Wczorajsze notowania zdominował Elektrim. Inwestorów elektryzowało zgromadzenie wierzycieli holdingu, podczas którego głosowali oni nad przyjęciem bądź odrzuceniem układu ze spółką. By zapobiec ewentualnym spekulacjom giełda zawiesiła od godziny 11.30 obrót akcjami, warrantami i kontraktami terminowymi Elektrimu. Do tego czasu notowania spółki wzrosły z poziomu 4,19 zł do 4,32 zł, czyli o 5,11 proc.
Po południu okazało się, że wierzyciele odrzucili propozycję układu. Oznacza to, że holding znalazł się o krok bliżej bankructwa. Do momentu wznowienia notowań o godz. 15.15 przez cały czas publikowany był teoretyczny kurs otwarcia (TKO). Do godziny 15.00 sugerował on, że po wznowieniu handlu, kurs będzie wynosił nieco poniżej 4 zł. Ankietowani przez „PB” analitycy prognozowali jednak, że nie uda się wznowić obrotu po takim kursie. Zdaniem Stefana Knopika, analityka DM BPH PBK, układ zleceń był sztuczny. Spodziewał się on ponownego otwarcia z kursem nawet o 15 proc. niższym od momentu zawieszenia notowań. Dużej przeceny spodziewali się także Marek Świętoń, doradca inwestycyjny ING IM i Marcin Sójka, specjalista z DM BGŻ.
Kwadrans przed drugim tego dnia otwarciem handlu TKO spadł do poziomu 3,55 zł za walor, co mogło sugerować deprecjację rzędu 18 proc., ale w ciągu zaledwie kilku minut kurs teoretyczny powrócił w okolice 4 zł. Pytani przez „PB” analitycy mieli rację — handel rozpoczął się przy kursie 3,85 zł, czyli o ponad 12 proc. niższym niż wynosił kurs w momencie zawieszenia transakcji i o 6,3 proc. niższym od poniedziałkowego zamknięcia. Później jednak potężny atak przeprowadziła strona podażowa, co w efekcie doprowadziło do spadku notowań na zamknięciu o 19,71 proc., do poziomu 3,30 zł.