Polska chce włączyć się w europejski system poboru opłat. Projektowane przepisy budzą jednak kontrowersje.
Urzędnikom w Brukseli marzy się zbudowanie ogólnoeuropejskiego systemu poboru opłat. Prace idą jak po grudzie, bardziej prawdopodobne jest więc budowanie regionalnych aliansów. Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad (GDDKiA) już prowadzi dyskusje dotyczące tzw. projektu REETS, czyli regionalnego systemu opłat. Oprócz Polski mogą do niego dołączyć: Austria, Dania, Francja, Niemcy, Hiszpania, Włochy i Szwajcaria.
![WĄTPLIWE E-MYTO: Resort infrastruktury, w którym za inwestycje drogowe odpowiada Zbigniew Rynasiewicz, chce włączyć polskich kierowców w europejski system e-myta. Szczegóły planu budzą jednak wątpliwości drogowców, kontrolerów i fiskusa. [FOT. WM] WĄTPLIWE E-MYTO: Resort infrastruktury, w którym za inwestycje drogowe odpowiada Zbigniew Rynasiewicz, chce włączyć polskich kierowców w europejski system e-myta. Szczegóły planu budzą jednak wątpliwości drogowców, kontrolerów i fiskusa. [FOT. WM]](http://images.pb.pl/filtered/5247c023-039d-4397-8800-ae1ffe46fcdf/1737cd61-9e81-5689-8b04-9d098027461b_w_830.jpg)
Jeśli zostanie uruchomiony, kierowcy aut ciężarowych mający jedno urządzenie do naliczania opłat będą mogli jeździć po drogach w tych krajach, otrzymując tylko jedną fakturę. Aby wdrożyć system, konieczne jest jednak wprowadzenie w Polsce przepisów dotyczących tzw. interoperacyjności. Są one istotne nie tylko dla przewoźników, ale także dla Kowalskiego, bo GDDKiA prognozuje, że za kilka lat nie tylko kierowcy aut ciężarowych, lecz również osobowych, będą uczestnikami systemu europejskiego.
— Pracujemy obecnie nad modelem opłat autostradowych za przejazd samochodów osobowych. Bierzemy pod uwagę różne możliwości: zarówno zwykłe, jak i elektroniczne winiety, możliwość przejazdu odcinkiem autostrady po identyfikacji przez system tablic rejestracyjnych lub dzięki posiadanemu przez kierowcę urządzeniu elektronicznemu. Chodzi o to, by kierowca, wybierając określoną formę płatności, mógł poruszać się zarówno po drogach w Polsce, jak i w innych krajach — mówi Jan Krynicki, rzecznik GDDKiA.
Zanim jednak możliwe będzie wdrożenie interoperacyjnych opłat, konieczne jest uchwalenie w Polsce przepisów regulujących działania dostawców systemów oraz podmiotów pobierających myto. I tu zaczynają się schody. GDDKiA, Główny Inspektor
Transportu Drogowego oraz Ministerstwo Finansów krytykują przepisy zaproponowane przez resort infrastruktury. Zgodnie z projektem, dostawca systemu będzie płacił kary, jeśli użytkownik będzie miał w aucie prawidłowo zainstalowane urządzenie, a mimo to płatność nie wpłynie na rządowy rachunek. Zdaniem dyrekcji, taka propozycja odstraszy potencjalnych operatorów, którzy albo nie będą chcieli pobierać opłat na polskich drogach, albo „skalkulują ryzyko związane z karami w wynagrodzeniu”.
Przedstawiciele inspekcji drogowej uważają, że to martwy przepis, bo w trakcie kontroli na drodze nie mają możliwości zweryfikowania, czy urządzenie do naliczania myta jest prawidłowo zainstalowane. Projekt krytykuje także resort finansów, podkreślając, że jego zapisy nie gwarantują wpływów do Krajowego Funduszu Drogowego, który obecnie zasilany jest mytem od kierowców. Chodzi głównie o przepisy dotyczące rozliczeń między dostawcami systemów a podmiotami pobierającymi opłaty, czyli na przykład drogową dyrekcją, która w Polsce zarządza siecią dróg krajowych. Fiskus domaga się ich doprecyzowania.
Podpis: Katarzyna Kapczyńska