Przyjęcie euro w Polsce wydaje się możliwe dopiero w 2014 roku - ocenili w poniedziałkowym komentarzu analitycy Citibanku Handlowego. Z kolei analitycy Raiffeisen Bank Polska zakładają, że Polska wejdzie do strefy euro nie wcześniej niż w 2012 roku.
"Naszym zdaniem obecnie najbardziej prawdopodobny moment przyjęcia wspólnej waluty to 2014 rok" - czytamy w komentarzu Citibanku Handlowego.
W piątek premier Kazimierz Marcinkiewicz powiedział, że w tej kadencji Sejmu nie ma potrzeby, aby Polska wchodziła do strefy euro.
Wcześniej komisarz UE ds. gospodarczych i walutowych Joaquin Almunia wyraził zaniepokojenie, że Polska jako jedyny kraj z dziesięciu, które w ubiegłym roku weszły do Unii Europejskiej, nie wyznaczyła daty wprowadzenia euro.
"Wypowiedzi premiera Marcinkiewicza utwierdzają nas w przekonaniu, iż szanse na wejście do strefy euro w okolicach 2010 roku są niewielkie. Warto jednak podkreślić, że stanowisko nowego rządu nie powinno być zaskoczeniem - przedstawiciele PiS wyrażali eurosceptycyzm jeszcze przed i bezpośrednio po wyborach parlamentarnych" - napisali analitycy Citibanku Handlowego.
"Na rynku obligacji trwa silna wyprzedaż polskich papierów. Z rynku wycofują się przede wszystkim zagraniczni inwestorzy, których obawy wzbudzają ostatnie wypowiedzi nowego ministra finansów dotyczące wysokości przyszłorocznego deficytu budżetowego oraz wypowiedzi premiera Marcinkiewicza dotyczące polskiej drogi do strefy euro" - czytamy w komentarzu Citibanku Handlowego.
"O ile nie sposób przewidzieć obecnie składu Sejmu w 2009 roku, o tyle można stwierdzić, że temat wejścia Polski do strefy euro może być bardzo gorącym tematem w trakcie kampanii wyborczej. Stąd przy założeniu, że w następnych wyborach wygra partia czy koalicja wspierająca wejście Polski do strefy euro, najbliższą możliwą datą wejścia wydaje się rok 2012 (wybory w 2009 roku plus 2 lata pobytu w ERM II oraz jeden rok na opóźnienia wynikające z procesu podejmowania decyzji)" - czytamy w poniedziałkowym komentarzu Raiffeisen Banku.
"Odsunięcie perspektywy wejścia Polski do strefy euro oczywiście negatywnie wpływa na rynek finansowy" - podkreślił w komentarzu główny ekonomista Raiffeisen Bank Polska Jacek Wiśniewski.
"W poniedziałek rano kurs euro sięgnął 4,0270 zł, a dolara aż 3,4160 zł! W tym czasie euro było najdroższe od początku września, a dolar od końca lipca br." - napisali w poniedziałkowym komentarzu analitycy WGI Domu Maklerskiego.
Zgodnie z Traktatem z Maastricht, wszystkie kraje członkowskie UE powinny docelowo wejść do unii walutowej. Tylko Wielka Brytania i Dania wynegocjowały tzw. formułę opt-out, która zezwala na samodzielny wybór waluty. Polska jest zobowiązana do wprowadzenia euro na mocy Traktatu ustanawiającego Wspólnotę Europejską i Traktatu Akcesyjnego.
Przed zmianą lokalnej waluty na euro dokonujący tej operacji kraj musi spełniać kryteria z Maastricht: mieć inflację nie wyższą niż o 1,5 pkt proc. od średniej stopy inflacji w trzech krajach UE, gdzie inflacja była najniższa, i mieć długoterminowe stopy procentowe nie przekraczające o więcej niż o 2 pkt proc. średniej stóp procentowych w 3 krajach UE o najniższej inflacji. Ponadto dług publiczny nie może przekraczać 60 proc. PKB, a deficyt budżetowy - 3 proc. PKB.
Przejście danego kraju na euro jest poprzedzone dwuletnim stosowaniem mechanizmu ERM2. Jest to mechanizm kursowy, który ma zbadać stabilność danej waluty wobec euro w dopuszczalnym korytarzu wahań kursu wynoszącym plus minus 15 proc.