Transfer ma się dokonać „szybko”, jak usłyszeliśmy w kręgach rządowych. Oficjalnego potwierdzenia nie ma, ale o przejściu Michała Kurtyki, obecnego wiceministra energii, na stanowisko wiceministra środowiska mówi się na korytarzach otwarcie. Zmiana resortowych barw ma związek z mianowaniem Kurtyki, pod koniec kwietnia, prezydentem COP 24, czyli szczytu klimatycznego ONZ. Szczyt odbędzie się w grudniu w Katowicach i jest wyzwaniem organizacyjnym, politycznym i dyplomatycznym. Zespół odpowiedzialny za organizację szczytu pracuje w resorcie środowiska (to ten resort organizował też COP19 w Warszawie). Kurtyka się więc przenosi, bo powinien być bliżej zespołu.

Spec od kompromisów
— To świetnie, że Kurtyka przechodzi do Ministerstwa Środowiska. Wokół organizacjiszczytu było trochę bałaganu, wynikającego np. tego, że Kurtyka, zatrudniony w resorcie energii, nie był w stanie skutecznie zarządzać zespołem pracującym w innym resorcie. Były napięcia. Teraz to się zmieni — zauważa jeden z naszych rozmówców, zbliżony do tematu. W resorcie energii Michał Kurtyka pełnił rolę dyplomaty i odpowiadał m.in. za negocjacje z Komisją Europejską i państwami Unii Europejskiej.
Teraz będzie musiał zabiegać o kompromis nie 28 państw, ale blisko 200.
— Czeka go trudne zadanie. Czy uda się na podstawie umowy paryskiej, zapraszającej państwa do wysiłku na rzecz klimatu, stworzyć reżim paryski, nakładający np. obowiązki związane z raportowaniem? — zastanawia się Marcin Korolec, były minister środowiska w rządzie PO-PSL i prezydent warszawskiego COP19.
Inny nasz rozmówca podkreśla, że Kurtyka, rozumiejący reguły dyplomacji, z miejsca poprawił notowania Polski jako organizatora szczytu (na stanowisku prezydenta COP24 zastąpił Jana Szyszkę, byłego już ministra środowiska).
Następca ma wyzwania
Sprawy europejskie przejmuje w ministerstwie energii Tomasz Dąbrowski, od wielu lat związany z resortem, a od czerwca pracujący jako wiceminister. Zmierzy się z wyzwaniami związanymi m.in. z dyrektywą gazową, która mogłaby uniemożliwić budowę gazociągu Nord Stream 2, a także z końcówką negocjacji w sprawie tzw. pakietu zimowego, którego zapisy mogą zaważyć na kształcie polskiego modelu rynku mocy. Kluczowym, z polskiego punktu widzenia, zapisem pakietu zimowego jest kryterium 550 g CO 2/kWh. Plan zakłada, że jeśli bok energetyczny emituje więcej, nie może dostawać publicznego wsparcia. Tymczasem polskie bloki węglowe, które rząd chce wspierać, emitują więcej niż 550 g CO2/kWh.
— Jestem optymistą, jeśli chodzi o negocjacje dotyczące tego kryterium — mówi Tomasz Dąbrowski.