France Telekom nie dostanie TP SA
ADIEU: Dla Michaela Bona, prezesa France Telecom, odmowa polskiego MSP jest kolejną w tym roku porażką na europejskim rynku. fot. ARC
Emil Wąsacz, minister skarbu Państwa odstąpił od negocjacji z France Telecom w sprawie zakupu 25-35 proc. akcji TP SA. Szef resortu nie rezygnuje jednak z poszukiwania inwestora dla narodowego operatora i na początku stycznia 2000 roku zamierza ponownie ogłosić zaproszenie do rokowań.
Wczoraj minister spotkał się z Michaelem Bonem, szefem France Telecom. Można się tylko domyślać, jak przebiegały rozmowy, ponieważ strony nie osiągnęły kompromisu.
— Oferta France Telecom nie była korzystna ani dla MSP, ani dla samej firmy. Chodzi tutaj zarówno o cenę akcji, jak i szeroko rozumiane zobowiązania inwestycyjne — tłumaczył minister skarbu.
Proces trwa
Szef resortu zastrzegł jednak, że proces wyboru inwestora nie został zerwany, a jedynie odłożony. Możliwe, że w połowie przyszłego roku zostanie wyłoniony nowy kandydat na inwestora w spółce. Raczej nie zostaną zmienione warunki kolejnego przetargu. MSP nie zamierza wybierać nowego doradcy. Bedzie nim konsorcjum ING i Nicom.
— To kolejna tegoroczna porażka FT, który w ostatnich tygodniach przegrał także walkę o przejęcie niemieckiej sieci komórkowej E-Plus — podsumował decyzję MSP analityk z zachodniego banku inwestycyjnego.
Minister twierdzi, że nie musi się spieszyć z wyborem nowego kandydata. W 2000 roku przewidywanych jest kilka dużych prywatyzacji, które zapewnią odpowiednie wpływy do budżetu państwa.
— To zbyt ważna dla polskiej gospodarki prywatyzacja, aby w jej sprawie podejmować pochopne decyzje — mówi Emil Wąsacz.
Analitycy są w szoku
Po decyzji MSP FT wydało w Paryżu komunikat, w którym napisano, że firma „żałuje, iż procedura przetargu nie została do końca zrealizowana przez polską stronę, mimo, że FT zastosował się do wszystkich żądanych warunków“.
Także analitycy nie mogli uwierzyć w to, co usłyszeli od ministra Wąsacza.
— Po co Michael Bon przyjeżdżał do Warszawy? Tylko po to, żeby dowiedzieć się, że jego firma przegrała? — pytał jeden z nich.
— Jesteśmy zszkowani. Oceniamy tę decyzję jako katastrofalną. TP SA gwałtownie potrzebuje inwestora strategicznego, rządowi potrzeba 3 mld USD, a polski rynek telekomunikacyjny wymaga szybkiej liberalizacji. Cena 23-24 zł za akcję (tak była szacowana oferta FT — red.) jest nieco niższa od obecnej ceny rynkowej, ale po ogłoszeniu tej decyzji, cena akcji TP SA na GPW może spaść poniżej tej oferowanej przez Francuzów — komentował Alistair Ryan z londyńskiego Warburg Dillon Read
Jego zdaniem, ponowny przetarg potrwa około pół roku i nie ma na razie podstaw, by wierzyć, że następni oferenci przedstawią lepsze warunki.
— Logicznym kandydatem do przejęcia TP SA wydaje się teraz Deutsche Telekom, ale nie wiadomo, czy władze przełkną kolejnego niemieckiego inwestora w Polsce. Z kolei British Telecom chce inwestować w Europie Środkowej, ale nie zdobędzie się na wyłożenie jednorazowo 3 mld USD — dodał Ryan.
— TP SA potrzebuje przede wszystkim takiego inwestora, który nauczyłby spółkę działać w warunkach konkurencji — uważa kolejny analityk innego londyńskiego banku inwestycyjnego.
— Strategia MSP przy prywatyzacjach zmieniła się. Coraz większe znaczenie przy sprzedaży spółek ma wycena. W przypadku TP SA MSP może zdecydować się na sprzedaż pakietu na giełdzie. Byłobvy to znacznie łatwiejsze i czystsze rozwiązanie — mówi Piotr Woźniak, analityk CDM Pekao SA.
Optymizm ministra
Emil Wąsacz nie traci humoru.
— Jesteśmy optymistami. Wiemy, że uczestniczeniem w prywatyzacji zainteresowanych jest kilka nowych firm. Zaproszenie do rokowań wyślemy do nich już w styczniu 2000 — dodaje Emil Wąsacz.
Wiadomo, że takie pismo otrzyma też FT, ale nie jest pewne, czy znowu skorzysta z zaproszenia.
Analitycy zastanawiali się też , jaki wpływ będzie miała wczorajsza decyzja na PTK Centertel. Z jednej strony 1 marca 2000 r. Centertel uruchomi sieć GSM 900, co może zwiększyć wartość prywatyzowanej TP SA, z drugiej jednak strony odrzucenie oferty FT może skłonić Francuzów do rozważenia sprzedaży 34 proc. akcji Centertela. A to grozi destabilizacją firmy.