Feerum rozkwita wraz z rolnikami

Michalina SzczepańskaMichalina Szczepańska
opublikowano: 2013-02-25 00:00

Branża rolnicza się bogaci, więc bogacą się też wykonawcy elewatorów i wdrażają innowacje. Światowego formatu.

Kryzys? Jaki kryzys? Dolnośląskie Feerum, producent elewatorów zbożowych, kandydat do warszawskiego parkietu, zwiększył w zeszłym roku zysk o 161 proc., do 8,1 mln zł przy przychodach sięgających 55,6 mln zł (co oznacza wzrost o 8,6 proc. rok do roku). Recepta? Innowacje i coraz bogatsza branża, czyli rolnictwo.

— Zmieniliśmy politykę cenową. Zmniejszyliśmy sprzedaż na Białorusi i w większym stopniu skoncentrowaliśmy się na polskim rynku. W 2011 r. zdecydowaliśmy się na obniżkę cen produktów. W tym czasie wprowadziliśmy kilka innowacyjnych rozwiązań, jeszcze bardziej podnosząc jakość produktów i ostatecznie podnieśliśmy ceny — mówi Daniel Janusz, prezes Feerum. Taki poziom rentowności elewatorskiego biznesu prezes Feerum tłumaczy właśnie innowacjami.

— Przeskoczyliśmy w nich zachodnich konkurentów. Na nasze rozwiązanie energooszczędnej suszarni pozwalające na redukcję zużycia energii o 30 proc. złożyliśmy wniosek patentowy. Czegoś podobnego nie ma na pewno w Europie i prawdopodobnie również na świecie. Zamiarem jest, aby w 2014 r. suszarnie te trafiły do sprzedaży. Już mamy na nie zamówienia — dodaje Daniel Janusz. Nowy produkt wymaga przeprowadzenia badań, nowej linii produkcyjnej i pod tym kątem (oraz na budowę magazynu wyrobów gotowych) spółka zainwestuje w ciągu najbliższych dwóch lat 26 mln zł.

— Jesteśmy w trakcie uzyskiwania pozwoleń budowlanych. Na sfinansowanie tych inwestycji otrzymamy w sumie 9,5 mln zł grantu unijnego, a na przeprowadzenie badań dodatkowe 4,1 mln zł z funduszy unijnych. Resztę możemy sfinansować z własnych oszczędności, kredytu bankowego, rozważamy też pozyskanie pieniędzy z giełdy. Prospekt został złożony do Komisji Nadzoru Finansowego i spodziewamy się, że zostanie zatwierdzony w I półroczu. Ostatecznej decyzji o debiucie jeszcze nie podjęliśmy — mówi prezes Feerum.

Większość, bo ponad 92 proc., akcji spółki należy do małżeństwa Januszów. Spółka zatrudnia ponad 180 osób. Teraz głównym celem producenta jest wypracowanie marki rozpoznawalnej w skali europejskiej. — Prowadzimy rozmowy z dilerami w Niemczech i we Francji. W tym roku powinniśmy podpisać pierwsze umowy na rynku francuskim, bo tu rozmowy są bardziej zaawansowane. Oczywiście łatwiej byłoby nam zaistnieć za granicą, przejmując tamtejszą firmę czy markę, ale na razie nie rozważamy akwizycji i stawiamy na budowę własnej marki. Obecnie 80 proc. produkcji trafia na rynek krajowy, a reszta na Białoruś, Ukrainę, Litwę i do Rumunii — mówi Daniel Janusz. Krajowy rynek to, zdaniem spółki, tysiące rolników, bo tylu posiada ponad 100 ha ziemi, a większe gospodarstwa są grupą docelową Feerum.

— Wśród naszych klientów są również firmy bioenergetyczne produkujące ze zbóż biopaliwa, producenci pasz czy zakłady mięsne. Wszyscy potrzebują zbóż, a więc i obiektów, w których będą je przechowywać w warunkach pozwalających zachować ich wysoką jakość. Biorąc pod uwagę ciągle zmieniające się ceny zbóż, w interesie przedsiębiorcy jest kupienie ich wtedy, gdy cena jest najniższa,co niekoniecznie pokrywa się z terminem, w którym ich potrzebuje. Jednocześnie rosnące ceny np. kukurydzy pozwalają na bardzo szybki zwrot z inwestycji — nawet po 1,5 roku — tłumaczy prezes Feerum.

OKIEM EKSPERTA

Rolnicy mają pieniądze

MICHAŁ KOLEŚNIKOW

analityk rynków rolnych w Banku Gospodarki Żywnościowej

Producenci zbóż są w dobrej sytuacji. Zeszłoroczne zbiory były dosyć udane, a ceny surowców rolnych wysokie, więc mają pieniądze na inwestycje. Nie chcą być zmuszeni do sprzedaży zboża tuż po zbiorach, wolą sami decydować, kiedy zboże sprzedadzą. W efekcie potrzebują zbiorników do przechowania. Na razie eksperci nie przewidują dużych spadków cen surowców rolnych, bo światowe zapasy są na niskim poziomie, ale ceny są coraz bardziej zmienne, co tym bardziej zachęca do przechowywania i rozkładania ryzyka.