Efekt czerwonych trampek, czyli komu przystoi luz

Mirosław KonkelMirosław Konkel
opublikowano: 2022-03-25 16:21

Ubrać się jak bezdomny i przyjść na spotkanie wyższego szczebla. Kiedy takie zachowanie jest na miejscu, a kiedy oznacza wpadkę?

Z tekstu dowiesz się:

  • na czym polega efekt czerwonych trampek i czy każdy dzięki niemu skorzysta
  • co trzeba zrobić, by nie stracić sympatii otoczenie po zmianie wizerunku
  • dlaczego prezydent Emmanuel Macron zaliczył wizerunkową wpadkę

Internauci pękają ze śmiechu. Emmanuel Macron próbuje upodobnić się do Wołodymyra Zełenskiego. Kojarzony z szykownymi garniturami przywódca ma na sobie dżinsy, t-shirt i wojskową bluzę z kapturem. Wizerunku dopełnia bojowa mina, trzydniowy zarost i (niezwykły u niego) e-papieros.

Szydera:
Szydera:
Sesja „na Zełenskiego“ nie przysporzyła prezydentowi Francji zwolenników. Oczekiwał podziwu, a wystawił się na śmiech.

Opinia komentatorów jest jednoznaczna: polityk zrobił sobie sesję fotograficzną w nowej stylówie, bo ubiega się o reelekcję. Image, który dodaje autorytetu prezydentowi Ukrainy, z prezydenta Francji robi żałosną marionetkę — wskazują złośliwcy. Jak mawiali nasi przodkowie: co przystoi wojewodzie, to nie tobie, kasztelanie. Kto może sobie pozwolić na luz?

Stylizacja na menela

Standard dla kobiet to garsonka, dla mężczyzn — klasyczny garnitur i stonowany krawat. Tak wypada pokazać się na oficjalnych wydarzeniach. Wiadomo — obowiązuje dress code. Ale czy na pewno wszystkich? Co ze znakomitościami pokroju Steva Jobsa i Marka Zuckerberga? Czarny golf, niebieskie dżinsy i sportowe buty były znakiem rozpoznawczym twórcy Apple’a. Założyciel i szef Facebooka wszedł na scenę Światowego Forum Ekonomicznego w Davos w krótkich spodniach i klapkach. Na sportowo nosi się zawsze i wszędzie — nie zrobił wyjątku nawet dla prezydenta Baracka Obamy.

Chwilowa anomalia:
Chwilowa anomalia:
Założyciel i prezes Facebooka w marynarce i pod krawatem to bardzo rzadki widok. Czy nie dlatego oklaskują go fani?
Jim Young / Reuters / Forum

Chyba najtrafniej taką modę podsumował Tom Searcy, amerykański inwestor i autor: wśród milionerów z Doliny Krzemowej do symbolu statusu urosło przychodzenie na spotkania biznesowe w stroju bezdomnego. Czy tracą przez to szacunek? Przeciwnie — wzbudzają jeszcze większe uznanie i podziw. Psycholodzy z Harvardu nazwali to zjawisko efektem czerwonych trampek. Wysyłając sygnały nonkonformizmu, wyjątkowe jednostki eksponują swoją wyjątkowość, a w zachodnim kręgu kulturowym indywidualizmu skutkuje to umacnianiem prestiżu i postrzeganej kompetencji — tłumaczą naukowcy. Czy jest to droga dla wszystkich?

W żadnym razie — odpowiada Jack Nasher, wykładowca w Munich Business School i mówca TEDx.

Bufon czy wizjoner

Jeśli wśród współpracowników (czy podwładnych) ktoś ma opinię miękkiego fujary, to założenie czerwonych trampek, zegarka z Myszką Miki albo plastikowych klapek kąpielowych raczej nie zrobi z niego ikony nonkonformizmu czy wizjonera. Raczej żałosnego buca.

dr Jarosław Kulbat
psycholog społeczny z Uniwersytetu SWPS

„Decydującym warunkiem skuteczności tego podejścia jest ugruntowana pozycja i szacunek otoczenia. Mogą sobie na to pozwolić na przykład uznani eksperci w swojej dziedzinie i założyciele firm” — wyjaśnia w książce „Idź po swoje! Jak przekonać innych, że jesteś najlepszy”. Jego zdaniem przekraczanie norm musi być wyraźnie zamierzone — tylko wtedy odejście od zasad zostanie potraktowane jako wyraz pewności siebie, a nie żenująca wpadka. W rzekomo egalitarnym społeczeństwie są równi i równiejsi. „Stażysta, który zawiąże sobie krawat jak szalik, zostanie uznany za durnia, gdy zaś to samo zrobi bajecznie bogaty założyciel start-upu, zademonstruje niezależność i wolność od małostkowych konwenansów” — podkreśla prof. Nasher.

W filmie „Kocha, lubi, szanuje” Ryan Gosling zaleca: „Mierz wyżej niż Gap!”. Innymi słowy: nie zakładaj czerwonych trampek w sytuacjach, w których formalne obuwie jest bardziej stosowne. Jeśli nie masz na koncie milionów, postaw na elegancję, co nie musi oznaczać inwestycji w szyty na miarę garnitur. Ale na rozmowę z klientem załóż przynajmniej marynarkę.

Zestaw roboczy:
Zestaw roboczy:
Znakiem firmowym Marka Zuckerberga są sportowe buty lub klapki, dżinsy i szara koszulka. W takim stroju spotkał się nawet z prezydentem Barackiem Obamą.
David Paul Morris

Naprawdę nie można mieć w nosie tego całego dress codu? Owszem, jeśli wybierzmy mniej konserwatywną branżę. Dobra wiadomość brzmi: dawniej z odzieżowej dowolności słynęły głównie tzw. sektory kreatywne, na czele z reklamą, nowymi technologiami i show-biznesem, a dziś nawet wierchuszka w niektórych instytucjach finansowych przejmuje styl Marka Zuckerberga. W jednym z polskich banków prezes i jego najbliżsi współpracownicy paradują na co dzień w dżinsach, koszulkach i najnowszych modelach butów sportowych. Tłumaczą to wygodą i oczekiwaniami rynku. Coraz większą grupę klientów stanowią, milenialsi, którzy chcą, by typowy bankowiec przestał wyglądać jakby kij połknął.

Czy warto ryzykować

„Wszędzie, niezależnie od scenerii, istnieje zbiór niepisanych reguł, do których trzeba się dostosować, chcąc być zaakceptowanym przez daną grupę i wzmocnić swoją pozycję w jej szeregach” — uważa Jack Nasher. Czyli? Tam, gdzie jest luz, noś się luźno, a tam, gdzie obowiązują sztywne zasady, bądź sztywniakiem.

Powiedz to wprost:
Powiedz to wprost:
Jeśli zmieniamy styl ubierania się, warto poinformować otoczenie, jakie kryją się za tym motywacje. W przeciwnym razie możemy zostać źle zrozumiani — wskazuje Paweł Tkaczyk, ekspert od marki osobistej.

Paweł Tkaczyk, ekspert ds. marki osobistej, idzie temu poglądowi pod prąd. Jego zawodowym uniformem jest t-shirt z Batmanem, bo — zaznacza — ludzie rozpoznają go po koszulce, a nie po twarzy, fryzurze czy sylwetce. Przekonuje, że luz nie jest tylko dla artystów i miliarderów z rynku IT, ale dla każdego, kto ma odwagę wyróżnić się z tłumu, a tajemnica wizerunkowego sukcesu tkwi w konsekwencji.

— Jeżeli wystarczająco długo ubierasz się w luźny sposób, inni przyzwyczajają się do tego. Przestaje to im przeszkadzać, co więcej — mimo nonkonformizmu możesz być postrzegany jako osoba profesjonalna, kompetentna i godna zaufania, czyli tak jak Jacek Kuroń w dżinsowej koszuli — twierdzi specjalista.

A co, jeśli zechcemy zmienić styl formalny na swobodny lub odwrotnie? Otoczenie to zaakceptuje, jeśli poinformujemy je, co się kryje za tą zmianą.

— Wyobraźmy sobie, że ktoś nawrócił się na weganizm. Nie je już mięsa, ryb i jakichkolwiek produktów pochodzenia zwierzęcego. Co więcej — nie kupuje ubrań i akcesoriów ze skóry, wełny, jedwabiu. Dla wielu jego znajomych będzie to szok. Gdy jednak wyjaśni, dlaczego tak robi, zapewne zdziwienie zniknie. W najgorszym razie niektórzy potraktują nowe, niekonwencjonalne postępowanie początkującego weganina jako nieszkodliwe dziwactwo — argumentuje Tkaczyk.

Na szczęście — dodaje — mało jest osób tak odklejonych od rzeczywistości, jak Peter Schiff, amerykański finansista i niegdysiejszy kandydat do Senatu, którego rozdrażnił Wołodymyr Zełenski, bo podczas wirtualnego przemówienia przed członkami Kongresu USA nie miał na sobie garnituru. W sieci rozpętała się burza. „Jest dopiero marzec, ale pan właśnie opublikował najgłupszą rzecz, jaką zobaczę na Twitterze przez cały rok” — wściekł się jeden z komentatorów. Inny dorzucił: „Poważnie? Toczy walkę o swój kraj. Jego miasto jest obecnie otoczone i bombardowane przez Rosjan. Przepraszam, że nie spodobał ci się jego wygląd”.

Komandos:
Komandos:
Emmanuel Macron pozował do zdjęć w bluzie z symbolem elitarnej jednostki specjalnej. Stylizację wykpili internauci, polityczni przeciwnicy prezydenta i parlament Ukrainy.

Wróćmy do Emmanuela Macrona — dlaczego wizerunkowa rewolucja polityka okazała się klapą?

— Jego wystudiowany entourage wysyłał w świat jasny komunikat: patrzcie, jaki jestem odważny i męski. Wybierzcie mnie raz jeszcze na prezydenta Francji — uśmiecha się Paweł Tkaczyk.

Społeczeństwo na szczęście umie odróżnić prawdziwego męża stanu od źle ubranej i nieogolonej ​​podróbki.