Według dziennika firmy obawiały się, że skarbówka może kwestionować ryczałty i ekwiwalenty przyznawane pracownikom na podstawie obowiązujących od 7 kwietnia przepisów o pracy zdalnej i będzie naliczać od nich podatek.
"Okazuje się jednak, że nie ma się czego bać. Wszystkie interpretacje są dla podatników korzystne. Fiskus nie chce podatku, liberalnie podchodzi też do dokumentowania wydatków na prąd czy internet" - czytamy.
Gazeta zaznacza, że zgodnie z nowymi przepisami pracodawca musi zapewnić pracującym zdalnie odpowiednie narzędzia i materiały. "Musi też pokryć koszty home office, przede wszystkim usług telekomunikacyjnych czy energii elektrycznej. Może wypłacać ryczałty odpowiadające przewidywanym kosztom. Jeśli pracownik wykorzystuje w domu własny sprzęt (np. komputer czy telefon), przysługuje mu za to pieniężny ekwiwalent" - przypomina "Rz".