750 mln zł – tyle pieniędzy pozyska spółka z grupy Famuru, Projekt Solartechnik (PST), ze sprzedaży portfela projektów fotowoltaicznych. Sprzedaje instalacje i projekty instalacji o łącznej mocy 184 MW, rozparcelowane na 32 spółki celowe. Kupuje je Alternus Energy Group, międzynarodowy niezależny producent energii, dla którego nie jest to pierwsza transakcja na polskim rynku.
„To jedna z największych wartościowo transakcji w historii branży fotowoltaicznej w regionie CEE” – podkreśla Famur w komunikacie.

Partnerzy się rozpędzają
PST istnieje od 15 lat, ale do grupy Famuru dołączyła dopiero w maju zeszłego roku. Interesuje ją wielkoskalowa fotowoltaika i instalacje dla firm.
- Obecna sprzedaż projektów solarnych to pierwsza transakcja o takiej skali, jednak z całą pewnością nie ostatnia – mówi Maciej Marcjanik, prezes i współwłaściciel Projekt Solartechnik.
Podobne ambicje ma nabywca.
- Naszym celem na najbliższe kilka lat jest osiągnięcie ponad 1 GW gotowych farm. Prowadzimy rozmowy z PST na temat kolejnych projektów mogących wesprzeć realizację tego celu – komentuje z kolei Vincent Browne, prezes Alternus Energy.
Pierwsza transza przychodów z transakcji z Alternusem wpłynie w listopadzie 2022 r., a reszta najpóźniej w ciągu kolejnych czterech lat.
Majaczy dywidenda
- Wartość transakcji przewyższa moje oczekiwania. Szacowałem, że przychody Famuru ze sprzedaży projektów fotowoltaicznych sięgną ok. 350 mln zł w tym roku i ok. 400 mln zł w przyszłym. Tą jedną transakcją zrealizowali więc plan na dwa lata. Cena za 1 MW nie odbiega w tej transakcji od dzisiejszych warunków rynkowych – komentuje Jakub Szkopek, analityk Erste Securities.
Podkreśla, że jeśli transakcja zostanie zrealizowana, to przyniesie gotówkę, ale nie należy się tu spodziewać bezpośredniego przełożenia na dywidendę z zysku za 2022 r.
- Famur nadal będzie przecież inwestował w rozwój projektów z portfela. Można jednak oceniać, że takie transakcje czynią dywidendę bardziej prawdopodobną – mówi Jakub Szkopek.
Wyjście z Rosji do nadrobienia
Famur, znany wciąż przede wszystkim jako producent maszyn i urządzeń górniczych, dywersyfikuje działalność i do 2024 r. chce osiągać ok. 70 proc. przychodów ze źródeł niezwiązanych z węglem energetycznym.
- Firma ma teraz swoje pięć minut. Globalny sektor górniczy stara się zwiększyć produkcję węgla, a bez inwestycji nie da się tu osiągnąć znaczących efektów. Do inwestycji zachęca zaś rosnąca cena węgla – to już 370 USD za tonę – zauważa Jakub Szkopek.
Odbicie na węglowym rynku wynika z planów wielu krajów związanych z derusyfikacją energetyki. Rezygnują z rosyjskiego węgla, albo z rosyjskiego gazu, a powstałą lukę najłatwiej wypełnić… zwiększonym spalaniem węgla, pochodzącego spoza Rosji. Przykładowo, w Polsce rząd zasugerował już plan budowy nowego szybu w lubelskiej kopalni Bogdanka.
- Można się więc spodziewać, że Famur będzie podpisywał nowe umowy. Duży popyt będzie widoczny m.in. ze strony podmiotów z Australii, Ameryki Północnej. To oznacza, że Famurowi uda się prawdopodobnie odrobić biznesowo decyzję o wyjściu z Rosji – konkluduje Jakub Szkopek.
Do ataku Rosji na Ukrainę Famur miał na rynku rosyjskim liczne interesy, ale - podobnie jak większość firm świata zachodniego – zdecydował się wycofać z kontraktów. Wycofanie oznaczało 130 mln zł straty.