Niektórzy z nas na widok tej planszy walą ze złością w klawiaturę. Pomimo dwóch adblocków i regularnego czyszczenia „ciasteczek” w pamięci przeglądarki coś jednak śmie nam zasłonić ekran. To plansze Gemiusa, polskiej firmy badawczej, rekrutującej do swojego grona kolejnych panelistów i będącej od wiosny w stanie pełnej rynkowej ofensywy. Jeszcze rok temu wydawało się jednak, że licząca sobie kilkanaście wiosen firma badawcza jest raczej w głębokiej defensywie. Straciła kontrakt z PBI na badanie polskiego internetu, podobnie stało się w Danii, krytykowana była za nikły rozwój własnych technologii.

— Teraz procentują nasze inwestycje z ostatnich kwartałów. Jesteśmy w fazie szybkiego rozwoju i komercjalizacji technologii mierzących statystyki na rynku reklamy internetowej — zaznacza Marcin Pery, który po latach w zeszłym roku wrócił do Gemiusa (zresztą jest jednym z jego założycieli). Na dziś Gemius to jeden z trzech graczy na świecie w kategorii badań internetowych, i do tego odbił badanie PBI z rąk giganta GfK. I do tego właśnie patentuje swoją technologię na świecie, w tym w USA, uprzedzając ruch globalnych dominatorów: Nielsena i Comscore.
Oczy na pomysły
Czyżby uruchamiając proces patentowy za oceanem, Gemius szykował się na podbój Ameryki? Marcin Pery zastrzega, że to dopiero przygotowania. — Nie mamy obecnie inwestycyjnego biletu do USA, ale mamy dobry produkt i chcemy zabezpieczyć jego wartości intelektualne. To pomysły na styku IT i myśli technologicznej. To, co mamy unikalnego, to podejście, nowe zastosowanie znanych metod — twierdzi Marcin Pery. — Jako pierwsi na świecie widzimy cały rynek reklamowy z punktu widzenia użytkownika,a nie tylko wydawców czy sieci internetowych. Dzięki temu wyprzedzamy wszystkich konkurentów — dodaje Piotr Ejdys, prezes Gemiusa.
Na czym polega pomysł polskiej firmy? Cała sztuka w procesie nowego otwarcia to zręczne wykorzystanie zimnej wojny na rynku, na którym prym zaczyna wieść reklama wideo. W tym segmencie dwaj główni gracze Facebook i Google wciąż stosują różne standardy pomiaru zasięgu i profilu wyświetlania treści. A to powoduje, że marketerom trudno jest ujednolicić wnioski co do efektywności kampanii reklamowych na poszczególnych kanałach w sieci. Marta Sułkiewicz odpowiadająca za rozwój biznesu w Gemiusie twierdzi, że polska firma godzi te interesy, idąc trzecią drogą.
— Ani Facebook, ani Google nie muszą się zgadzać na uczestniczenie w naszym pomiarze, dane pochodzą od oprogramowania zainstalowanego na komputerach panelistów, którzy odwiedzają zarówno Facebooka, YouTube’a czy jakąkolwiek inną stronę — tłumaczy Marta Sułkiewicz.
Trzecia droga
W nowe narzędzia badawcze Gemius zainwestował miliony, a teraz inwestuje kolejne, uruchamiając biznesowy front na zachodzie Europy. Spółka, której właścicielem jest polski Trigon, otwiera podwoje w Belgii, Niemczech oraz Wielkiej Brytanii. W tych dwóch ostatnich krajach w skali kontynentu przepływa najwięcej budżetów na marketing internetowy. Tu też Gemius niekoniecznie będzie działać w modelu ćwiczonym w Polsce, czyli szukając kontraktów ze związkami branżowymi na oficjalne badanie internetu.
Spółka liczy, że jego handlowcy przekonają do siebie poszczególne domy mediowe i menedżerów po stronie reklamodawców. W tym roku, według informacji „PB”, Gemius zanotuje przychody na poziomie około 50 mln zł przy 5-7 mln zł EBITDA. To oznacza, że na finansowanie obecnej fazy ekspansji nie weźmie od Trigona ani grosza. Dalsze scenariusze dla Gemiusa są dwa: pierwszy to otwarcie własnym sumptem — kosztem milionów dolarów — oddziału w USA. Drugi to ekspansja już w ramach struktur jednego z gigantów rynku badawczego. © Ⓟ