Citi Handlowy sprzedał papiery za 600 mln zł. Nabywcy mieli apetyt na trzy razy więcej.
Citi Handlowy sprzedał papiery za 600 mln zł. Nabywcy mieli apetyt na trzy razy więcej.
Citi Handlowy sprzedał papiery za 600 mln zł. Nabywcy mieli apetyt na trzy razy więcej.
Citi Handlowy sprzedał papiery za 600 mln zł. Nabywcy mieli apetyt na trzy razy więcej.
Krajowy Fundusz Drogowy (KFD — rachunek w Banku Gospodarstwa Krajowego — BGK) ma jak w banku 600 mln zł na inwestycje. Pieniądze otrzyma z emisji obligacji drogowych, którą, dzięki umowie z BGK, wprowadził wczoraj na rynek Citi Handlowy. Pierwsza transza została sprzedana na pniu.
"Inwestorzy zgłosili popyt na łączną kwotę przeszło 2 mld zł, co oznacza, że zainteresowanie nabyciem papierów emitowanych przez BGK było trzykrotnie wyższe od zakładanego" — poinformowała Ewa Balicka-Sawiak, rzecznik BGK.
Marżę papierów ustalono na niewygórowanym poziomie 88 punktów bazowych (0,88 proc.). Okres wykupu wynosi trzy lata, a oprocentowanie jest zmienne. Wartość jednej obligacji to 1 mln zł, a cena emisyjna jest równa nominalnej. Banki nie podały, kim są nabywcy drogowych papierów, ani kosztów przeprowadzenia emisji.
Pod koniec lipca BGK i Handlowy informowały jednak, że papiery będą adresowane do wybranych nabywców krajowych.
— Jeśli rzeczywiście emisja trafiła do nabywców krajowych, to oznaczałoby, że w rodzimych instytucjach finansowych mamy sporą nadpłynność. Instytucje finansowe zamiast na przykład udzielać kredytów, wolą lokować pieniądze w bezpieczne instrumenty gwarantowane przez skarb państwa — mówi Paweł Śliwiński, prezes Invest Consulting, działającego na rynku obligacji.
Dodaje, że korzystne uplasowanie na rynku pierwszej transzy drogowych papierów świadczy o tym, że polski rynek finansowy jest postrzegany jako stabilny. Sukces pierwszej emisji dobrze wróży także kolejnym. Jeszcze w tym roku BGK ma wyemitować obligacje infrastrukturalne za 7,2 mld zł. Najbliższa emisja jest planowana na październik. Powinna być wyższa od obecnej transzy, niewykluczone też, że będzie oferowana partnerom zagranicznym, na rynku publicznym czy aukcjach Narodowego Banku Polskiego.
— Sukces obecnej oferty prywatnej dobrze wróży planom sprzedaży publicznej czy aukcyjnej, a koszty takiej emisji powinny być niższe — uważa Paweł Śliwiński.
Rząd zdecydował się na emisję obligacji po ujawnieniu na początku roku kiepskiej sytuacji budżetu i konieczności zaciskania pasa. Resort finansów obciął budżetowe finansowanie na drogi o 10 mld zł i zapowiedział, że lukę tę załatają obligacje i kredyty. Sceptycy twierdzili, że papiery nie znajdą nabywców, ale się mylili.
Paradoksalnie, może dobrze się stało, iż rząd zmienił model finansowania. "Zabrane" na drogi pieniądze pochodziły z rezerwy budżetowej, a procedury biurokratyczne powodowały, że drogowcom i tak niemal nigdy nie udało się z niej skorzystać. Z gotówką z obligacji nie powinni mieć problemów. Janusz Piechociński, poseł PSL zwraca jednak uwagę, że duża kasa z obligacji pojawi się w drogowej dyrekcji najwcześniej w IV kwartale, więc nie uniknie ona zatorów płatniczych.
Podpis: KAP