- Co najmniej 83 osoby zginęły w nocy z piątku na sobotę w trzech zamachach bombowych w popularnym egipskim kurorcie Szarm el-Szejk nad Morzem Czerwonym. Terroryści zaatakowali około godz. 1.00 lokalnego czasu. Według informacji, jakie uzyskała od egipskich władz ambasada RP w Kairze, wśród ofiar nie ma Polaków.
- Liczba zabitych wynosi 83, a ponad 200 odniosło rany - poinformował przedstawiciel egipskich władz bezpieczeństwa. Co najmniej 35 rannych, w tym 25 w stanie krytycznym, przewieziono na leczenie do Kairu - powiedział Reuterowi ów przedstawiciel, który zastrzegł sobie anonimowość. Wcześniej minister zdrowia Egiptu Mohammed Awad Tageddin informował o 62 zabitych i 110 rannych. Zaznaczał jednak, że bilans ten może się jeszcze zwiększyć .
Nie wiadomo, czy wśród rannych są Polacy. Według nieoficjalnych doniesień, rany odniosło 13 Włochów, 8 Brytyjczyków, 3 Hiszpanów, 3 Saudyjczyków oraz Ukrainiec i Rosjanin.
- Nie ma informacji o tym, by w sobotnich atakach terrorystycznych w Egipcie ucierpieli polscy turyści - poinformował PAP rzecznik prasowy MSZ Aleksander Chećko. Dodał jednak, że obecnie na miejscu tragedii jest polski konsul, który sprawdza, czy nie nastąpiła pomyłka w przekazywanych informacjach i czy jakiś polski turysta nie znajduje się w tamtejszych szpitalach. Obecnie w Egipcie przebywa kilka tysięcy polskich turystów, z czego blisko połowa właśnie w Szarm el-Szejk.
- W kurorcie Szarm el-Szejk, w którym w sobotę doszło do zamachów terrorystycznych, wypoczywa ok. 1700 Polaków - poinformował PAP radca polskiej Ambasady w Egipcie Włodzimierz Bogusz. Jak podkreślił, nie ma informacji wskazujących na to by jakikolwiek Polak został ranny lub zginął.
Gubernator prowincji Południowy Synaj Mustafa Afifi oświadczył, iż terroryści zdetonowali dwa samochody-pułapki oraz prawdopodobnie bombę, ukrytą w walizce. Pierwszy wybuch nastąpił krótko po godzinie 1 nad ranem (po północy czasu polskiego) na starym bazarze w Szarm el-Szejk. Eksplozja zniszczyła między innymi kawiarnię, popularną wśród egipskich pracowników kurortu. Spośród śmiertelnych ofiar na bazarze, 17 jest spalonych nie do poznania.
Zaraz potem dwie bomby eksplodowały nad zatoką Naam, gdzie w odległości kilku kilometrów od bazaru zlokalizowane są najbardziej luksusowe hotele Szarm el-Szejk. Według świadków, zaatakowano tam hotel Ghazala Gardens oraz postój taksówek. Samochód-pułapka wybuchł przed Ghazala Gardens po sforsowaniu strzeżonego przez policjantów wjazdu na teren hotelowy. Recepcja budynku została całkowicie zniszczona. Istnieją obawy, że pod gruzami są zasypani ludzie.
Zamachy nastąpiły w momencie, gdy bary i targowiska były zapełnione turystami. Położony na południowym cyplu Synaju Szarm el-Szejk miał do tej pory opinię bezpiecznego miejsca wypoczynku.
- Nigdy w życiu tak się nie bałam - powiedziała telewizji BBC Brytyjka Samantha Hardcastle. Widzieliśmy dużo dymu i słyszeliśmy ryk syren. To było absolutnie porażające - dodała.
Do zamachu przyznało się powiązane z Al-Kaidą islamskie ugrupowanie terrorystyczne "Brygady Abdullaha Azzama Al-Kaidy w Syrii i Egipcie". Ich patron, Palestyńczyk Abdullah Azzam, był dowódcą mudżahedinów w Afganistanie i zginął w 1989 roku od wybuchu przydrożnej miny.
Zdaniem egipskiego ministra turystyki Ahmeda el-Maghribiego, ataki miały na celu sterroryzowanie ludzi, by ich odwieść od podróżowania do Egiptu. Wpływy z turystyki przyniosły Egiptowi w roku ubiegłym około 6,6 mld dolarów.
Egipt jest widownią częstych aktów terroru, wymierzonych w cudzoziemców. W kwietniu w Kairze śmierć poniosło trzech turystów. W październiku bomby zabiły 34 osoby w miejscach uczęszczanych przez turystów izraelskich, głównie w hotelu Taba Hilton, zbudowanym na granicy dwóch państw.
W ubiegłym roku Egipt odwiedziła rekordowa liczba 8,1 mln turystów. W pierwszym kwartale bieżącego roku odnotowano jeszcze więcej przyjezdnych niż rok wcześniej, co uważa się za efekt spadku turystyki do Azji Południowo-Wschodniej po katastrofalnym tsunami.
DA (PAP/Bloomberg)