Estoński CIT: policz, czy ci się opłaci

Iwona JackowskaIwona Jackowska
opublikowano: 2022-01-20 20:00

Fiskus gorąco nakłania przedsiębiorców do wejścia w tzw. estoński system opodatkowania. Byle nie pochopnie — radzą eksperci.

Przeczytaj artykuł i dowiesz się:

  • co Polski Ład zmienił w estońskim CIT
  • kto może z niego korzystać od tego roku
  • na co zwrócić uwagę przed wyborem tej formy opodatkowania

„Zachęcamy do przejścia na estoński CIT” — tak wprost Ministerstwo Finansów (MF) nakłania przedsiębiorców do zmiany formy opodatkowania na metodę, która wbrew oczekiwaniom nie spotkała się z dużym zainteresowaniem biznesu po jej wprowadzeniu w 2021 r. W tym roku są na to większe szanse, gdyż resort postanowił znieść wiele ograniczeń, wprowadzając wiele zmian wraz z pakietem podatkowym Polskiego Ładu.

Lepiej, ale nie idealnie

— Zmiany wprowadzone Polskim Ładem księgowi i doradcy podatkowi odebrali bardzo pozytywnie, jednak nadal rozwiązanie ma wady i przysługuje określonej grupie podmiotów — mówi Przemysław Kujawa, dyrektor bydgoskiego biura firmy konsultingowej Russell Bedford.

Zaletą tzw. estońskiego CIT jest, mówiąc w uproszczeniu, zwolnienie z opodatkowania tak długo, jak długo osiągane zyski nie są przeznaczane na wypłaty dla udziałowców, głównie dywidendy, czyli pozostają w firmie na potrzeby prowadzonego biznesu. Natomiast gdy sytuacja zobowiązuje do zapłaty podatku, ryczałt ma dwie stawki, zależne od statusu podatkowego spółki. Obecnie, po ich tegorocznej obniżce, wynoszą: 10 proc. dla małych podatników i 20 proc. dla pozostałych.

— Polski Ład zlikwidował ponadto podatek od wejścia i wyjścia z systemu estońskiego — mówi Mateusz Cedro, partner w Taxeo Komorniczak i Wspólnicy.

Od 2022 r. nie trzeba już płacić podatku od różnic między wynikiem podatkowym a bilansowym (czyli na wejściu), jeśli w systemie estońskim pozostanie się co najmniej przez cztery lata, natomiast przy wyjściu z systemu — dopóki nie zostanie wypłacony zysk w formie dywidendy. Jak wyjaśnia MF, jeżeli zysk jest reinwestowany albo zatrzymywany w spółce i nie jest wypłacany wspólnikom, to podatku nadal nie ma, chociaż spółka już nie jest podatnikiem estońskiego CIT.

Czas na decyzje

Ustawodawca rozszerzył ponadto grupę uprawnioną do estońskiego CIT i obecnie mogą go stosować podatnicy prowadzący biznes w formie spółek: akcyjnej, prostej akcyjnej, z ograniczoną odpowiedzialnością, komandytowo-akcyjnej i komandytowej. Zniósł też limit maksymalnych wymaganych przychodów (100 mln zł) oraz obowiązek ponoszenia wydatków inwestycyjnych. Zmienił również sposób obliczania dochodu z przekształcenia formy prawnej podatnika. W ubiegłym roku była to różnica między wartością rynkową składnika majątku a jego wartością podatkową, po zmianie — różnica wartości bilansowej składnika majątku z wartością podatkową.

Czy to ta właściwa ścieżka:
Czy to ta właściwa ścieżka:
W 2021 r. z możliwości stosowania estońskiego CIT skorzystało zaledwie 350 firm, bo wiązało się z nim wiele ograniczeń. W tym roku sporo barier zniesiono. Jednak wbrew pozorom decyzja, czy wejść na tę ścieżkę i podążać nią przez cztery lata, do łatwych nie należy.
Adobe Stock

MF podkreśla, że decyzję o wejściu w system estoński najlepiej podjąć do końca stycznia. Co prawda zawiadomienie o wyborze tej formy opodatkowania w danym roku podatkowym można złożyć w urzędzie skarbowym zarówno do końca pierwszego miesiąca, jak też w trakcie roku, ale to drugie rozwiązanie ma swoje minusy — trzeba bowiem rozliczyć CIT na normalnych zasadach, zamknąć księgi i sporządzić sprawozdanie finansowe.

Mimo korzystnych zmian w ryczałcie i zachęt MF decyzja o zastosowaniu tego rozwiązania, wbrew pozorom, nie jest wcale łatwa.

— Rozwiązanie jest przewidziane dla podatników o prostej strukturze właścicielskiej. Wspólnikami mogą być osoby fizyczne, a spółka nie może posiadać udziałów w innym podmiocie. Tu więc może pojawić się pierwszy problem — masz świetny pomysł na biznes, ale brakuje ci kapitału i zawiązujesz umowę z funduszem, który w zamian za udziały finansuje twój pomysł. W takim modelu biznesowym nie ma możliwości skorzystania z estońskiego CIT — wyjaśnia Przemysław Kujawa.

Zdaniem Mateusza Cedro wymóg co do tego, że tylko osoby fizyczne mogą być udziałowcami spółek stosujących estoński CIT, ogranicza liczbę podmiotów mogących korzystać z tej formy rozliczenia podatku.

— Takie ograniczenie wpływa na brak popularności tego modelu opodatkowania. Przedsiębiorca rozważający przejście na estoński CIT zderza się z koniecznością zrestrukturyzowania swojej grupy kapitałowej, co jest kosztownym i długotrwałym procesem — podkreśla przedstawiciel Taxeo.

Za błąd uważa też przyjęcie zasady, że spółka nie może posiadać podmiotów zależnych. To — jak mówi — jest bardzo problematyczne w obecnych czasach dla istniejących i ,,poukładanych” grup kapitałowych. Ustawodawca określił ponadto restrykcyjną definicję podmiotu zależnego. To taki, w którym spółka posiada bezpośrednio lub pośrednio co najmniej 5 proc. udziałów w kapitale lub praw głosu w organach kontrolnych, stanowiących lub zarządzających, czy m.in. udziałów bądź praw do udziału w zyskach, stratach albo majątku. Jest to zatem bardzo niski poziom powiązania.

Efektywna stopa, czyli…

Przemysła Kujawa zwraca uwagę, że efektywna stopa obciążenia podatkowego wcale nie musi być tak korzystna, jak ją przedstawia resort finansów. MF podkreśla bowiem, że przy standardowych stawkach CIT łączne opodatkowanie (na poziomie spółki i wspólnika) wynosi ponad 26 proc. dla małych podatników i ponad 34 proc. dla pozostałych, a w estońskim systemie jest niższe, bo wynosi 20 i 25 proc. W rzeczywistości jednak — podkreśla ekspert Russell Bedford — efektywna stopa podatkowa bardzo często wyniesie więcej niż reklamowane 20 lub 25 proc. Ryczałtowi podlegają bowiem również dochody z ukrytych zysków oraz wydatki niezwiązane z działalnością gospodarczą.

— Ustawodawca wprowadził bardzo szeroką definicję ukrytych zysków. To utrudnia wskazanie, co podlega opodatkowaniu estońskim CIT. W praktyce może na przykład skutkować sporami z fiskusem dotyczącymi wynagrodzenia wypłaconego z tytułu usług wykonywanych przez podmioty powiązane — uważa Mateusz Cedro.

W ocenie ekspertów estoński CIT w obecnym modelu zasługuje na zainteresowanie, niemniej w skrajnych przypadkach po szczegółowej kalkulacji może okazać się dla przedsiębiorców rozwiązaniem nieopłacalnym. Zdaniem Przemysława Kujawy np. dla podatników, którzy nie ponoszą istotnego ryzyka w prowadzonej działalności i są zdecydowani na częściową dystrybucje zysku, lepsze może być np. działanie w formie spółki komandytowo-akcyjnej, bez stosowania estońskiego CIT. Łączne opodatkowanie komplementariusza będącego osobą fizyczną u małych podatników wynosi bowiem 17,29 proc., u pozostałych — 19 proc.

Natomiast przedsiębiorcy, którzy chcąc wejść do systemu estońskiego, musieliby zmienić status prawny działalności w objętą nim formę, powinni rozważyć, czy chcą, aby już w roku przekształcenia zaczęli podlegać estońskiemu CIT. W takim bowiem przypadku należy ustalić dochód z przekształcenia i zapłacić podatek.

— Dla niektórych podmiotów na skutek na przykład jednorazowych amortyzacji ta wartość może być bardzo istotna — podkreśla Przemysław Kujawa.

Mateusz Cedro natomiast zwraca uwagę, że istotny wpływ na przedsiębiorstwa, zwłaszcza w czasie pandemii, ma otoczenie mikro i makroekonomiczne. To oznacza, że wejście do systemu estońskiego, który jest wyborem na co najmniej cztery lata, staje się decyzją o znaczeniu wręcz strategicznym dla firmy. Na dodatek związana z brakiem możliwości korzystania z wielu ulg podatkowych, np. na działalność B+R, IP BOX, czy z tytułu debiutu na giełdzie.