Zaostrzenie polityki kredytowej napędza biznes faktorom (patrz ramka). Coraz częściej zgłaszają się do nich przedsiębiorstwa o dobrej kondycji finansowej, które w dobie pandemii nie są w stanie przejść przez sito scoringowe nadzorowanych instytucji. Właśnie takich klientów przyjmuje eFaktor.

— Trudno przewidzieć, jak długo klienci bankowi z nami zostaną. W przeszłości gdy sytuacja w gospodarce się normowała, firmy zwykle wracały po tańsze finansowanie bankowe. Czy tym razem będzie podobnie — czas pokaże. Jesteśmy jednak przekonani, że wskazując korzyści, jakie daje produkt faktoringowy, uda nam się wypracować długoterminowe relacje z klientami pozyskanymi w dobie pandemii — mówi Piotr Gąsiorowski, prezes eFaktora.
Biznes w czasach prosperity
Grupa eFaktor zadebiutowała pięć lat temu i od tego czasu jej udział w rynku rośnie. Imponujący, bo aż 30-procentowy wzrost wartości portfela firma odnotowała w 2019 r. W tym roku mierzy równie wysoko — wierzy, że uda się osiągnąć cel, gdyż w samą porę postawiła na rozwój online’u. Trzy lata temu uruchomiła faktoringowy fintech, działający pod nazwą Finea. Pod koniec zeszłego roku kupiła od Blue Media, firmy technologiczno-finansowej, platformę Faktura.pl — wystawiarkę dokumentów księgowych, którą rozwija pod kątem nowych funkcjonalności i integracji z biurami księgowymi (operacyjny start zaplanowano na początek września tego roku) oraz postawiła na marketing internetowy we współpracy z domem mediowym Digital Resolution. To był strzał w dziesiątkę, bo oba kanały okazały się kopalnią klientów.
— Miesięcznie eFaktor pozyskuje około 300 leadów sprzedażowych [danych kontaktowych osób wstępnie zainteresowanych usługą — red.], a Finea ponad 400. Te od brokerów, z którymi współpracujemy od początku istnienia, wciąż częściej kończą się podpisaniem umowy niż w przypadku danych pozyskanych przez internet. Niemniej jednak kanał online, z którego korzystamy relatywnie krótko, odpowiada już za ponad połowę zgłoszeń do obu marek — informuje Piotr Gąsiorowski.
Rezultaty eFaktora mogą służyć za drogowskaz dla pośredników finansowych, którzy w ostatnim czasie mają pod górkę. Rynek kredytów gotówkowych i pożyczek pozabankowych doznał zapaści na skutek serii regulacji, z powodu których przestał się opłacać zarówno instytucjom finansowym, jak i agentom. Tymczasem leady faktoringowe utrzymują się w atrakcyjnej cenie, takiej jak przed pandemią. W przypadku mikrofaktoringu średnia stawka za uruchomienie wynosi około tysiąca złotych, a klasycznego — przekracza 15 tys. zł. eFaktor konsekwentnie poszukuje partnerów wśród wydawców internetowych — chce, by programy afiliacyjne stanowiły stabilne źródło pozyskiwania klientów.
Nowe twarze
Z danych Związku Faktorów Polskich (ZFP) za zeszły kwartał wynika, że z tego typu usług najczęściej korzystają producenci — 44,2 proc. Na drugim miejscu uplasowali się dystrybutorzy (35,5 proc.), a podium zamykają detaliści (4 proc.). Dalej — z niewielkim udziałem w obrotach faktoringowych — znajdują się firmy transportowe (3,1 proc.), usługowe (2,6 proc.), budowlane (1 proc.) i pozostałe branże, bliżej nieokreślone (9,6 proc.). Covidowe doświadczenia eFaktora pokazują, że po ten rodzaj finansowania sięgają także przedsiębiorcy z zupełnie nowych gałęzi gospodarki, dotychczas przez niego nie obsługiwanych: edukacyjnej, sportowej, gamingowej, zdrowotnej czy kosmetycznej.
— Ostatnio sfinansowaliśmy należności firmie, która organizuje zawody gamingowe przez internet. Przed pandemią nie obsługiwaliśmy tego typu przedsiębiorców. Warto podkreślić, że faktoring to wciąż mało popularna usługa w Polsce w porównaniu z zachodnimi rynkami — w relacji do PKB nasycenie jest niższe o kilka procent. Na pierwszy rzut oka usługa wydaje się skomplikowana, co może zniechęcać do korzystania z niej. W praktyce to bardzo prosta forma finansowania, niewymagająca od klienta wyspecjalizowanej wiedzy i dostępna dla firm o każdym profilu i wielkości — przekonuje prezes eFaktora.
Miękkie lądowanie
Pomimo problemów gospodarczych eFaktor trzyma fason.
— Jak dotąd koronakryzys nie spowodował spadku obrotów eFaktora. Finea notuje wzrost w każdym miesiącu, niezależnie od czynników zewnętrznych. Natomiast eFaktor odnotował spadek zainteresowaniausługami w maju i kwietniu w związku z mniejszą liczbę faktur wystawianych przez firmy ze względu na izolację, a także transferowanie pieniędzy do firm w ramach rządowych programów pomocowych. Obecnie sytuacja się normalizuje i wracamy do poziomów sprzed marca tego roku — uspokaja Piotr Gąsiorowski.
U progu pandemii eFaktor i Finea przeprowadziły audyt portfeli pod kątem zagrożeń związanych z kryzysem i nakreśliły możliwe scenariusze. Jak dotąd nie mają problemów ze ściąganiem należności z powodu koronakryzysu. Branża nie ma zwyczaju dzielić się z rynkiem szczegółowymi danymi w tym zakresie. W kuluarach mówi się jednak, że zdrowy biznes to ten, gdzie złe długi stanowią nie więcej niż kilka procent wartości portfela obsługiwanych należności.
Co z ryzykiem?
Piotr Gąsiorowski zaznacza, że jego spółki ostrożnie podchodzą do branż najmniej odpornych na koronakryzys, jak np. hotelarska, turystyczna, odzieżowa czy obuwnicza. Pod znakiem zapytania faktorzy postawili też finansowanie deweloperów. Z drugiej strony odpowiedzieli też na bieżące potrzeby rynku — obecnie eFaktor, w którym królują roczne kontrakty na usługi faktoringowe obwarowane limitami finansowania, ochoczo realizuje zlecenia na pojedyncze faktury.
— Te usługi zostaną w naszej ofercie na dłużej. Dzięki nim zdobywamy wiarygodnych klientów, którym bankowa konkurencja przycięła limity — deklaruje Piotr Gąsiorowski.
Na przyszłość patrzy przez różowe okulary.
— Na razie realizuje się scenariusz ostrożnościowo-optymistyczny. Ponadto zaobserwowaliśmy, że przedsiębiorcy w trakcie pierwszej fali pandemii podejmowali rozsądne decyzje, a teraz są dodatkowo bogatsi o pewne doświadczenia. To dobrze wróży — stwierdza prezes eFaktora.
OKIEM EKSPERTA
Izolacja, przekleństwo faktoringu
JAROSŁAW JAWORSKI, przewodniczący komitetu wykonawczego Polskiego Związku Faktorów
Ekonomiczne skutki pandemii koronawirusa nie ominęły branży faktoringowej. Nasi członkowie w kwietniu i maju zanotowali spadki obrotów. W kwietniu krajowi faktorzy nabyli wierzytelności o wartości 12 proc. niższej niż rok wcześniej, a w maju — o 15,6 proc. niższej niż przed rokiem. Jednak już w czerwcu i lipcu branża zdołała powstrzymać spadki i wrócić na drogę wzrostu. Firmy zrzeszone w PZF zakończyły I półrocze 2020 z 2,4-procentowym wzrostem obrotów. Po siedmiu miesiącach wzrost ten sięgał 2,3 proc. Tym samym faktorzy kolejny raz udowodnili swoją odporność na kryzys. Początkowo byliśmy pełni obaw, ponieważ dotknął nas nie tyle spadek zainteresowania przedsiębiorców naszymi usługami, co zdecydowane pogorszenie sprzedaży towarów i usług u klientów korzystających z finansowania, co było skutkiem zamrożenia gospodarki. Jednak po dwóch pesymistycznych miesiącach kolejne przyniosły zdecydowaną poprawę zarówno nastrojów wśród przedsiębiorców, jak i warunków gospodarczych. Dlatego faktorzy szybko złapali oddech, by móc nadal wspierać finansowaniem polskie firmy. Tuż po wybuchu pandemii, gdy oczywiste stało się, że zamrożenie gospodarki będzie silnym ciosem dla polskich przedsiębiorców, rozpoczęliśmy rozmowy z Bankiem Gospodarstwa Krajowego w sprawie objęcia finansowania faktur tarczą antykryzysową. Dzięki temu udało się wcielić w życie pierwszy w Europie program pomocy dla firm opartej na faktoringu. Jego wartość to 11,5 mld zł. To pozwala nam z optymizmem patrzeć w przyszłość.
135,1 mld zł Tyle należności z faktur sfinansowały w pierwszym półroczu 2020 r. należące firmy do Związku Faktorów Polskich (ZFP). Mają one 90-procentowy udział w tym rynku…
15,9 tys. …obsługują tylu przedsiębiorców…
8,1 mln …i tyle faktur.