Scenariusz pozytywny = happy end nie będzie okazją
Choć na rynkach widać pewną nerwowość, mało kto wierzy, że brak
porozumienia amerykańskich polityków to realne zagrożenie.
— Te negocjacje to teatr. Wszystko dobrze się skończy — przekonuje Wojciech Białek, analityk CDM Pekao SA.
Jak podkreśla, w ostatnich latach limit zadłużenia zwiększany był dziesięciokrotnie. Jednak jego zdaniem pozytywna informacja w postaci porozumienia na szczycie nie będzie dobrą okazją do kupna akcji.
W takim scenariuszu można by się spodziewać zwyżek w reakcji na pierwsze pogłoski o porozumieniu. Jednak po ich oficjalnym potwierdzeniu, zgodnie z regułą "kupuj plotki, sprzedawaj fakty", wskaźnik SP 500 powróciłby do 1300 punktów.
Piotr Kuczyński, analityk Xeliona, spodziewa się — przynajmniej na razie — kontynuacji letniej hossy, choć jedynie na niektórych dojrzałych rynkach. Według niego, w dniu ogłoszenia porozumienia może nawet dojść do euforii. Kiedy jednak inwestorzy przestaną ekscytować się kłopotami USA, ponownie skupią się na problemach Europy.
— Na pewno będzie atak na rynku obligacji włoskich i hiszpańskich. Spekulanci na pewno nie odpuszczą okazji do dużego zarobku. Do takiego ataku może dojść w czasie wakacji lub we wrześniu. To tylko kwestia czasu — podkreśla Piotr Kuczyński.
Scenariusz negatywny = globalna recesja
Scenariusz negatywny to bardzo poważne konsekwencje
dla gospodarki światowej, uważają eksperci. Piotr Kuczyński wymienia wśród nich
zapaść w USA i recesję na skalę światową. Jednak prawdopodobieństwo takiego
scenariusza jest znikome. Gdyby USA nie mogły legalnie emitować nowych papierów,
nie mogłyby wypłacić kuponów od obligacji będących w obiegu. To oznaczałoby
obniżkę oceny ich wiarygodności kredytowej przez agencje ratingowe.
Wtedy część posiadaczy obligacji USA byłoby zmuszonych do ich wyprzedaży. Wielu z nich może bowiem inwestować tylko w papiery z najwyższym ratingiem — AAA.
Jak podkreśla administracja, zmiany regulacji muszą wejść w życie do 2 sierpnia. Po tym terminie pierwszą przeszkodą nie do przeskoczenia byłaby sierpniowa wypłata świadczeń społecznych. Przypada ona na pierwszą środę miesiąca. Jak wylicza bank Goldman Sachs, na ten cel sekretarz skarbu Timothy Geithner potrzebować będzie 23 mld USD.
W awaryjnym przypadku wydatki można przełożyć w czasie. Jak informuje dziennik "Financial Times", powołując się na obliczenia banku Barclays, faktyczny moment, kiedy amerykańskiemu skarbowi skończą się pieniądze, może wypaść kilka dni później, niż sądzono dotychczas, czyli 10 sierpnia. Wszystko dzięki nieco wyższym od prognoz wpływom i minimalnie niższym wydatkom. Na razie jednak brak oficjalnego potwierdzenia tej informacji z kręgów rządowych w Waszyngtonie.
— Nawet jeżeli politycy mają jakieś zaskórniaki, a nie mówią o nich oficjalnie, przeciąganie rozmów może zaniepokoić rynki i wywołać zawieruchę — twierdzi Piotr Kuczyński.
Jednak i w takim przypadku budżet federalny natrafiłby w końcu na rafę. Wypłata kuponów planowana na 15 sierpnia. Pochłonie ona 30 mld USD. Takiego wydatku departament skarbu nie zdoła sfinansować bieżącymi wpływami. Dlatego, jak zapowiada Piotr Kuczyński, w razie odwlekania porozumienia napięcie na rynkach będzie rosło.
Więcej znajdziesz we wtorkowym "Pulsie Biznesu" - kup online