Europa ciągle boi się wirusa i kryzysu

opublikowano: 30-08-2020, 22:00

Choć dane gospodarcze się poprawiają, bez trwałej poprawy nastrojów konsumenckich czeka nas druga fala kryzysu.

Unijny wskaźnik koniunktury ESI, obrazujący nastroje gospodarcze, wzrósł w sierpniu o 5,3 pkt w strefie euro — do 87,7 pkt oraz o 5 pkt w całej UE — do 86,9 pkt. Indeks nadrobił więc około 60 proc. strat odnotowanych podczas lockdownu w marcu i kwietniu. Tylko jeden sektor zaliczył spadek nastrojów — budownictwo, co może mieć poważne konsekwencje w kontekście inwestycji sektora prywatnego w kolejnych latach. Na razie nie widać więc wyraźnego i trwałego pogorszenia się nastrojów konsumenckich, co pozwala mieć nadzieję, że tym razem unijna gospodarka uniknie tzw. efektów drugiej fali. Efekt drugiej fali to sytuacja, w której konsumenci w kryzysowym szoku tracą pewność co do źródeł przychodu, więc ograniczają konsumpcję i oszczędzają.

W konsekwencji przedsiębiorcy notują gorsze wyniki, co zmusza ich do ograniczenia podaży i zwalniania części załogi. Jest to w pewien sposób samospełniająca się przepowiednia. To właśnie z tego powodu dane dotyczące koniunktury konsumenckiej są tak ważne podczas kryzysu. Sierpniowy odczyt ESI pokazuje, że jest się czego obawiać — nastroje konsumentów od czerwca utrzymują się na stałym niskim poziomie. Peter Vanden Houte, ekonomista ING Banku, podkreśla, że to jeden z głównych powodów, dla których Francja czy Niemcy przedłużyły programy wsparcia dla rynku pracy.

— Konsument pozostaje słabym punktem obecnego ożywienia, a zaufanie w zasadzie nie zmieniło się od czerwca. Niedawny wzrost liczby nowych zakażeń koronawirusem mógł utrudnić poprawę zaufania. Ale, co ważniejsze, obawy przed bezrobociem w ciągu najbliższych 12 miesięcy pozostają dość wysokie. Na szczęście kilka państw członkowskich zdecydowało się na przedłużenie okresowych programów dla bezrobotnych, co ogranicza spadek dochodu do dyspozycji. Jednocześnie nie można wykluczyć większych oszczędności zapobiegawczych — mówi ekspert.

Gwałtownie jednak poprawia się ocena teraźniejszości i najbliższej przyszłości przez przedsiębiorców. Aż o 9 pkt wzrósł wskaźnik koniunktury sektora usługowego, o 4,6 pkt poprawiła się kondycja handlu detalicznego, zaś o 3,5 pkt nastroje w przemyśle. Z punktu widzenia pracowników ważny jest także fakt, że o 2,9 pkt poprawił się odczyt Wskaźnika Oczekiwań Zatrudnienia. Handel detaliczny, przemysł i usługi zgodnie deklarują chęć dalszego zatrudniania, co z pewnością jest promykiem nadziei dla ciągle zaniepokojonych sytuacją gospodarczą pracowników w całej UE.

Wśród największych gospodarek strefy najgwałtowniejszą poprawę zanotowano we Francji — skok aż o 9,3 pkt. Na kolejnych miejscach znalazły się: Holandia — 7,1 pkt, Niemcy — 5,9 pkt i Włochy — 2,7 pkt. Polska zanotowała wzrost o 7,4 pkt, jednak odczyt dla Polski na poziomie 75,6 pkt jest znacznie poniżej unijnej średniej. Sytuacja gospodarcza więc się poprawia, choć jak zaznacza Claus Vistesen, główny ekonomista Pantheon Macroeconomics, ciągle ostrożnie należy podchodzić do napływających danych, tym bardziej że wirus przecież nie odpuszcza.

— Indeks nastrojów w UE odbija się, wskazując na podobne odbicie wzrostu PKB. Nie jest to jednak żadna nowość, a badanie nie jest również w stanie uchwycić skali wahań wzrostu produkcji, zgodnie z doświadczeniami z innych danych ankietowych. Wirus także nie odpuszcza, a jego nawrót może być znacznie bardziej destrukcyjny dla pewności konsumenckiej niż pierwsza fala. Dowodem niech będzie Hiszpania, gdzie ESI spadł do 88,1 z 90,6 w lipcu, co świadczy o tym, że wirus znów gryzie hiszpańską gospodarkę — mówi ekspert.

© ℗
Rozpowszechnianie niniejszego artykułu możliwe jest tylko i wyłącznie zgodnie z postanowieniami „Regulaminu korzystania z artykułów prasowych” i po wcześniejszym uiszczeniu należności, zgodnie z cennikiem.

Podpis: Marcel Lesik

Polecane