Oczekuj nieoczekiwanego — taką lekcję w ostatnich dniach odebrali inwestorzy i analitycy rynku walutowego. Wstrząs, jaki spowodowała decyzja szwajcarskiego banku centralnego o zaprzestaniu obrony kursu franka względem euro, wywołała natychmiastowe umocnienie tamtejszej waluty o 15 proc. Mniej więcej tyle samo dolar zyskał do euro, tyle że potrzeba było na to więcej czasu, bo kilka miesięcy. Złoty stracił wówczas do euro 3 proc., a do dolara około 20.
Wszystko przez zmianę układu sił — luzowanie ilościowe (inaczej: dodruk pieniędzy, by bank centralny mógł skupować aktywa, takie jak obligacje) w Stanach Zjednoczonych było już historią, a nowością, którą zaczęli żyć inwestorzy, był podobny program w strefie euro. Dziś na posiedzeniu Europejskiego Banku Centralnego powinien on zostać oficjalnie ogłoszony.
Na ile to wydarzenie jest w cenach? Według ekspertów banku Morgan Stanley — jeszcze nie w pełni, a jeśli program QE ruszy pełną parą, to bardziej prawdopodobnym celem dla notowań EUR/ USD byłby poziom 1,0. Oznaczałoby to, że dolar do złotego podrożałby jeszcze o kilkanaście procent.
Co, gdzie, za ile
W scenariuszu podstawowym EBC ogłosi rozpoczęcie skupu aktywów, na który zarezerwowane byłoby 600 mld EUR, w tym 500 mld na obligacje skarbowe, a reszta — na obligacje korporacyjne. Niepewność dotyczy jednak tego, czy szczegółowe sumy zostaną podane już teraz oraz czy skupowane będą też obligacje krajów-maruderów, jak Grecji czy Cypru.
— Drugie byłoby odebrane bardziej negatywnie przez rynek niż pierwsze i mogłoby pogłębić spadek notowań EUR/ USD, a tym samym — złotego do dolara — uważa Mateusz Sutowicz, ekonomista Banku Millennium.
Jego zdaniem, jeśli nie będzie żadnych niespodzianek, można liczyć na niewielkie odreagowanie przeceny złotego względem euro.
O rajdzie nie ma jednak mowy, a sukcesem byłoby wspięcie się w najbliższych dniach do 4,25 zł. To około 5 groszy mniej niż obecnie. Marcin Sulewski z Banku Zachodniego WBK nie spodziewa się nawet tak symbolicznegoumocnienia naszej waluty. Analityk podkreśla, że źródłem niepewności są kontrowersje dotyczące aktywów, które miałyby być kupowane.
— Inaczej było z luzowaniem ilościowym, prowadzonym przez Fed, gdzie takie kontrowersje nie występowały. Ryzyko bierze się też z możliwości podjęcia jakichś niestandardowych działań, o których się dziś co prawda nie spekuluje, ale warto pamiętać, że prezes banku Mario Draghi mówił niedawno, że bankierzy rozważają różne opcje — dodaje Marcin Sulewski.
Niewielkiego umocnienia naszej waluty oczekuje natomiast Marcin Mróz z Grupy Copernicus, zwycięzca rankingu prognoz walutowych „Pulsu Biznesu” za 2014 r.
— Gołębie nastawienie EBC będzie się jednak ścierać z obawami, że Fed w najbliższym czasie przystąpi do zacieśniania polityki pieniężnej. W pierwszej połowie roku te dwie siły mogą się ścierać i dopiero w drugiej sytuacja może się wyklarować, głównie ze względu na dezinflacyjne konsekwencje spadku cen ropy naftowej. Może się to przełożyć na złagodzenie stanowiska Fedu, co będzie korzystne dla walut rynków wschodzących — uważa Marcin Mróz.
Jego zdaniem, na koniec roku kurs euro wynosić będzie 4,05 zł.
Szukanie równowagi
Ekonomiści nie spodziewają się, by decyzja EBC miała istotny wpływ na kurs EUR/ CHF, a tym samym na notowania złotego względem franka. — Kurs franka szuka równowagi i można oczekiwać, że gdyby inwestorzy znów zabrali się do zakupów tej waluty, interweniować może tamtejszy bank centralny — mówi Marcin Sulewski.
O takiej możliwości przedstawiciele SNB mówili przy okazji ubiegłotygodniowej decyzji o uwolnieniu kursu. Specjaliści liczą też, że franka osłabi systematyczny spadek stawki LIBOR, co powinno zniechęcić przynajmniej część graczy do inwestowania w walutę Helwetów. Do inwestowania w złotego może natomiast zniechęcić w najbliższych dniach jeszcze coś innego.
— Temat, którym żyją rynki, szybko może się zmienić, bo czekają nas wybory w Grecji, a na Ukrainie w każdej chwili sytuacja może się zaognić — przypomina Marcin Sulewski. Faworytem niedzielnych wyborów jest Syriza, ugrupowanie, które sprzeciwia się polityce oszczędności. Jego liderzy w ostatnich dniach tonowali jednak nastroje i jako sianie paniki traktowali przypisywany im zamiar opuszczenia strefy euro.
Jak to z Fedem było
Zachowanie inwestorów w czasie trwania programów QE za oceanem nie pozostawia złudzeń. W średnim i długim terminie waluta emitowana przez bank, który prowadzi skup obligacji, powinna pozostać słaba. W czasie prowadzenia każdego z trzech dotychczasowych programów skupu obligacji dolar osłabiał się do euro przeciętnie o 4,4 proc. (wobec kursu z dnia poprzedzającego ogłoszenie programu). To oznaczałoby, że do końca QE w wydaniu europejskim euro osłabiłoby się do 1,11 USD, najniższego poziomu od 2003 r.
Znacznie trudniej prognozować krótkoterminową reakcję rynku na decyzję EBC. Po ogłoszeniu pierwszego programu QE notowania dolara załamały się w miesiąc o 7,6 proc., jednak początkowi QE2 towarzyszyło niemal równie znaczące umocnienie amerykańskiej waluty (inwestorzy zadziałali wówczas zgodnie z zasadą „kupuj plotki, sprzedawaj fakty”, i zrealizowali wcześniejsze zyski). Średnio pierwszy miesiąc prowadzenia QE przez Fed oznaczał dla dolara zaledwie 0,6-procentową stratę.