Amerykańska waluta od dekad pełni rolę kręgosłupa globalnego systemu finansowego. Dziś to właśnie dolar stanowi podstawę około 90 proc. transakcji walutowych i odpowiada za 60 proc. rezerw trzymanych przez banki centralne na całym świecie. Z kolei kiedy rynki finansowe przeżywają szok – to właśnie dolar staje się bezpieczną przystanią. Ale, jak twierdzi Kenneth Rogoff, ta epoka może się kończyć.
Profesor uważa, że już od 2015 roku globalna rola dolara stopniowo słabnie. Zmiany te przyspieszyły jednak gwałtownie w drugiej kadencji Donalda Trumpa – co według ekonomisty było trudne do przewidzenia.
„Trump działa jak katalizator – sprawia, że to, co nieuniknione, dzieje się szybciej, niż mogliśmy się spodziewać” – komentuje Kenneth Rogoff.
Słabnący dolar uderza w fundamenty gospodarki USA
Jak tłumaczy ekonomista, niższy globalny popyt na dolara może doprowadzić do zwiększenia kosztów obsługi amerykańskiego długu publicznego. Do tej pory rola dolara jako głównej waluty rezerwowej pozwalała Stanom Zjednoczonym zaciągać długi po relatywnie niskim koszcie – nawet o pół punktu procentowego niższym niż w przypadku innych krajów.
„To gigantyczna przewaga – i właśnie ją USA zaczynają tracić” – ostrzega profesor.
Dla Waszyngtonu oznacza to sytuację coraz bardziej niestabilną. Amerykański dług publiczny sięga już 100 proc. PKB i – według prognoz niezależnego Biura Budżetowego Kongresu – ma rosnąć nieprzerwanie do 2055 roku, osiągając wtedy 156 proc. PKB. W najbliższych dekadach coroczne deficyty budżetowe mają przekraczać 5 proc. PKB – znacznie powyżej unijnego limitu 3 proc.
Kenneth Rogoff nie ma wątpliwości: utrata pozycji przez dolara jeszcze pogłębi ten kryzys.
„To jak zwiększanie ciśnienia w systemie, który już ledwo funkcjonuje. Ryzyko wybuchu jest bardzo wysokie” – zaznacza ekonomista.
Harvardzki profesor podkreśla, że obecne osłabienie pozycji dolara nie jest wyłącznie skutkiem polityki Donalda Trumpa. Jego zdaniem nawet zwycięstwo Kamali Harris nie zmieniłoby ogólnego kierunku zachodzących zmian.
„To osoba bardziej ugodowa, ale nie jestem przekonany, że sprawdziłaby się lepiej jako przywódczyni” – ocenia. Ekonomista przyznaje, że w ostatnich wyborach nie identyfikował się z żadnym z kandydatów, określając siebie mianem tzw. double hatera – wyborcy rozczarowanego obiema opcjami politycznymi.
Ekonomiczna siła dolara to broń geopolityczna USA
Jako dowód na to, że problem dotyczy całego amerykańskiego systemu politycznego, profesor podaje trzy przykłady: po pierwsze, zarówno administracja Donalda Trumpa, jak i Joe Bidena utrzymały wysokie cła nałożone na Chiny. Po drugie, żadna ze stron sceny politycznej nie wykazuje woli ograniczania deficytów. I wreszcie, zarówno lewica, jak i prawica próbują wpływać na niezależność Rezerwy Federalnej – jedni chcą ograniczyć jej władzę, drudzy upolitycznić jej rolę, m.in. w kwestiach klimatycznych.
Choć może się to wydawać zaskakujące, Kenneth Rogoff uważa, że wiele argumentów uzasadniających osłabienie dolara – w tym tych formułowanych przez doradców Donalda Trumpa – jest całkowicie chybionych. Twierdzenie, że silny dolar szkodzi amerykańskiemu eksportowi, to według niego nadmierne uproszczenie. Status dolara jako globalnej waluty rezerwowej to nie tylko kwestia prestiżu, lecz przede wszystkim ogromna przewaga gospodarcza dla Stanów Zjednoczonych.
Dzięki dominacji dolara USA dysponują lepszymi narzędziami do analizy globalnego handlu i przepływów finansowych. Mają też unikalną możliwość nakładania sankcji finansowych.
„Twierdzenie, że warto się tego pozbyć to ekonomiczna ignorancja” – ocenia amerykański ekonomista.
Ekspert krytykuje też doradców Donalda Trumpa za "brak podstawowego zrozumienia mechanizmów gospodarczych". Zwraca uwagę, że koncentrują się niemal obsesyjnie na deficycie handlowym, ignorując przy tym fakt, że USA przyciągają ogromne inwestycje zagraniczne, które wspierają rynek pracy.
Euro i juan zyskują na znaczeniu kosztem dolara
Według Kennetha Rogoffa w nadchodzących latach światowy system walutowy przekształci się z jednobiegunowego w trójbiegunowy. Dolar stopniowo będzie dzielił swoją dominującą pozycję z euro i chińskim juanem. Ten proces już się rozpoczął – choć obecnie juan odpowiada jedynie za 2 proc. rezerw walutowych banków centralnych, w przyszłości może odegrać kluczową rolę w Azji.
„Jeśli Europa się zbroi i staje się poważnym graczem, nie da się jej tak łatwo przesunąć z planszy. A to zwiększa zaufanie do euro” – tłumaczy harvardzki profesor.
Zwraca uwagę, że polityka Donalda Trumpa – paradoksalnie – może sprzyjać integracji europejskiej i umocnieniu euro.
„Trump to być może najlepsze, co mogło spotkać projekt europejski od lat” – ocenia ekspert.
Według byłego głównego ekonomisty MFW w nadchodzących latach globalny system finansowy stanie się znacznie mniej stabilny niż w ostatnich dekadach.
„Czekają nas większe wahania kursów walut i stóp procentowych. Przed światem okres turbulencji, gdy będzie się dostosowywał do nowego układu sił” – prognozuje Kenneth Rogoff.
Nie przewiduje wprawdzie, że USA ogłoszą niewypłacalność – kraj zawsze może dodrukować pieniądze. Ale może to oznaczać falę inflacji, jeśli bank centralny będzie zmuszony skupować dług. To scenariusz bardzo niebezpieczny – zarówno dla Ameryki, jak i reszty świata.
„Każdy wielki kryzys, którego źródłem były Stany Zjednoczone, miał fatalne skutki globalne. I obawiam się, że teraz zbliżamy się do kolejnego" – przewiduje ekonomista.