Dobra druga połowa roku dla BGŻ

ET
opublikowano: 2010-03-09 00:00

Po bardzo kiepskiej pierwszej połowie 2009 r. bank pozbierał się i w drugiej sporo nadrobił.

Po bardzo kiepskiej pierwszej połowie 2009 r. bank pozbierał się i w drugiej sporo nadrobił.

Na koniec czerwca 2009 r. BGŻ miał czystego zysku zaledwie 21 mln zł, co wobec 145 mln zł w połowie 2007 r. prezentowało się nader skromnie. Potem było już jednak lepiej. Pomimo krwawej wojny depozytowej, na którą bank skarży się od dawna, udało się poprawić wynik odsetkowy. Spadł on, to jasne, w stosunku do poprzedniego roku, kiedy wyniósł 664 mln zł, do 462 mln zł, ale był wyższy w drugiej połowie roku niż w pierwszej. Na prowizjach BGŻ zarobił 248 mln zł. Niestety, bank nie podaje dynamiki, a w wynikach opublikowanych za 2008 r. ta pozycja przychodowa nie występuje.

— Cały 2009 r. był wyjątkowo trudny dla sektora finansowego. Choć w drugiej połowie roku obserwowaliśmy na rynku zdecydowaną poprawę, głównie dzięki wzrostowi przychodów z tytułu odsetek i prowizji, nasz końcowy wynik jest niższy od przyjętych założeń — mówi Jacek Bartkiewicz prezes Banku BGŻ.

Wynik obciążają też wydatki na rozwój sieci. Bank jest jednym z nielicznych graczy, który w kryzysie budował nowe placówki. W 2009 r. otworzył 38 oddziałów, powiększając ich liczbę do 326.

Sieć nie jest specjalnie efektywna. Na koniec 2009 r. bank prowadził 549 tys. rachunków osobistych, to jest zaledwie o 17 tys. więcej niż rok wcześniej.

Podczas wojny depozytowej bank zwiększył poziom oszczędności o 8 proc., do 19,6 mld zł. Dynamika na portfelu kredytowym wyniosła 7,2 proc., a jego wartość wyniosła 8,3 mld zł. Równocześnie bank może pochwalić się niskim odsetkiem kredytów z utratą wartości. Na koniec grudnia stanowiły one 5,8 proc. portfela.

BGŻ utrzymał na bezpiecznym poziomie współczynnik wypłacalności, który wyniósł 11,6 proc.

38

Tyle oddziałów BGŻ uruchomił w ubiegłym roku...

326

...i tyle posiadał ich w końcu grudnia 2009 r.