W czwartek 27 lipca upłynął termin konsultacji społecznych projektu nowelizacji ustawy o nadzorze nad rynkiem finansowym. Ma ona również zmienić ustawę o obrocie instrumentami finansowymi w zakresie tzw. dźwigni na foreksie. Zakłada, że nie będzie mogła być większa niż 1:25, innymi słowy, że depozyt wnoszony przez klienta będzie musiał odpowiadać co najmniej 4 proc. wartości nominalnej instrumentu finansowego. Obecnie jest to 1 proc., a więc dźwignia wynosi 1:100. Polska uregulowała prawnie poziom dźwigni w połowie 2015 r. „Wprowadzone ograniczenie było wówczas rozwiązaniem nowatorskim, niespotykanym w systemach prawnych innych państw członkowskich. Niemniej, w roku 2016 szereg państw członkowskich w regulacjach krajowych przyjęło liczne zmiany mające na celu ochronę interesów inwestorów nieprofesjonalnych na rynku forex, w tym ograniczające poziom maksymalnej dźwigni finansowej” — napisano w uzasadnieniu projektu. Przywołuje się w nim przykłady Wielkiej Brytanii i Cypru, gdzie miejscowe nadzory miały ustalić dźwignię na poziomie 1:50, a nawet 1:25. Przedstawiciele brokerów foreksowych kwestionują ten opis.

— Na Cyprze brokerzy mają dowolność w ustalaniu dźwigni. Owszem, były propozycje obniżenia dźwigni do 1:50, ale według mojej wiedzy, to nigdy nie nastąpiło. Jeżeli chodzi o Wielką Brytanię, to po sześciu miesiącach konsultacji z brokerami brytyjski nadzór FCA wstrzymał się z ewentualnymi zmianami w regulacjach do 2018 r., czyli do czasu, kiedy wypowie się europejski regulator ESMA. Mamy licencję FCA, więc jesteśmy tego pewni — podkreśla Adam Narczewski, dyrektor zarządzający polskiego oddziału Admiral Markets.
Pół roku nas nie zbawi
ESMA ma wydać zalecenia 3 stycznia 2018 r. Izba Domów Maklerskich (IDM) oczekuje wstrzymania do tego czasu prac nad ustawową regulacją dźwigni w Polsce. Proponuje, by przyjąć w Polsce dopiero regulacje ESMA, do których będą musiały się dostosować również inne kraje Unii Europejskiej.
— Nie wskazujemy, jaka dźwignia jest właściwa. Może wynosić 100, 50 czy 25. Chodzi tylko o to, by warunki, jakie mogą zaoferować krajowe domy maklerskie, były co najmniej takiem, jakie mogą oferować ich konkurenci zarejestrowani w innych krajach. Jaki jest sens tworzyć warunki, w których polskie firmy inwestycyjne będą niekonkurencyjne wobec zagranicznych? — pyta Waldemar Markiewicz, prezes Izby Domów Maklerskich. Waldemar Markiewicz obawia się, że po znacznym ograniczeniu dźwigni klienci polskich instytucji oferujących grę na foreksie przeniosą się do brokerów unijnych, którzy nie podlegają polskiemu nadzorowi, ale działają legalnie.
— Forex nie jest produktem dla przeciętnego inwestora, ale dla pewnej wąskiej grupy klientów, którzy mają wiedzę i świadomość, jaki to rynek. To oferta dla oczekujących ponadprzeciętnych zysków i akceptujących ponadprzeciętne ryzyko. Wysokość oferowanej dźwigni to dla nich jedno z kryteriów wyboru firmy inwestycyjnej. Dlatego istnieje uzasadnione ryzyko, że klienci będą przechodzić na platformy firm inwestycyjnych, które nie stosują się do polskiego reżimu prawnego — mówi Waldemar Markiewicz.
Nie zawsze taki sam
Od kilku lat PIT wskazujący na aktywność inwestycyjną na rynku finansowym składa około 300 tys. osób. IDM szacuje, że na foreksie gra 30-40 tys. z nich, a więc 9-14 proc.
Zdaniem Waldemara Markiewicza, to, że część tej grupy zacznie korzystać z usług zagranicznych brokerów, nie tylko zmniejszy przychody krajowych firm inwestycyjnych, ale również bezpieczeństwo graczy foreksowych. — Klient będzie musiał dochodzić swoich praw w innej jurysdykcji prawnej, co choćby ze względu na bariery językowe może stanowić problem — przypomina Waldemar Markiewicz. Jego daniem, kluczowym problemem jest nie tyle dźwignia, co ochrona klientów nieświadomych, czym jest forex, przed nieuczciwymi praktykami reklamowymi części firm operujących na tym rynku. W sprawie samej dźwigni IDM proponuje jednak jej zróżnicowanie względem różnych instrumentów. — Dlaczego propozycja zakłada 4 proc. depozytu, a nie 3,5 proc.? Na podstawie czego to ustalono? Należy zwrócić uwagę, że są różne instrumenty na foreksie i być może są takie, w których dźwignia powinna być wyższa, i takie, w których powinna być niższa — dodaje Piotr Sobków, członek zarządu IDM.