Wspólna waluta, która od szczytu z przełomu stycznia i lutego straciła do dolara 7,0 proc., najgorsze może mieć już za sobą. Sierpniowa próba zepchnięcia kursu euro poniżej 1,15 USD zakończyła się niepowodzeniem, choć w pewnym momencie za wspólną walutę płacono już zaledwie 1,13 USD. Silniejsze karty wreszcie mają kupujący wspólną walutę, podpowiadają odczyty indeksów niespodzianek makroekonomicznych z obu stron Atlantyku, tworzone przez Citigroup. W ubiegłym tygodniu indeks dla strefy euro znalazł się pierwszy raz od stycznia powyżej indeksu dla USA, a w środę różnica była najwyższa od listopada ubiegłego roku. To oznacza ni mniej, ni więcej, tylko to, że dane makroekonomiczne ze strefy euro wypadają w porównaniu do prognoz ekonomistów bardziej korzystnie od danych z USA (jednocześnie wskaźnik dla strefy euro pierwszy raz od pół roku wyszedł powyżej zera).

„Słabość gospodarki strefy euro jest już za nami” – komentują w raporcie specjaliści banku ABN Amro, według których do końca przyszłego roku notowania wspólnej waluty wzrosną do 1,25 USD, co oznaczałoby umocnienie o 7,1 proc.