Case study: Polski start-up przeszedł już długą drogę do sukcesu. Teraz EduKoalę czeka najważniejszy zakręt. Kierunek: Stany Zjednoczone
Na spotkanie z sobą kazali czekać dość długo. Raz: bo ciągle
dopracowywali koncept biznesowy, dwa: bo właśnie weszła na rynek ich
najnowsza aplikacja mobilna MyKoala, wspomagającą naukę języków obcych,
dedykowana dzieciom w wieku szkolnym. Dziś Michał Karmiński, właściciel
start-upowej spółki EduKoala, też nie próżnuje, przebywa w Stanach
Zjednoczonych i w Dolinie Krzemowej szuka inwestora.
Obrót o 180 stopni
Przedstawiciele EduKoala zgłosili się do funduszu AIP Seed Capital,
realizującego program Polskiej Agencji Rozwoju Przedsiębiorczości, który
w ramach Działania 3.1 PO IG promuje innowacyjne start-upy, z usługą
typu B2B dla firm zajmujących się pozycjonowaniem. Dostali wsparcie,
choć w tym czasie koncept się zmienił. Zespół w listopadzie 2011 r.
wziął udział w inicjatywie Start-up Weekend Warsaw, gdzie pracował nad
aplikacją mobilną pomagającą w nauce języków obcych. Koncept był prosty:
użytkownik przy włączaniu telefonu i innych rutynowych czynnościach
związanych z jego obsługą rozwiązywał szybki quiz językowy i uczył się
nowego słownictwa. Firma z tym pomysłem wygrała konkurs.
— Pomysł spodobał się też w AIP i namówiono nas na zmianę biznesplanu.
Aplikacja o nazwie EduKoala jest dostępna na rynku od lutego. Ma 17 tys.
ściągnięć i ok. 4 tys. użytkowników, którzy korzystają z niej na co
dzień — wyjaśnia Michał Karmiński, prezes EduKoala.
Jego zdaniem, to wciąż niewiele, ale przy produkcji aplikacji zespół
zdobył spore doświadczenie — i techniczne, i biznesowe. Projekt jest
jednak za mały, by zaistnieć z nim na rynku globalnym.
Plan w kontynuacji
Powstała więc nowa, bardziej rozbudowana, ale wciąż bazująca na
pierwotnym zamyśle gra mobilna MyKoala.
— Idea jest zaczerpnięta z popularnej przed kilku laty gry Tamagotchi,
czyli elektronicznego jajka ze zwierzakiem, którym trzeba się opiekować.
Nasz zwierzak to koala, którego należy dokarmiać, a pokarm dla niego
zdobywa się dzięki rozwiązywaniu prostych quizów językowych. Koala co
jakiś czas przypomina o swoim istnieniu sygnałem dzwonka, przez co nauka
odbywa się regularnie. To opcja dla dzieci w wielu ok. 10-15 lat.
Aplikacja została też wyposażona w funkcję zarządzania nauką — rodzice,
wchodząc na stronę internetową, mogą sami ustalać zakres słownictwa do
opanowania. My sprawdzamy, ile dziecko zdołało się nauczyć, a rodzicom
wysyłamy raport — tłumaczy Michał Karmiński. Na razie aplikację można
ściągać bezpłatnie, bo projekt nadal jest testowany na rynku. Jeśli
zyska popularność, będzie już sprzedawany.
Mentor z Finlandii
Aplikacja swój ostateczny kształt zawdzięcza wsparciu mentorów, których
Michał Karmiński w tym roku poznał w Finlandii, podczas programu
akceleracyjnego Startup Sauna. EduKoala był jedynym zaproszonym do
udziału w nim start-upem z Polski.
— Aby się dostać na dwumiesięczny program mentoringowy, musieliśmy
przejść tzw. warm up, czyli spotkania rekrutacyjne. Odbywają się one w
ok. 15 miejscach na całym świecie, w tym w Polsce. Ponieważ w kraju nie
poszło nam tak, jak byśmy chcieli, zdecydowaliśmy się na dogrywkę w
Estonii, gdzie zajęliśmy pierwsze miejsce ex aequo z dwoma innymi
zespołami z zagranicy. Wygrana oznaczała dwa miesiące ciężkiej pracy nad
projektem — mówi Michał Karmiński.
Pobyt w Finlandii z jednej strony dodał mu skrzydeł, z drugiej
zweryfikował nierynkowe strategie, jakie chciał wprowadzać we własnej
firmie i samym produkcie. Po rozmowach z przedstawicielami branży gier i
aplikacji mobilnych, zdecydował się m.in. na dopracowanie strony
wizualnej i dźwiękowej MyKoala. A co najważniejsze, zyskał odwagę i
kontakty, pozwalające wyjść z produktem na świat.
Dolina marzeń
Aplikację będzie promować jednocześnie w Polsce i w USA, dokąd wyjechał,
by poszukać kapitału.
— Inwestorzy w Polsce są bardziej zachowawczy, obawiają się ryzyka. A
niewątpliwie każdy start-up technologiczny niesie je ze sobą. Ludzie w
Stanach dysponują większym kapitałem i doświadczeniem w pracy z młodymi
firmami. Choć, jeśli znajdzie się inwestor z Polski, bynajmniej nie
wykluczam współpracy z nim — zaznacza Michał Karmiński.
Kapitał jest potrzebny, bo spółka planuje rozbudowywać ofertę
edukacyjnych aplikacji mobilnych, by w przyszłości mogły być atrakcyjne
nie tylko dla dzieci, ale również dla dorosłych. Mają też być dostępne
na różnych platformach. Na razie MyKoala działa wyłącznie na Androidzie.