Formus będzie miał nowych konkurentów
CHCE RYWALIZACJI: Jarosław Mulewicz, prezes Formusa, deklaruje, że pojawienie się konkurentów będzie uwiarygodnieniem dla jego firmy. Jednocześnie twierdzi, że werbalne deklaracje wielu operatorów nie mają, przynajmniej na razie, potwierdzenia w działaniach. fot. BS
Łączność bezprzewodowa to coraz bardziej dynamiczny rynek. W jego rozwoju pomaga mierny poziom końcowej infrastruktury dostępowej do sieci transmisji danych. Dlatego do tej pory jedynemu operatorowi szerokopasmowej sieci bezprzewodowej, Formusowi, przybędzie wkrótce konkurentów.
Rozwój infrastruktury kablowej w wielu miejscach nadal nie nadąża za potrzebami rynku. Jedną z największych bolączek jest brak odpowiedniej ilości łączy, pozwalających na podłączanie klientów końcowych, czyli tzw. systemów ostatniej mili. Dlatego w wielu rejonach firmy zmuszone są do korzystania z alternatywnych metod dostępowych. W grę wchodzi łączność satelitarna oraz różnego rodzaju systemy łączności radiowej. Wysokie koszty wykluczają z szerszego zastosowania pierwszą możliwość. Dla wielu firm ostatnią deską ratunku jest więc łączność radiowa, sprawdzająca się szczególnie na terenach miejskich.
Tłok w eterze
Obecnie ze stacjonarnych łączy radiowych wąsko- i szerokopasmowych operujących na częstotliwościach rzędu kilku do kilkudziesięciu GHz korzysta się głównie przy połączeniach punkt-punkt. Tylko w Warszawie liczba tego typu systemów sięga kilku tysięcy. Lawinowy wzrost zainteresowania, szczególnie najpopularniejszym pasmem 26 GHz, powoduje, że na dobrą sprawę nie ma już miejsca dla nowych użytkowników. Przedstawiciele Państwowej Agencji Radiokomunikacyjnej uspokajają jednak, że ciasnota w eterze występuje głównie w stolicy, gdzie jest największe zapotrzebowanie na pasma do transmisji danych.
Sposobem na uporanie się z panującym obecnie tłokiem oraz problemami z układaniem kabli jest tworzenie szerokopasmowych sieci nowej generacji, pracujących w technologii punkt-wielopunkt (LMDS). Pierwszym operatorem tego typu sieci, budowanej na podstawie technologii Alcatela, jest firma Formus. Zbudowanie takiej sieci we wszystkich większych miastach w Polsce to wydatek rzędu 500 mln USD (2 mld zł). Jarosław Mulewicz, prezes Formusa, przekonuje, że mimo nie najniższych cen, z usług jego firmy zaczynają korzystać nie tylko desperaci przyciśnięci do muru z powodu braku możliwości uzyskania tradycyjnego łącza, ale i firmy, którym korzystanie z tego typu usług po prostu się opłaca. Coraz częstsze są też przypadki rezygnacji firm z wykorzystywania instalacji radiowych typu punkt-punkt na rzecz sieci Formusa.
— Dla klienta koszt uruchomienia instalacji typu punkt-punkt jest blisko cztery razy wyższy niż korzystanie z naszej sieci — deklaruje Jarosław Mulewicz.
Wygląda również na to, że i dla operatorów telekomunikacyjnych łączność bezprzewodowa może być dobrą alternatywą.
— Układanie kabli światłowodowych, szczególnie w większych miastach, jest z roku na rok droższe. Dlatego coraz częściej sieci kablowe zastępuje się tam szerokopasmowymi sieciami bezprzewodowymi. Dla operatora inwestycja w budowę jednej stacji bazowej zwraca się już w momencie podłączenia do niej 15-20 klientów — informuje Krzysztof Zięcina, kierownik ds. systemów łączności radiowej w Lucent Technologies.
Potencjalni gracze
W niedalekiej przyszłości na rynku pojawić się mogą firmy konkurencyjne dla Formusa. Kilka uzyskało już koncesję. W Ministerstwie Łączności czeka też długa kolejka wniosków o wydanie zezwoleń.
Umowę na budowę bezprzewodowej sieci metropolitalnej zawarła ostatnio firma Lucent Technologies. Kontrakt nie jest na razie zbyt duży, gdyż zakłada dostarczenie sześciu stacji bazowych, jednak przedstawiciele dostawcy mają nadzieję, że będzie on rozszerzany. Rozmowy z potencjalnymi operatorami prowadzą również inni dostawcy, jednak większość informacji na ten temat pozostaje utajniona.
Karol Wieczorek