Francuski koncern EDF przez długie lata działał w Polsce przede wszystkim w energetyce konwencjonalnej, a jego największym aktywem była węglowa elektrownia w Rybniku. Kilka lat temu Francuzi sprzedali polskie elektrownie i ciepłownie, ale pozostali w sektorze odnawialnym… którym się wcześniej przesadnie nie chwalili.
Dziś EDF Renewables, odnawialne ramię francuskiej grupy, stara się o lokalizacje pod budowę morskich farm wiatrowych na polskiej części Bałtyku. Ministerstwo Infrastruktury zamierza przydzielić 11 takich obszarów. Zebrało wnioski, teraz będzie je analizować.
- Złożyliśmy wnioski o pozwolenia lokalizacyjne dla 10 nowych obszarów na Bałtyku. Wystąpiliśmy o nie samodzielnie, ale jesteśmy otwarci na pozyskania partnera do ich realizacji – mówi Alicja Chilińska-Zawadzka, odpowiedzialna za odnawialny biznes EDF w Polsce.

Konieczna współpraca
Grupa EDF ma dziś na całym świecie ok. 35 GW mocy zainstalowanej w źródłach odnawialnych, a do 2030 r. liczba ta ma się zwiększyć do 60 GW.
- Polska odgrywa w tej strategii znaczącą rolę – podkreśla Alicja Chilińska-Zawadzka.
Na świecie EDF Renewables ma w portfelu ponad 13,5 GW mocy zainstalowanych w wietrze na morzu – działających lub w fazie budowy. We Francji buduje teraz pierwszą morską farmę wiatrową, koło Saint-Nazaire w Bretanii.
- Mamy doświadczenie w budowie lokalnego otoczenia gospodarczego we współpracy ze wszystkimi interesariuszami. Dzięki temu projekt Saint-Nazaire jest wyczekiwany we Francji przez wszystkie strony, co ma duże znaczenie, skoro mówimy o inwestycjach bardzo długoterminowych. W Polsce też przykładamy do tego ogromną wagę – podkreśla Alicja Chilińska-Zawadzka.
Wyścig o 11 lokalizacji nowych lokalizacji wiatrowych na Bałtyku przyciągnął tłumy. Portal WysokieNapiecie.pl podał, że wpłynęło ponad 130 wniosków od największych polskich spółek energetycznych i podmiotów z europejskiej czołówki branży offshore. Wśród nich m.in. PKN Orlen, PGE, KGHM w sojuszu z Totalem, Orsted z ZE PAK, Equinor, Iberdrola, RWE, Ocean Winds czy Shell.
Analiza wniosków zajmie resortowi infrastruktury kilka miesięcy.
Wskazanie na aukcje
EDF inwestuje w polskie źródła odnawialne od 2012 r., kiedy przejął portfel aktywów holenderskiej firmy Starke Wind. Jest zarówno deweloperem projektów, jak i operatorem instalacji. Do dziś wybudował w Polsce pięć farm wiatrowych – dwie sprzedał w 2019 r., a trzy wciąż ma w portfelu.
- Te trzy farmy funkcjonują w systemie aukcyjnym. Jeśli chodzi o przyszłe inwestycje, to też skłaniamy się ku zgłaszaniu ich do aukcji – mówi szefowa EDF Renewables w Polsce.
Aukcje to mechanizm wsparcia, w którym państwo gwarantuje inwestorowi cenę sprzedaży energii. By uzyskać tę gwarancję, inwestorzy rywalizują: kto da niższą cenę, ten wygrywa. Według Alicji Chilińskiej-Zawadzkiej, aukcje mają przewagę nad umowami PPA (bezpośrednie umowy wytwórcy zielonego prądu z odbiorcą), ponieważ obejmują dłuższy termin, a stroną umowy jest państwo.
- Oczywiście każda inwestycja w OZE ma osobny model finansowy i nie wykluczamy żadnego modelu sprzedaży energii - dodaje menedżerka.
Praktyki się poprawiły
Alicja Chilińska-Zawadzka pracuje w branży wiatrowej od 2005 r. W Polsce były to początki energetyki odnawialnej, choć po wejściu do UE było jasne, w którym kierunku sektor będzie podążać. W 2012 r. menedżerka dołączyła do EDF.
- Nigdy nie wątpiłam, że OZE to branża wzrostowa, dająca atrakcyjne perspektywy zawodowe – podkreśla.
Przyznaje jednak, że wprowadzenie w 2016 r. tzw. ustawy odległościowej, czyli przepisów ograniczających możliwość stawiania wiatraków w odległości od zabudowań mniejszej niż dziesięciokrotność ich wysokości, było dla branży negatywnym zaskoczeniem.
- Przyniosło też jednak potrzebną dyskusję na temat kodeksu dobrych praktyk w branży wiatrowej. Nie dla wszystkich były one wtedy oczywiste – uważa Alicja Chilińska-Zawadzka.
Dziś liczy, że zasada 10h zostanie zliberalizowana, a EDF Renewables będzie mogło budować nowe wiatraki. Na realizację czekają zaawansowane projekty wiatrowe o łącznej mocy 250 MW.
