“Nie sądzę, żeby przewoźnicy rezygnowali ze swoich planów zakupu nowych składów, czy modernizacji używanych” - powiedział PAP Musiał.

“Chyba wszyscy przewoźnicy w Polsce zaczęli mieć w pewnym momencie problem z taborem. Jeździli bez marginesu pojazdów, często nawet musieli tabor pożyczać. Spadek przewozów związanych z pandemią dał przewoźnikom czas na porządkowanie taboru” - wyjaśnił.
Zaznaczył jednocześnie, że przewoźnicy chcąc przyciągnąć pasażerów, będą chcieli odzyskać poczucie bezpieczeństwa podróżnych i zdecydują się np. na stosowanie powłok antybakteryjnych, czy montaż urządzeń do dezynfekcji rąk.
Zdaniem Musiała działający w branży kolejowej producenci nie powinny bardzo ucierpieć z powodu pandemii, ale na pewno zdecydują się na cięcia wydatków na rzeczy, które nie są absolutnie niezbędne i konieczne, jak przykładowo koszty związane z marketingiem.
“Natomiast nie sądzę, żeby ktokolwiek obcinał wydatki związane z bezpieczeństwem czy komfortem pasażerów” - podkreślił.
Musiał poinformował, że choć branża firm produkujących dla kolei, czy firm świadczących dla niej usługi, jako całość radzi sobie dobrze, to są takie podmioty, które notują ponadprzeciętne wzrosty sprzedaży, jak i takie, które zwalniają pracowników.
“Do grupy notującej wzrosty należą m.in. firmy, które przestawiły produkcję i wytwarzają urządzenia do dezynfekcji rąk, czy też producenci chemii do dezynfekcji rąk, czy do dezynfekcji powierzchni” - powiedział.
Dodał, że są też takie firmy, które musiały zwolnić część załogi. Należy do nich m.in. producent mundurów dla kolejarzy. “Obecnie nikt nie planuje kupowania nowych mundurów” - stwierdził Musiał.
Ekspert przyznał jednocześnie, że firmy bardzo narzekają na zaburzenie ciągów logistycznych, przede wszystkim na kłopoty z importem podzespołów, które potrzebne są do budowy urządzeń. “Myślę nie tylko o imporcie z Chin, ale i Włoch czy Niemiec” - powiedział.
Musiał poinformował, że w trakcie epidemii koronawirusa niektóre firmy zdecydowały się na skorzystanie ze wsparcia w ramach Tarczy Antykryzysowej i Tarczy PFR. Są jednak i takie, które decydują się na zwolnienia pracowników, bo są do tego zmuszone, ale liczą na to, że gdy skończy się kryzys i poprawi się koniunktura, będą mogły zatrudnić nowych ludzi, ale płacąc niższe wynagrodzenie.
Zdaniem eksperta, firmy z branży kolejowej mogą obawiać się inwestowania w rozwój, ze względu na niepewność co do wystąpienia kolejnej fali zachorowań spowodowanej pandemią koronawirusa.
“Na razie firmy mogą liczyć na pomoc ze strony państwa w ramach tzw. Tarczy. Jednak w razie drugiej fali zachorowań, może tej opieki ze strony państwa zabraknąć” - podkreślił.
Polska Izba Producentów Urządzeń i Usług na Rzecz Kolei zrzesza prawie 300 podmiotów.