Druga prezydencja cięższa niż pierwsza

Jacek ZalewskiJacek Zalewski
opublikowano: 2024-12-10 20:00

Rada Ministrów przyjęła program i priorytety rotacyjnej prezydencji Polski w międzyrządowej Radzie Unii Europejskiej, której pracami nasi ministrowie pokierują od 1 stycznia do 30 czerwca 2025 r.

Posłuchaj
Speaker icon
Zostań subskrybentem
i słuchaj tego oraz wielu innych artykułów w pb.pl
Subskrypcja

Ta druga izba prawodawcza, współtworząca razem z Parlamentem Europejskim (PE) dyrektywy i rozporządzenia, pracuje w dziesięciu konfiguracjach sektorowych. Naturalne są porównania nadchodzącej drugiej polskiej prezydencji z pierwszą — sprawowaną od 1 lipca do 31 grudnia 2011 r. w zupełnie innej fazie rozwojowej UE i Polski oraz w zdecydowanie bardziej sprzyjającym otoczeniu zewnętrznym.

Istnieją krajowe podobieństwa obu prezydencji realizowanych w Brukseli i Luksemburgu. Po pierwsze — premierem, czyli szefem ekipy ministrów delegowanej na kierownicze funkcje w Radzie UE zarówno 14 lat temu, jak też obecnie, był i jest Donald Tusk. W unijnych realiach zdarza się to bardzo rzadko. Od wielkiego rozszerzenia UE w 2004 r., gdy prezydencja przypada państwom co kilkanaście lat — dwoma kierowali jedynie Angela Merkel (w latach 2007 i 2020) oraz Viktor Orbán (2011 i 2024), przy czym jako premierzy rządzący bez przerw. Po drugie — zarówno w 2011 r., jak też w 2025 r. w środku naszego unijnego półrocza wypadały/wypadają w kraju… wybory, co jest kalendarzową okolicznością fatalną. Oczywiście dla sprawności prezydencji znacznie ważniejsze były wybory 9 października 2011 r. do Sejmu i Senatu. Koalicja rządowa PO-PSL uzyskała wtedy jednak reelekcję, zatem od razu w wieczór wyborczy stało się jasne, że wpływ krajowego starcia na prezydencję będzie zerowy. Teraz trafiają się wybory prezydenta RP (tura eliminacyjna prawdopodobnie 11 maja 2025 r., rozstrzygająca 25 maja), które UE interesują znacznie mniej niż parlamentarne, natomiast nas—– bardzo.

Sekretariat Rady UE w uzgodnieniu z polskim rządem ustalił już kalendarz posiedzeń w dziesięciu konfiguracjach branżowych. 21 stycznia 2025 r. rozpoczyna Rada ds. Gospodarczych i Finansowych pod przewodem ministra Andrzeja Domańskiego, kończy zaś 24 czerwca Rada ds. Rolnictwa i Rybołówstwa pod kierownictwem ministra Czesława Siekierskiego. Poza posiedzeniami traktatowymi na terenie Polski odbędą się także 22 ministerialne spotkania nieformalne, które bywają lepszymi okazjami do promowania priorytetów państwa gospodarza niż skoncentrowane na aktach legislacyjnych posiedzenia formalne.

Kalendarz Rady UE uwzględnia również znacznie grubsze gatunkowo szczyty Rady Europejskiej (RE). Ta kolegialna głowa UE, czyli posiedzenie premierów lub prezydentów 27 państw, zbierze się w Brukseli standardowo co kwartał — najpierw 20-21 marca, a potem 26-27 czerwca. Zostało to zapisane dwudniowo, chociaż António Costa, nowy portugalski przewodniczący, ma koncepcję reorganizacji szczytów RE — aby zaczynały się rano i trwały do oporu, ale zamykały się w jednym dniu. Ciekawsza jest okoliczność, że kalendarz półrocza w ogóle nie przewiduje dodatkowego nieformalnego posiedzenia RE w… Polsce. Od czasu skoncentrowania traktatowych szczytów w Brukseli ambicją władców każdego państwa jest ściągnięcie z okazji prezydencji wierchuszki UE także do siebie. Każdy pretekst dobry — w 2011 r. unijnych prezydentów i premierów gościliśmy w Warszawie na szczycie Partnerstwa Wschodniego. Tamta inicjatywa obecnie jest fikcją, ale objawiła się nowa — tzw. Europejska Wspólnota Polityczna (EWP), która co pół roku zbiera się w składzie szerszym niż sama UE. Właśnie jej szczyty przypadły prezydencjom bezpośrednio przed nami i po nas — niedawno EWP gościły Węgry, zaś w drugim półroczu 2025 przyjmie ją Dania. Termin w naszym półroczu zaklepała pozaunijna, kandydująca Albania — EWP zgromadzi się 16 maja w Tiranie. W związku z tym ambicje Donalda Tuska, by ściągnąć pod swoje skrzydła do Warszawy polityczną wierchuszkę Europy, się nie spełnią. Na jeszcze jedną zbiórkę na takim poziomie w kalendarzu miejsca już nie ma.

Logo tym razem unijnym standardem

Trzy tygodnie przed rozpoczynającą się w noc sylwestrową drugą w dziejach prezydencją Polski w legislacyjnej Radzie Unii Europejskiej zostało upublicznione jej logo (powyżej). Kancelaria Prezesa Rady Ministrów zatwierdziła je już dawno, ale przez ponad pół roku trzymała ściśle utajnione. Znak zaprojektował 72-letni Jerzy Janiszewski, słynny artysta, który w 1980 r. podczas strajku w Stoczni Gdańskiej brał udział w wymyśleniu hasła Solidarność, a następnie namalował je charakterystycznym czerwonym liternictwem, tworząc jeden z najbardziej rozpoznawalnych znaków graficznych na świecie. 14 lat temu zaprojektował znakomite, polsko-solidarnościowe logo naszej pierwszej prezydencji w Radzie UE – sześć strzałek-ludzików trzymało się za ręce i maszerowało z narodową flagą (poniżej). Projekt na 2025 r. zdecydowanie podporządkowany został obowiązującym kanonom unijnym – silnie dominują graficznie litery EU, z flagowym motywem biało-czerwonym. Taki jest standard logotypów kolejnych półrocznych prezydencji państw członkowskich. Według interpretacji rządu Polska znajduje się w Unii Europejskiej już na innym etapie, niż 14 lat temu – zdecydowanie wmaszerowaliśmy i staliśmy się silnym filarem wspólnoty, oczywiście akcentując w naszym symbolu prezydencji motyw państwowy. [JAZ]