Międzynarodowa firma doradcza Kearney opracowała raport dotyczący szans, jakie pojawiają się dla Polski w związku z transformacją sektora motoryzacyjnego. Jego premiera odbędzie się 23 kwietnia podczas Europejskiego Kongresu Gospodarczego w Katowicach, jednak już możemy uchylić rąbka tajemnicy.
Atutem naszego kraju, zdaniem autorów raportu, jest przede wszystkim rozwinięty łańcuch dostaw, dostęp do wykwalifikowanej kadry i tendencja do lokowania produkcji blisko klienta końcowego. „Mimo słabnącego entuzjazmu do dekarbonizacji transformacja energetyczna w UE będzie postępować. Wynika to z konieczności zagwarantowania dostępu do taniej energii i tym samym zapewnienia konkurencyjności europejskiej gospodarce. Długoterminowo pozyskiwanie energii ze źródeł alternatywnych jest tańsze niż z paliw kopalnych. Złoża paliw kopalnych powoli się wyczerpują, a koszty wydobycia rosną. Ponadto atak Rosji na Ukrainę pokazał, że Europa powinna zwiększyć niezależność od importu paliw kopalnych” — czytamy w raporcie.
— Transport odpowiada za ponad 30 proc. zużycia energii na Starym Kontynencie i sektor musi dostosować się do zmian zachodzących w energetyce. Dziś elektromobilność jest najbardziej sensowną drogą do dekarbonizacji, ale niepokój budzi to, że wprowadzamy ją regulacyjnie — przez zakazy i nakazy, nie zwracając uwagi na koszty, jakie stwarza dla konsumentów indywidualnych i firm — mówi Marcin Okoński, partner w warszawskim biurze Kearneya i współautor raportu.
Perspektywa wodorowa
Z raportu wynika, że mimo wysokiego potencjału wodoru jako alternatywy dla tradycyjnych paliw silnikowych jego szersze wykorzystanie należy traktować w perspektywie długoterminowej. W najbliższych latach nie nastąpi bowiem upowszechnienie wodoru jako paliwa przede wszystkim ze względu na wysoki koszt jego niskoemisyjnej produkcji oraz trudności z dystrybucją. Eksperci Kearneya szacują, że do 2040 r. udział wodoru w zużyciu energii w sektorze transportu nie przekroczy jednego procenta. Dlatego szans dla naszego kraju upatrują w przemyśle bateryjnym. Polska jako lider regionalny odpowiada za 60 proc. europejskiej produkcji baterii litowo-jonowych do pojazdów elektrycznych i zyskuje na znaczeniu w kontekście uniezależniania się Europy od chińskiego importu.
— W ciągu dekady napęd elektryczny zdominuje rynek nowych samochodów osobowych w UE i Polsce, co stwarza szansę na rozwój wielu sektorów polskiej gospodarki, a także dla regionów. Szczególnie Śląsk ma atuty, by odegrać kluczową rolę i stać się liderem elektromobilności — uważa Marcin Okoński.
Dzięki dostępowi do wykwalifikowanych pracowników, kompetencjom i tendencji do lokowania produkcji w Europie Polska może nie tylko umocnić swoją pozycję w segmencie baterii, ale także przejąć część produkcji komponentów do samochodów elektrycznych. Rozwój elektromobilności może wspierać także inne branże, m.in. recykling, produkcję miedzi czy rolnictwo. Przypomnijmy, że UE wymaga pełnego recyklingu baterii litowo-jonowych i odzysku kluczowych metali, takich jak lit, kobalt, nikiel czy miedź, co oznacza konieczność blisko dziesięciokrotnego zwiększenia mocy recyklingowych. To stwarza szanse inwestycyjne dla polskich firm, a przykładem może być nowy zakład Enerisu w Żarkach z największą obecnie mocą produkcyjną w Europie — na poziomie ponad 27 kiloton, jak również w nowy zakład Grupy Elemental w Zawierciu z mocą 12 kiloton.
Szansa dla rolników
Autorzy raportu podkreślają, że elektryfikacja transportu znacząco zwiększy zapotrzebowanie na miedź wykorzystywaną do produkcji silników trakcyjnych oraz systemów transmisji energii — do 2035 r. może ono wzrosnąć nawet dziesięciokrotnie. Choć recykling pokrywa dziś około 32 proc. globalnej podaży, to rosnący popyt wymusi zwiększenie wydobycia, co może stać się impulsem do rozwoju polskiego przemysłu miedziowego.
Zwracają także uwagę, że choć elektryfikacja transportu osobowego przyspieszy po 2030 r., to w transporcie ciężkim będzie to proces wolniejszy ze względu na wysokie koszty wymiany floty. Dlatego optymalnym sposobem jego szybkiej dekarbonizacji może być wykorzystanie biopaliw jako paliw przejściowych. To rozwiązanie stworzy szansę także dla rolnictwa i przemysłu przetwórczego m.in. dzięki rosnącemu popytowi na biokomponenty.
— Elektryfikacja transportu jako odpowiedź na dekarbonizację to właściwy kierunek, ale nie można zapominać o jej kosztach. Dlatego trzeba się otworzyć na rozwiązania przejściowe, inne paliwa, które ograniczają emisję, dając gospodarce czas na przestawienie się na nowe tory — uważa Marcin Okoński.