Ekspert: polscy inwestorzy nie trzymali środków w bankach cypryjskich

PAP
opublikowano: 2013-03-29 11:03

Banki cypryjskie nigdy nie miały wysokiego ratingu i mało który polski inwestor trzymał w nich swoje środki; Cypr był i jest wykorzystywany niemal wyłącznie dla celów podatkowych - powiedział PAP Marcin Gorazda z Kancelarii Gorazda, Świstuń, Wątroba i Wspólnicy.

PAP: Czy zamrożenie rachunków bankowych i obecne ograniczenia w wypłacie gotówki i transferowaniu zgromadzonych środków w jakikolwiek sposób dotyczą dużych polskich inwestorów?

Marcin Gorazda: Raczej nie. Jedynie sporadycznie zdarzało się, by któryś z polskich inwestorów, korzystający z cypryjskich rozwiązań podatkowych, dał się skusić wysokim oprocentowaniem depozytów w cypryjskich bankach i faktycznie transferował tam większe środki finansowe. Z dwóch powodów. Po pierwsze, nazwy cypryjskich banków niewiele mówią przeciętnemu obywatelowi Unii Europejskiej, a bankowość międzynarodowa jest na Cyprze w zasadzie nieobecna. Laiki Popular Bank i Bank of Cyprus są poza Cyprem w ogóle nieznane, Hellenic Bank jest znany tylko na Cyprze i w Grecji. Proszę pamiętać, że zanim doszło do pierwszych oznak kryzysu bankowego, czyli obniżenia przez międzynarodowe agencje ratingowe w połowie ub.r. ratingu dla trzech największych banków cypryjskich do poziomu CCC, to rating tych banków nie wychodził poza poziom B. Zawsze więc plasowały się one na dole listy wiarygodnych partnerów finansowych. Nie bez znaczenia jest też fakt, że w strukturach własnościowych tych banków obecny był i jest najczęściej kapitał rosyjski lub z Bliskiego Wschodu, co również nie budzi zaufania polskich inwestorów. Dlatego ktokolwiek, kto dysponował większym kapitałem, raczej te banki omijał, a jeśli nawet miał rachunek w cypryjskim banku, to tylko po to, by trzymać na nim jedynie środki niezbędne do opłacenia bieżących kosztów, np. obsługi księgowej.

PAP: A drugi powód?

M.G.: Spółkę cypryjską wykorzystuje się niemal wyłącznie dla celów holdingowych, tzn. spółka założona na Cyprze jest udziałowcem w przedsięwzięciach w innych krajach, w naszym wypadku - przedsięwzięciach realizowanych w Polsce. Jeśli więc dochodzi do sprzedaży udziałów lub akcji w polskiej spółce poprzez spółkę cypryjską, to transakcja ta jest na Cyprze nieopodatkowana, ponieważ obowiązuje tam zwolnienie z podatku zysków kapitałowych, a środki uzyskane z tytułu tej transakcji zwykle są reinwestowane w Polsce, czyli z reguły są przeznaczane na objęcie udziałów i akcji w innych przedsięwzięciach.

PAP: A jeśli ktoś trzyma gotówkę i zamierza zarabiać na oprocentowaniu depozytów i lokat?


M.G.: To najczęściej korzysta ze względnie bezpiecznej bankowości zagranicznej: austriackiej, szwajcarskiej, luksemburskiej, a czasem i polskiej, bo to też się zdarza. W tym celu właśnie powstał i rozwija się private banking.

PAP: Kłopoty Cypru zbiegły się w czasie z wejściem w życie protokołu do polsko-cypryjskiej umowy o unikaniu podwójnego opodatkowania, mniej korzystnego niż dotychczasowa umowa. Czy z tego powodu Cypr przestanie być atrakcyjny dla polskich inwestorów?


M.G.: Pod względem uwarunkowań prawnych – nie do końca, ponieważ protokół do polsko-cypryjskiej umowy o unikaniu podwójnego opodatkowania ukrócił tylko część praktyk polegających na transferowaniu zysków ze spółki cypryjskiej do prywatnych kieszeni bez opodatkowania lub z bardzo niskim opodatkowaniem. I to się Ministerstwu Finansów faktycznie udało. Natomiast podstawową zaletą spółki cypryjskiej jest zwolnienie z zysków kapitałowych i możliwość swobodnego, nieopodatkowanego kupowania i sprzedawania akcji i udziałów spółek. Ta podstawowa atrakcja pozostaje na Cyprze nadal aktualna, chociaż w doniesieniach z tego kraju pojawiają się pomysły, żeby wprowadzić na Cyprze podatek od zysków kapitałowych. Gdyby tak się stało, to jurysdykcja ta rzeczywiście stanie się nieatrakcyjna dla polskich inwestorów. Poza tym nie należy zapominać, że takich jurysdykcji, które oferują podobny mechanizm podatkowy, jest dużo więcej. Podobne zwolnienia, choć z pewnymi ograniczeniami, obowiązują w Niemczech, Holandii, Luksemburgu, Austrii, Hiszpanii, Wielkiej Brytanii. Bardzo wiele krajów, które kompletnie nie są kojarzone z rajami podatkowymi, również ma podobne zwolnienie, chociaż na pewno nie w tak szerokim zakresie, jak na Cyprze.

PAP: Czy teraz kapitał będzie przenosił się do tych innych jurysdykcji, czy nadal będzie wykorzystywał rozwiązania cypryjskie do tworzenia struktur holdingowych z wykorzystaniem spółek z innych krajów, np. słowackich czy holenderskich?

M.G.: Raczej ten drugi wariant. Zakres zwolnień podatkowych na Cyprze jest nadal tak atrakcyjny, że najprawdopodobniej nawet zła reputacja wyspy nie doprowadzi do tego, że kraj ten przestanie być wykorzystywany przez międzynarodowe koncerny. Natomiast niewykluczone, że zakres wykorzystania zwolnień podatkowych będzie mniejszy i będzie opierał się na wykorzystywaniu innych struktur holdingowych, tzn. z wykorzystaniem spółek austriackich, holenderskich itp.

PAP: Jakimi więc rozwiązaniami podatkowymi Cypr może nadal kusić inwestorów?

M.G.: Są trzy zasadnicze. Pierwsze to wspomniane już zwolnienie z podatku od zysków kapitałowych, czyli ze sprzedaży udziałów i akcji – w zasadzie niczym nieuwarunkowane i przez to nigdzie indziej niespotykane (poza oczywiście typowymi rajami podatkowymi). Po drugie należy pamiętać, że Cypr jest nadal krajem Unii Europejskiej, który ma najniższą stawkę podatku dochodowego od osób prawnych - 10 proc. I po trzecie, nadal ma jedną z najniższych stawek VAT – 17 proc.

PAP: Czy Pana zdaniem kłopoty Cypru możemy tłumaczyć w kategoriach zmowy trzech największych graczy w Unii Europejskiej zmierzającej do likwidacji tego raju podatkowego?

M.G.: Nie, nie zauważam specjalnego nacisku na to, by ograniczyć praktyki podatkowe związane z Cyprem. Gdyby kłuł w oczy tamtejszy niski podatek dochodowy od osób prawnych, to należałoby się spodziewać, że ostrze zostanie też wymierzone w inne kraje, np. w Irlandię, a tak się przecież nie dzieje. Nacisk Komisji Europejskiej, Banku Europejskiego i Międzynarodowego Funduszu Walutowego postrzegam w kategoriach dość prostych – trzeba dołożyć do utrzymania systemu bankowego na Cyprze kwotę 17 mld euro, z czego Unia Europejska jest gotowa dołożyć 10 mld euro, a resztę musi wygospodarować sam Cypr, a dokładniej depozytariusze upadających banków.

fot. Bloomberg
fot. Bloomberg
None
None