Lasy Państwowe nie rozumieją trudnej sytuacji rynkowej i bezlitośnie windują ceny — alarmuje branża i prosi o interwencję premiera.
Przeciąganie liny między Lasami Państwowymi a przedstawicielami branży drzewnej trwa od dawna. Polskie firmy, chcące kupić surowiec do produkcji w kraju, skazane są na monopolistyczną pozycję Dyrekcji Generalnej Lasów Państwowych (DGLP). Ten trudny związek stał się jeszcze trudniejszy, gdy branża zaczęła dotkliwie odczuwać skutki kryzysu gospodarczego.
— Niektóre lokalne przedstawicielstwa zachowują się nie fair. Oczywiście nie wszystkie, ale my postrzegamy DGLP jako całość, i ta zdaje się nie rozumieć naszej trudnej sytuacji — mówi Waldemar Czarnocki, prezes Pagedu-Sklejki.
Przedstawiciele branży zarzucają DGLP nadużywanie monopolistycznej pozycji i ustalanie zbyt wysokich cen surowca. Dla przemysłu tartacznego i paletowego minimalne ceny przekraczają — ich zdaniem — aż o 14 proc. rynkowy poziom cen. Dla wytwórców m.in. papieru i sklejki ustalono je o 25 proc. za wysoko.
— Cały przemysł jest tym oburzony — mówi Waldemar Czarnocki.
Polska Izba Gospodarcza Przemysłu Drzewnego zwraca się do swoich członków o niekupowanie — w miarę możliwości — drewna po zawyżonych cenach. Apeluje — wspólnie z innymi zrzeszeniami branżowymi — o pomoc do premiera Donalda Tuska. DGLP oczywiście odpiera ataki.
— Nie zgadzamy się z zarzutami przedstawicieli branży — mówi Anna Malinowska, rzeczniczka DGLP.
Dodaje, że DGLP złożyła w tej sprawie wyjaśnienia w kancelarii premiera.