Ministerstwo Finansów (MF) zarekomenduje Radzie Ministrów wydanie
negatywnej opinii wobec projektu Solidarnej Polski (SP), idącemu na
pomoc handlującym olejami opałowymi. Ministerstwo zarzuca projektowi
opozycji faworyzowanie 1 tys. firm sprzedających oleje kosztem ich
kilkudziesięciu tysięcy klientów.
Komfort urzędników ważniejszy
Partia Zbigniewa Ziobry zaproponowała, aby większą odpowiedzialność za
wykorzystywanie olejów opałowych nałożyć na państwo. Sprzedawcy narażeni
są bowiem na surowe sankcje finansowe nie tylko za machlojki swoich
klientów, ale także za ich drobne błędy w oświadczeniach o przeznaczeniu
olejów, które muszą składać przy każdym zakupie. Wystarczy nieczytelny
podpis lub postawienie go w niewłaściwym miejscu i sprzedawca, zamiast
płacić niski podatek (232 zł z 1 tys. litrów), dostaje 6-krotnie wyższy
domiar akcyzowy. Na skutek takich represji w poważne tarapaty wpadło
wiele firm. Według projektu SP, antidotum na patologię byłoby wydawanie
przez urzędy celne zaświadczeń o posiadanych urządzeniach grzewczych.
Kopie zaświadczeń klienci zostawialibyu sprzedawców, którzy co miesiąc
przekazywaliby je urzędom celnym. W ten sposób z firm spadłaby
odpowiedzialność za błędy w oświadczeniach oraz wykorzystywanie olejów
opałowych do celów niezgodnych z ich przeznaczeniem, np. do napędu
pojazdów. Ściganie przekrętów byłoby zadaniem celników.
Fiskus się na to nie zgadza. Edyta Białas-Giejbatow, wicedyrektor
departamentu podatku akcyzowego i ekologicznego MF, uważa, że
zaproponowane rozwiązania nakładają na obywateli dodatkowe uciążliwe
obowiązki, „zmuszając ich do udania się do urzędów celnych w celu
uzyskania zaświadczenia uprawniającego do zakupu paliwa opałowego z
preferencyjną stawką”.
— Te propozycje w znacznym stopniu komplikują i formalizują obrót
paliwami opałowymi — twierdzi Edyta Białas-Giejbatow. Z argumentacją MF
nie zgadza się przedstawicielka branży.
— Popieramy projekt poselski. Po zaświadczenie szłoby się do urzędu
tylko raz. A obecnie klienci znacznie więcej czasu marnują, gdy muszą
stawiać się na wezwania i zeznawać, ile oleju i na jakie cele
wykorzystali. Uważam, że MF po prostu nie ma dobrej woli do
wyeliminowania problemu i dba o interes swoich urzędników — mówi Halina
Pupacz, prezes Polskiej Izby Paliw Płynnych.
Resort ma swój pomysł
Optymistyczne jest to, że ministerstwo jednak zdaje sobie sprawę z
konieczności naprawy obecnej sytuacji. Równocześnie z krytyką
projektu poselskiego przedstawiło własną koncepcję. Proponuje
wprowadzenie jednorazowych oświadczeń o przeznaczeniu oleju, składanych
w okresowej umowie między sprzedawcą a nabywcą. Umowa o zakupy oleju
zawierana byłaby np. na rok, a klient w oświadczeniu zapewniałby, że
kupione oleje przeznaczy na cele grzewcze.
— Takie rozwiązanie może ograniczać swobodę w zakupie olejów. A jeśli
ktoś ma kilku lub kilkunastu dostawców, to z każdym musiałby podpisać
oddzielną umowę i złożyć mu oświadczenie. To też wzrost
biurokracji. Uważam, że to nie jest dobry pomysł — mówi Halina Pupacz.
MF myśli też o tym, aby za niezłożenie w terminie oświadczenia nie karać
znacznie wyższą akcyzą, lecz wprowadzić odpowiedzialność z kodeksu
karnego skarbowego.
— Pozwoliłoby to na stosowanie kar mniej dolegliwych od obecnych — uważa
Edyta Białas-Giejbatow. Kodeks karny skarbowy przewiduje kary grzywny i
pozbawienia wolności.