W Finlandii oczekuje się wybuchu prawdziwej gorączki diamentowej, po niedawnych odkryciach nowych diamentonośnych pokładów - pisze piątkowa stołeczna gazeta "Hufvudstaddsbladet".
Odkryć dokonano we wschodniej części kraju, w pasie ciągnącym się przy granicy rosyjskiej na przestrzeni co najmniej 450 km. Są to tereny prawie nie zamieszkane i pozbawione sieci drogowej.
Podczas dokonywanych tam poszukiwań, oprócz diamentów, znajdowano też inne szlachetne lub półszlachetne kamienie, min. granaty i szafiry. Informacje o odkryciach na tym terenie sprzed ok. dwóch lat spowodowały, że obecnie wielu zagranicznych inwestorów stara się o licencje poszukiwawcze.
Wśród zainteresowanych są firmy: amerykańskie, kanadyjskie, szwedzkie, australijskie, brytyjskie. Nie ma jednak inwestorów fińskich, co tłumaczy się brakiem w Finlandii wystarczających kapitałów, umożliwiających prowadzenie kosztownych poszukiwań.
Równocześnie już od niemal 5 lat działa pierwsza w Finlandii kopalnia diamentów w miejscowości Lahtojaki, 60 km na północny wschód od miasta Joensuu. Kopalnia, zbudowana przez australijską spółkę Ashton Mining, została w 2002 r. przejęta przez fińską firmę A&G Mining.
Jakość diamentów z tamtejszego złoża okazała się dużo lepsza niż początkowo sądzono - twierdzi Eva Thoren, dyrektor A&G Mining. Większa niż przypuszczano okazała się także zasobność diamentonośnych pokładów. Dlatego fińska spółka, której brakowało środków, sprzedała cześć udziałów w kopalni brytyjskiemu inwestorowi, European Diamonds.
Na rynku ukazały się już pierwsze wyroby jubilerskie zawierające fińskie diamenty, wydobyte w kopalni Lahtojaki. W przyszłości będzie ich więcej.
Przedstawiciel fińskiego ministerstwa handlu i przemysłu Krister Soederholm, nadzorujący rodzącą się diamentową branżę, powiedział, że jest pewien, że "przełom w dziedzinie fińskich kopalń diamentów nastąpi bardzo szybko".