1 stycznia 2002 r. euro pojawiło się w kilku krajach, które nie tylko nie są w Europejskiej Unii Monetarnej, ale nawet nie negocjują przyjęcia do UE.
Czarnogóra, Kosowo, Macedonia, Serbia, Bośnia i Hercegowina oraz Chorwacja — jednostronnie przyjmą euro.
— Od kryzysu ekonomicznego na przełomie lat 80. i 90. funkcjonalną walutą była w tych krajach marka — mówi Krzysztof Rogalski, menedżer Cap Gemini Ernst & Young.
W republice Czarnogóry euro od 1 kwietnia 2002 r. zastąpi markę jako jedyny środek płatniczy. Już od połowy października wszystkie sklepy i firmy usługowe muszą podawać ceny także we wspólnej walucie. Szacuje się, że w banku centralnym tego kraju znajduje się 200 mln DEM (370 mln zł). Kilkaset milionów marek jest w obiegu. Z kolei w Bośni i Hercegowinie krajowa waluta to konwertybilna marka — pieniądz sztywno związany z marką, a od 1 stycznia 2002 r. — z euro. Peter Nicholl, szef tamtejszego banku centralnego, szacuje, że Bundesbank dostarczy do jego kraju euro wartości 4 mld DEM (7,4 mld zł). Do 15 lutego potrwa wymiana w bośniackich bankach spółdzielczych, a 28 lutego wymienione marki znajdą się we Frankfurcie. W Macedonii, której denar powiązany jest z marką w stosunku 1:31, w obiegu znajduje się 700 mln DEM (1,3 mld zł) — tak szacuje Ljube Trpeski, szef banku centralnego w Skopje. Natomiast w Serbii, której waluta, dinar, jest od stycznia 2001 roku związana z marką w stosunku 30:1, na wymianę czeka około 9 mld DEM (16,6 mld zł).
Obowiązek wymiany pieniędzy z krajów bałkańskich spadnie na niemiecki bank centralny, do którego rządy przywiozą samolotami miliony marek w walizkach. Kraje byłej Jugosławii nie mogą samodzielnie drukować banknotów i wybijać monet. Podobnie małe kraje z Europy Zachodniej — Andora, Monako i San Marino, które też przyjmują euro. W lepszej sytuacji jest Watykan, który będzie miał własne monety — oczywiście z papieżem.