Jarosław Tokarczuk został powołany na stanowisko pełnomocnika zarządu ds. local content. Pracował już w Enei w latach 2016-19, teraz będzie koordynował działania grupy dotyczące krajowego łańcucha dostaw. Nominację ogłoszono na konferencji spółki po wynikach finansowych za III kwartał 2025 r.
Local content ma wspierać rodzimą gospodarkę
W strategii do 2035 r. grupa zaplanowała ok. 108 mld zł inwestycji. Zarząd deklaruje, że ta kwota może też wesprzeć rozwój polskich przedsiębiorstw.
– Wszyscy wiemy, jak wyglądały kwestie związane z łańcuchem dostaw w okresie kryzysu energetycznego. Wiemy, że z łańcuchami dostaw wiążą się pewne ryzyka. Dlatego chcieliśmy się zmierzyć z budowaniem local content – mówiła na konferencji Dalida Gepfert, wiceprezeska Enei.
Jako korzyści wskazała zwiększenie konkurencyjności polskich firm, skrócenie łańcucha dostaw i związaną z tym optymalizację czasową i kosztową. Spółka ma też nadzieje na współpracę z krajowymi uczelniami i agencjami badawczymi.
Precyzyjny cel spółka wyznaczy później
Na razie Enea nie precyzuje celów dotyczących local contentu.
– Oczywiście, że będzie taki wskaźnik, który będziemy chcieli zrealizować. Natomiast dopiero uruchomiliśmy ten program i nie zdecydowaliśmy ostatecznie, ile byśmy chcieli osiągnąć – mówiła Dalida Gepfert.
Zapytana o ewentualne wykluczanie dostawców spoza Unii Europejskiej odpowiedziała, że Enea chciałaby, żeby zainteresowanie lokalnych wykonawców było dość duże, żeby rezygnowanie z usług podmiotów z państw trzecich było możliwe.
Brak turbin może zaszkodzić inwestycji w Połańcu
Wśród planowanych przez Eneę w najbliższych latach inwestycji jest i taka, która stanęła pod znakiem zapytania. Grupa unieważniła przetarg na wykonawcę dwóch bloków gazowo-parowych w Elektrowni Połaniec, bo... nie otrzymała ofert.
– Oferenci nie stawili się, więc teraz możemy rozmawiać w trybie bezpośrednim. Z tego co wiemy z rynku, to nie tyle wykonawcy nie byli gotowi podjąć się tego ryzyka, co producenci urządzeń już wszystko sprzedali na wiele lat do przodu – mówił Grzegorz Kinelski, prezes Enei.
Turbina powinna być zainstalowana w 2028 r., żeby zgodnie z wymogami aukcji rynku mocy, zaplanowanej jeszcze w tym roku, elektrownia była gotowa na rok 2030.
– Będziemy szukać rozwiązań. Jesteśmy dobrej myśli, ale też bierzemy wszystkie scenariusze pod uwagę – mówił Grzegorz Kinelski.
Potwierdził, że Enea bierze pod uwagę udzielenie zamówienia z wolnej ręki tak, jak zrobiła to w przypadku kontraktu na budowę bloków gazowo-parowych w Elektrowni Kozienice.
Wątpliwości wokół taryfy dla dystrybucji
W ubiegłym tygodniu kursy wszystkich notowanych na GPW spółek energetycznych rozpoczęły spadek po tym, jak 18 listopada Ministerstwo Energii ogłosiło powołanie zespołu, który ma zająć się modelem taryf sieciowych w energetyce. W poniedziałek pod koniec sesji giełdowej kurs Enei był o ponad 1 proc. niższy niż na otwarciu i o niemal 10 proc. niższy niż w przeddzień informacji o powstaniu zespołu.
Dyskusje o taryfach spółek dystrybuujących energię skupiają się wokół wskaźnika WACC, czyli średnioważonego kosztu kapitału. Na 2025 r. został ustalony na ok. 12 proc. Prezydent Karol Nawrocki w swojej propozycji obniżenia cen energii zasugerował obniżenie go do ok. 7 proc.
– Jesteśmy oczywiście otwarci na rozmowę z Urzędem Regulacji Energetyki, żeby wskaźnik WACC korygować – mówił Marek Lelątko, wiceprezes Enei.
Tłumaczył, że spółka przeznacza regulowane tym wskaźnikiem przychody na inwestycje na modernizację i rozbudowę sieci. Obecny sposób kalkulacji WACC to efekt przyjętej w 2021 r. Karty efektywnej transformacji. Wcześniej bazowała na parametrach makroekonomicznych.
– Jeżeli wrócilibyśmy do starej kalkulacji, to musielibyśmy zmniejszyć inwestycje – mówił Marek Lelątko.
