  3. PKO BH planuje wykupić listy zastawne po 37 miesiącach. Oprocentowanie w pierwszym półrocznym okresie odsetkowym ustalono na 5 proc., potem będzie to równowartość stopy referencyjnej NBP (czyli tej, o której słyszycie przy okazji każdego posiedzenia Rady Polityki Pieniężnej) powiększonej o 0,25 pkt proc. Obecnie daje to właśnie 5 proc. w pierwszym okresie odsetkowym. Niedawno szukałem lokaty rocznej z oprocentowaniem w wysokości 5 proc. i trudno było taką znaleźć, a przynajmniej w tych bankach, które nie wymagają spełnienia dodatkowych warunków. Jeśli chodzi o obligacje, to takie porównanie będzie tematem mojego następnego wpisu.
  4. By złożyć zapis na list zastawny PKO BH, trzeba wydać 1 tys. zł, bo taki jest nominał jednej sztuki. Zapisy będą przyjmowane w punktach obsługi biura maklerskiego PKO BP, co w praktyce oznacza placówki samego biura maklerskiego PKO BP oraz najzwyklejsze oddziały PKO BP rozsiane po całej Polsce. Trzeba się liczyć z koniecznością wypełnienia ankiety MiFID, która mierzy poziom akceptowalnego przez nas ryzyka inwestycyjnego. Co ważne, listy zastawne będą sprzedawane także tym, którzy nie mają rachunków maklerskich i zapisywane będą wtedy na rachunku sponsora emisji. Aby nabyte listy zastawne nie trafiły do rejestru sponsora emisji, tylko na rachunek maklerski nabywcy, ten ostatni wcale nie musi być klientem biura maklerskiego PKO BP. Warunki emisji przewidują tzw. dyspozycję deponowania, czyli dokument, którego dodatkowe wypełnienie w trakcie zapisu pozwala na zdeponowanie nabywanych papierów wartościowych u dowolnego brokera.
  5. Papiery będą notowane na rynku Catalyst, a ich animatorem będzie biuro maklerskie PKO BP. Animatorem, czyli podmiotem, który będzie dbać o odpowiednią płynność obrotu - czyli łatwość sprzedaży i kupna. Samer Masri, dyrektor w BM PKO BP na konferencji o listach zastawnych zapewniał, że tego typu instrumenty są bardzo plynne i aktywnie animowane, ufam więc, że tak samo będzie w tym wypadku. Opodatkowanie dochodów ze sprzedaży listów zastawnych odbywa się na tych samych zasadach co sprzedaż akcji czy obligacji, a dochód z listu (oprocentowanie) również objęte jest podatkiem. Oczywiście w żadnym momencie nie ma obowiązku sprzedaży listu - można go trzymać 37 miesięcy aż do terminu wykupu.
  6. W finansach ratingi kredytowe są niezwykle ważne, ponieważ są traktowane jako pomiar wiarygodności emitenta i bezpieczeństwa inwestycji. Agencja Moody’s przyznaje oceny od Aaa do C, gdzie Aaa oznacza najwyższą jakość z minimalnym ryzykiem. Moody's przyznała emitentowi (PKO) rating A3, co kwalifikuje go do kategorii niskiego ryzyka. Natomiast samym listom zastawnym przyznano wyższy rating Aa1, co oznacza bardzo niskie ryzyko i pozycjonuje je o jeden stopień poniżej najwyższej możliwej oceny (Aaa).
O różnicy między listem zastawnym a MBS

Nawet jeśli nie pamiętacie globalnego kryzysu finansowego, to być może obiła wam się o uszy nazwa MBS (ang. mortgage-backed securities). To obligacje strukturyzowane zabezpieczone kredytem hipotecznym, o których zrobiło się glośno właśnie w 2008 r. Przez lata amerykańskie instytucje finansowe tworzyły specjalne spółki celowe, które emitowały obligacje, a do inwestorów płynęły pieniądze z comiesięcznych rat spłacanych przez kredytobiorców. Problem polegał na tym, że pożyczek zaczęto udzielać osobom o wątpliwej zdolności kredytowej, przepakowywano te kredyty w instrument finansowy i sprzedawano dalej. W końcu jednak system się załamał. Przedstawiciele PKO BH uspokoili mnie, że listy zastawne znacząco się różnią od MBS-ów.

W przypadku listów zastawnych emitent zachowuje własność aktywów stanowiących zabezpieczenie listów zastawnych i ma obowiązek wypłacać środki posiadaczom listów niezależnie od wyników osiąganych przez aktywa. W przypadku MBS-ów emitent przenosi własność aktywów na spółkę celową (SPV), która emituje papiery wartościowe i wypłaca środki posiadaczom na podstawie przepływów pieniężnych z aktywów. Ponadto posiadacze listów zastawnych mają podwójne roszczenie, co oznacza, że w przypadku niewykonania zobowiązania mogą dochodzić roszczeń zarówno wobec aktywów (rejestru hipotecznych listów zastawnych), jak i emitenta z jego kapitału własnego. W przypadku MBS-ów posiadacze obligacji mają ograniczone roszczenie, co oznacza, że w razie niewykonania zobowiązania mogą dochodzić roszczeń wyłącznie wobec aktywów, ale nie emitenta. Co więcej, emitent listów zastawnych zazwyczaj zastawia więcej aktywów, niż wynosi wartość wyemitowanych listów zastawnych, tworząc bufor na wypadek strat lub niewypłacalności. Nazywa się to nadzabezpieczeniem i zazwyczaj wyraża się je jako procent wartości listów zastawnych pozostających w obrocie.