2 listopada polski rząd wybrał amerykańską ofertę na budowę pierwszej elektrowni jądrowej. Na konferencji prasowej premier Mateusz Morawiecki wspomniał też o projekcie koreańskim, któremu patronuje wicepremier Jacek Sasin. O trzecim oferencie, czyli francuskim EDF, mowy nie było. Czy to oznacza, że Francuzi przegrali rywalizację?
— Trudno mówić o wygranej lub przegranej, skoro nie było procedury umożliwiającej konkurowanie — mówi Vakis Ramany, wiceprezes segmentu nowych projektów jądrowych we francuskiej grupie EDF.

Jak postępować z Brukselą
Polska procedura, o której mówi Vakis Ramany, nie ma charakteru formalnego przetargu, na który zdecydowali się np. planujący atom Czesi. Polska postawiła na wybór partnera przede wszystkim politycznego. Na taki tryb wyboru w energetyce potrzebna jest zgoda Komisji Europejskiej, której Polska na razie nie ma. Z obozu Francuzów od dawna zaś dochodzą słuchy, że w razie niepowodzenia mogą rozważyć zaskarżenie trybu wyboru technologii jądrowej.
Vakis Ramany wypowiada się w tej sprawie dyplomatycznie.
— Obecna sytuacja w Europie, czyli kryzys energetyczny i kryzys bezpieczeństwa spowodowane wojną w Ukrainie, wymaga poważnej odpowiedzi ze strony rządów oraz poważnych decyzji. Polski rząd takie decyzje podejmuje. Jednocześnie z takimi decyzjami wiąże się pewne ryzyko. Jest oczywiste, że proces wyboru dostawcy technologii musi być prowadzony w taki sposób, aby Komisja Europejska uzyskała odpowiednie gwarancje. Mamy doświadczenie w rozmowach z nią i rozumiemy jej działania. Jesteśmy gotowi dzielić się z Polską tym doświadczeniem — mówi menedżer EDF.
Jak przyśpieszyć i powiększyć
Vakis Ramany podkreśla, że EDF podtrzymuje ofertę dla Polski. W październiku 2021 r. zaoferował budowę od 4 do 6 reaktorów EPR w dwóch lub trzech lokalizacjach.
— Jesteśmy gotowi dalej wspierać polski rząd w pracach nad przyśpieszeniem realizacji polskiego programu atomowego i zwiększeniem jego skali — twierdzi Vakis Ramany.
Filary oferty pozostają niezmienne, czyli — jak podkreśla menedżer — jest to oferta zintegrowana, obejmująca dostawę technologii, projektowanie, dostawę komponentów, budowę, uruchomienie reaktorów, szkolenie personelu oraz wiele innych usług.
— Oczywiście, biorąc pod uwagę zmiany cen surowców i wyzwania rynkowe, w którymś momencie pewnie ocenimy, w jaki sposób cena może zostać utrzymana — mówi Vakis Ramany.
Z niedawnych doniesień Polityki Insight wynika, że najtańszy jest atom od koreańskiego KHNP (sześć reaktorów o łącznej mocy 8,4 GW za 112 mld zł), potem plasuje się amerykański Westinghouse (sześć jednostek AP1000 o łącznej mocy 6,7 GW za 132 mld zł), a najdroższą ofertę złożył EDF (4-6 reaktorów EPR za 154-225 mld zł).
— To nieprawdziwa informacja. Z naszej wiedzy wynika, że EPR to technologia konkurencyjna, a całą ofertę należy rozpatrywać z uwzględnieniem wszystkich jej elementów — twierdzi Vakis Ramany.
Podkreśla też, że polsko-francuskie rozmowy trwają.
— Nieco ponad tydzień temu byłem w Warszawie i na prośbę Mateusza Bergera, pełnomocnika rządu, rozmawiałem z polskimi ekspertami o modelu pozyskiwania kapitału na budowę reaktorów EPR w Polsce. Rozmowy będą kontynuowane. Wskazaliśmy polskiej stronie kilka możliwych modeli finansowania, opartych m.in. na naszych doświadczeniach w Wielkiej Brytanii — tłumaczy Vakis Ramany.
5 listopada w trakcie wystąpienia w Suwałkach na temat francuskiej oferty wypowiedział się Jarosław Kaczyński, prezes PiS.
— Nie mam nic przeciwko Francuzom. Oni ostatecznie po latach skończyli swoje elektrownie najnowszej generacji — powiedział prezes PiS.
Dodał jednak: „Francuzi obok Niemiec są podstawą tej polityki, która jest prowadzona przez Unię Europejską i która prześladuje Polskę bez żadnych podstaw”. Powiedział też, że w Polsce powstaną dwie elektrownie jądrowe — jedna we współpracy z USA, druga z Koreą Południową, a trzecia jest w planach.
Jak badać lokalizację
Vakis Ramany podkreśla, że jeśli - zgodnie z planem polskiego rządu - do 2043 r. ma zostać wybudowane do 9 GW mocy z elektrowni jądrowych, to jest to bardzo ambitny program, obarczony wieloma rodzajami ryzyka przemysłowego i finansowego.
— W naszej branży to raczej krótki termin, dlatego trzeba zidentyfikować i przebadać dodatkowe możliwe lokalizacje dla elektrowni jądrowych. Zaoferowaliśmy Polsce wsparcie w tym procesie. Mamy doświadczenie w aspektach geologicznych, środowiskowych i integracji z siecią energetyczną — zapewnia menedżer.
Nie odpowiada jednak, czy EDF rozmawia z polskim rządem o lokalizacji w Bełchatowie. Można było to wywnioskować z konferencji premiera, w czasie której wskazał, że nadmorskie Choczewo to lokalizacja dla Amerykanów, wielkopolski Pątnów dla Koreańczyków, a co do trzeciej lokalizacji, w centralnej Polsce, decyzji jeszcze nie ma.
— Decyzja o lokalizacji elektrowni jądrowych należy do polskiego rządu. Znamy naszą rolę. Jest nią zaproponowanie najlepszego możliwego sposobu budowy takiej elektrowni w miejscu, w którym polski rząd zdecyduje o jej powstaniu — mówi Vakis Ramany.
Jak ocenić pomysł Solorza
Ogłoszony niedawno niespodziewany pomysł postawienia elektrowni w technologii koreańskiej — w ramach partnerstwa PGE, ZE PAK (kontrolowanego przez Zygmunta Solorza) i KHNP — jego zdaniem jest mało konkretny.
— Jeśli dobrze rozumiemy, jest to porozumienie o bardzo wstępnym charakterze, które wymaga jeszcze wielu uzgodnień. Do tego dochodzi wielki znak zapytania dotyczący tego, czy Korea ma prawo eksportować swoją technologię do Polski. Wszystko to oznacza poważne ryzyko dla Polski związane z realizacją tego projektu — uważa menedżer EDF.
Jego zdaniem ogłoszenie to jedno, a realizacja to drugie.
— Mamy dużo pokory, ale my rzeczywiście budujemy reaktory w Europie. Reaktor EPR we Flamanville we Francji jest na końcowym etapie rozruchu i niedługo zostanie podłączony do sieci, projekt Hinkley Point C w Wielkiej Brytanii jest w budowie, a projekt Sizewell C, także w Wielkiej Brytanii, jest w przededniu decyzji o realizacji. We Francji rząd planuje budowę co najmniej sześciu reaktorów w technologii EPR. Nie są to ogłoszenia, tylko realne inwestycje prowadzone w wielu krajach — mówi Vakis Ramany.
Zapewnia też, że EDF nie miał kontaktów w sprawie Pątnowa ani z Zygmuntem Solorzem, ani z jego współpracownikami.
Polski Program Energetyki Jądrowej (PPEJ) ma zaledwie dwa lata, ale już będzie aktualizowany. Nad poprawkami będzie pracować Ministerstwo Klimatu.
Obecna wersja zakłada dwie elektrownie po trzy reaktory każda, tymczasem rząd oficjalnie wskazał już, że nowy plan obejmuje trzy lokalizacje po trzy reaktory. W obecnej wersji mówi się też tylko o jednym partnerze technologicznym i finansowym, co miałoby dać szansę na efekt skali, czyli niższe koszty budowy i eksploatacji, wynikające m.in. z powtarzalności projektów, niższych cen urządzeń, niższych kosztów szkolenia pracowników, szybszej budowy kolejnych elektrowni i możliwości zlokalizowania w przyszłości w Polsce zakładów produkcji zestawów paliwowych. Tymczasem dziś mówi się już oficjalnie o dwóch technologiach: amerykańskiej i koreańskiej.
Jak zrobić atom na kilka sposobów
Z anonsów polskiego rządu wynika, że nasz program jądrowy może być oparty nie na jednej technologii, jak kiedyś zakładano, ale co najmniej na dwóch. Zdaniem Vakisa Ramany’ego nie jest to problem.
— W wielu państwach funkcjonują dziś elektrownie jądrowe oparte na kilku technologiach. W Indiach działają reaktory wykorzystujące trzy technologie. We Francji także trzy, a EPR jest czwartą. We Francji wynika to wprawdzie z ewolucji technologii, tym niemniej są to różne rozwiązania. W Wielkiej Brytanii są dwie technologie, a EPR dołączy jako trzecia — mówi menedżer EDF.
Polskie anonse wskazują też, że dotychczasowy plan budowy do 9 GW w atomie przekształcił się w plan budowy ponad 9 GW.
— W jednej lokalizacji możliwa jest budowa kilku reaktorów EPR. W Indiach np. złożyliśmy wiążącą ofertę na budowę sześciu reaktorów EPR w jednym miejscu. Do takiego przedsięwzięcia potrzebny jest jednak m.in. duży teren, silna sieć przesyłowa oraz efektywny system chłodzenia — twierdzi Vakis Ramany.