W poniedziałek kurs dolara po raz drugi w tym roku zszedł poniżej 4 zł. W lipcu przez kilkanaście dni kurs amerykańskiej waluty oscylował wokół tego poziomu, a najniżej zszedł do 3,93 zł. Są duże szanse na powtórkę.
– Pytanie jest nie o to, czy, ale kiedy to nastąpi – nie ma wątpliwości Piotr Popławski, analityk ING Banku Śląskiego.
Słabszy dolar dolewa paliwo
Od początku października wyraźnie zmienił się trend na EUR/USD. Od dołka w pobliżu 1,04 kurs doszedł już do 1,09. To efekt wzrostu oczekiwań na obniżki stóp procentowych w USA.
- Po ostatnich danych o inflacji nikt się nie spodziewa, że będą jeszcze podwyżki stóp w USA - analitycy zastanawiają się raczej kiedy będą obniżki. I to jest trend na przełom tego roku. a także pierwszą połowę 2024 r. Generalnie Fed w większym stopniu podniósł stopy niż EBC i teraz będzie musiał je w większym stopniu obniżyć. Przy dosyć mocnym złotym ze spodziewanymi napływami funduszy z Unii Europejskiej i potencjalnymi napływami na nasz rynek długu, kurs USD/PLN może dość mocno spaść – mówi Piotr Popławski.
– Pozostajemy umiarkowanie optymistyczni co do wartości złotego. Wiedzieliśmy, że trend spadku EUR/USD prędzej czy później się zakończy, a rynek zacznie grać na obniżki stóp w USA i strefie euro. Spodziewaliśmy się, że dołek gospodarczy w strefie euro zostanie minięty, a obawy dotyczące miękkiego lądowania mogą się pogłębić. To wszystko finalnie skutkuje wzrostem EUR/USD, który historycznie zawsze był korzystny dla walut rynków wschodzących – mówi Mateusz Sutowicz, analityk Banku Millennium.
Czynniki wewnętrzne na plus
Na lokalnym podwórku inwestorzy liczą na szybki napływ środków z UE wraz ze zmianą rządu, co jest ważne dla inwestorów zagranicznych. Nastąpiła też zmiana w retoryce RPP, która nie obniżyła stóp.
- Dwa miesiące temu uważaliśmy, że rynek zbyt agresywnie podchodzi do poziomu stóp procentowych w 2024 r. W listopadzie RPP wypowiedziała się mniej łagodnie i rynek zweryfikował oczekiwania na obniżki stóp. To spowodowało poprawę warunków carry trade, co pozytywnie przekłada się na złotego – mówi Mateusz Sutowicz.
Tymczasem kurs EUR/PLN zszedł poniżej 4,37 zł, czyli do poziomu notowanego ostatnio przed pandemią. Dalsze umocnienie złotego względem euro może być trudne, a co więcej może nie być woli rządzących, aby do tego doszło, bo słabszy złoty wspiera eksporterów.
- Trzeba pamiętać, że w Polsce przez całą pandemię, a także wcześniej inflacja była wyższa niż w strefie euro. Zgodnie z szacunkami Banku Światowego w zeszłym roku złoty osłabił się o 10 proc. przez różnicę w inflacji. W normalnych czasach powinno się to odbić po stronie nominalnej – EUR/PLN się podnosi, aby to skompensować. Teraz tego nie będzie, bo będą napływy z Unii Europejskiej. Natomiast dalsze umocnienie oznaczałoby nieopłacalność eksportu, co sprawia, że pojawiają się naturalne bariery. A pierwszym rządem, który uznał, że umocnienie złotego to przesada, był rząd PO, który z tego powodu zaczął unijne środki wymieniać na złote w NBP. Zobaczymy zatem, ile środków z KPO trafi na rynek, a ile do NBP – mówi Piotr Popławski.
Z drugiej strony Polska minęła dołek koniunktury, a płace realne rosną, co w połączeniu z przyszłorocznymi podwyżkami będzie wspierać popyt. Wesprze to import i może się odbić na rachunku obrotów bieżących, który ostatnio wyglądał pozytywnie.
- W naszej ocenie potencjał umocnienia złotego się jeszcze nie wyczerpał. Złoty ma jeszcze szanse zyskiwać, choć może to się dziać wolniej i nie będzie automatyzmu, ale kierunek zmian jest wyznaczony. Dobrze wygląda to zwłaszcza na parze USD/PLN, gdzie czynnikiem decydującym jest globalna słabość dolara. Umocnienie względem euro będzie trudniejsze, ale można się go spodziewać – uważa Mateusz Sutowicz.
Ryzykiem pozostaje sytuacja fiskalna i konieczność spełnienia kamieni milowych do uzyskania pieniędzy z KPO, zwłaszcza, że nowy rząd będzie koalicyjny, więc można się spodziewać tarć.
- Niewykluczone jednak, że ograniczenie ryzyka instytucjonalnego doprowadzi do poprawy ratingu Polski, ale żeby do tego dojść trzeba będzie pokazać odpowiedzialną konsolidację rozpisaną na wiele lat, co będzie pozytywne dla złotego w średnim terminie – mówi Mateusz Sutowicz.