Poprzedni tydzień inwestorzy zapamiętają jako kolejny dowód postępującej globalizacji. Osłabienie amerykańskiego dolara względem japońskiego jena, połączone z przełamaniem ważnych wsparć tej pary, spowodowało zamykanie inwestycji carry trade i popchnęło światowe rynki w kierunku mocnej przeceny. Podobne spektakle mogliśmy podziwiać w maju 2006 r. i w lutym 2007 r. Charakteryzują się one gwałtownym przebiegiem, ale są dość krótkie. Czy tak będzie i tym razem? Jedno jest pewne — o koniunkturze w Warszawie przesądzi globalne nastawienie do rynków akcji i to właśnie z Zachodu należy wypatrywać sygnałów do odwrócenia bądź kontynuacji trendu.
W bieżącym tygodniu rynkiem będą rządzić emocje. W związku ze sporym wyprzedaniem szybkich wskaźników można spodziewać się gry „pod odbicie”. Z pewnością jest jeszcze zbyt wcześnie, by ogłaszać koniec hossy. Wykres wybił się wprawdzie dołem z formacji klina zwyżkującego, ale dopóki nie pokonamy dołków z połowy maja (czyli 3465 pkt na WIG20), trudno mówić o odwróceniu trendu. Głębokość korekty zależy od zachowania klientów TFI. W przypadku wzmożonej fali umorzeń jednostek uczestnictwa będą one zmuszone do sprzedaży akcji, nie mogąc liczyć na wsparcie ze strony OFE, bo udziały akcji w portfelach tych drugich są bliskie dopuszczalnym maksymalnym limitom.
Radosław
Żurek