Fuzje oraz przejęcia znów budzą emocje

Kamil Zatoński
opublikowano: 2009-09-30 00:00

Rynki się uspokoiły, a spółki coraz odważniej mówią o zakupach. Wreszcie mają je za co realizować.

Już ponad 50 giełdowych spółek zapowiedziało rozbudowę grup. Wartość potencjalnych transakcji to nawet 1 mld zł

Rynki się uspokoiły, a spółki coraz odważniej mówią o zakupach. Wreszcie mają je za co realizować.

W poniedziałek wiadomością dnia na giełdach w USA była oferta przejęcia ACS przez Xeroksa, a w Londynie spekulacje o zainteresowaniu przejęciem Novartisu przez Astrę Zenekę. W Polsce emocje wzbudziły plany zdobycia inwestora strategicznego przez Optimusa i zaangażowanie Centrozapu w upadły Pronox. To tylko kolejny sygnał ożywienia, jakie można zaobserwować na rynku fuzji i przejęć w ostatnich tygodniach.

Od początku sierpnia ponad 50 giełdowych spółek zapowiedziało dołączenie do swoich grup kapitałowych kolejnych podmiotów. Wartość potencjalnych transakcji można szacować na nawet 1 mld zł. Obszar połowów to zarówno kraj, jak i zagranica. Sieci zarzuca się często na więcej niż jeden podmiot. Od słów do czynów droga jest jednak daleka, czego potwierdzeniem jest podsumowanie liczby i wartości transakcji, które udało się w tym samym czasie sfinalizować: trzy giełdowe spółki kupiły udziały w czterech firmach za łącznie 72,6 mln zł.

Rynek fuzji i przejęć ożywia się i będzie się o nim mówić coraz częściej. Dlatego "PB" zorganizował specjalne seminarium "Fuzje i przejęcia". Początek dziś o 10.00 (program obok).

Prężenie muskułów

Specjaliści z dystansem podchodzą do wypowiedzi wie- lu firm, ale potwierdzają, że ożywienie powoli staje się faktem.

— Słowa nic nie kosztują. Zapowiedź przejęć można odczytywać jako chęć pokazania, że jest się silnym i zamierza rozdawać karty. Nie ma jednak wątpliwości, że w obszarze fuzji i przejęć po kilkunastu miesiącach posuchy coś drgnęło. Pojawia się więcej zapytań, rozpoczynane są analizy konkretnych projektów — mówi Rafał Skowroński, dyrektor z Obszaru Rynków Kapitałowych BZ WBK.

Jego zdaniem, zwiększeniu liczby transakcji sprzyjać będzie poprawa postrzegania perspektyw gospodarki.

— Sytuacja kryzysowa minęła, więc bardziej aktywni stali się potencjalni kupujący, a i sprzedający są dziś bardziej chętni do dyskusji — uważa Rafał Skowroński.

— Część transakcji, które przez pewien czas były zawieszone z powodu niepewności co do rozwoju sytuacji, dziś powraca. Ponadto na rynku pojawia się sporo ofert sprzedaży pochodzących od podmiotów, które kryzys zmusił do pozbywania się części biznesu. Przykładem jest sprzedaż AIG Bank Polska przez Grupę AIG. Kolejnym źródłem okazji będzie prywatyzacja, którą przyspieszyła trudna sytuacja budżetu państwa. W branżach mniej dotkniętych kryzysem duże, zagraniczne koncerny będą zainteresowane zakupem polskich firm, które bądź pozwolą im zaistnieć na naszym rynku, bądź pomogą w realizacji konkretnych projektów. Tego można się spodziewać np. w budownictwie infrastrukturalnym — mówi Krzysztof Rudnik, wicedyrektor w dziale doradztwa finansowego Deloitte.

Pokonać bariery

Eksperci są zgodni, że pęka najważniejsza bariera, która przez ostatnie miesiące skutecznie blokowała zapędy firm. Chodzi o dostęp do źródeł finansowania transakcji.

— Obecnie banki znów są gotowe do rozmowy. Na początku tego roku przejęcia były tematem tabu. Potencjalni klienci muszą sobie jednak zdawać sprawę, że poziom ewentualnego finansowania jest dziś znacznie niższy niż kiedyś i nie przekracza zwykle trzykrotności wyniku EBITDA spółki —mówi Krzysztof Rudnik.

Rafał Skowroński z BZ WBK dodaje, że na GPW (ale nie tylko) jest spora grupa firm, które mają pokaźne zasoby gotówkowe, których przez ostatni rok-dwa nie zdążyły wydać na zapowiadane przejęcia. Teraz spółki te mogą wrócić do gry, choć — jak zaznacza specjalista BZ WBK — na drodze do realizacji ich planów stanąć mogą zbyt wysokie z ich punktu widzenia oczekiwania sprzedających.

— Polska jest specyficzna. Z naszych analiz wynika, że polscy przedsiębiorcy są mniej skłonni do dzielenia się ze sprzedającymi przyszłymi efektami fuzji i przejęć. Inaczej mówiąc — w porównaniu z rynkiem amerykańskim czy rynkami Europy Zachodniej premie przy przejęciach oferowane przez polskie firmy są sporo niższe. Zwykle wynoszą 5-20 proc., przy 20-30 proc. w Europie i nawet 30-40 proc. w USA — wylicza Rafał Skowroński.

Jego zdaniem, może to wynikać z gorszego przygotowania transakcji na polskim rynku.

— Polscy przedsiębiorcy rzadziej korzystają z kompleksowego doradztwa, dlatego też nie zawsze są w stanie prawidłowo oszacować efekty synergii. Dlatego premia, którą są gotowi zaoferować sprzedającemu, jest relatywnie niższa — uważa ekspert BZ WBK.

Kamil

Zatoński