Afer mniejszych lub większych mamy na NewConnect bez liku. Najświeższe? Choćby głośna sprawa upadku spółki Avtech Aviation & Engineering, w wyniku której GoAdvisers, który doradzał firmie, został skreślony z listy autoryzowanych doradców. Albo sprawa Seveneta, która skłoniła 21 inwestorów do wejścia na drogę sądową, by udowodnić, że spółka wprowadził ich w błąd i powinna oddać pieniądze zainwestowane w ofercie prywatnej.

Po co mnożyć ryzyka?
Tę ostatnią sprawę odchorowała firma Capital One Advisers (COA), autoryzowany doradca, który wprowadzał na rynek właśnie Sevenet. Doradca nie czuje się winny, argumentując, że w pracy bazował na informacjach uzyskanych od zarządu. A ponieważ te, jak się okazuje, nie były wiarygodne… Z porażek zawsze można wyciągnąć naukę. Marcin Duszyński, prezes COA, a jednocześnie szef Stowarzyszenia Autoryzowanych Doradców Rynku New Connect, ma pomysły, jak poprawić standardy obowiązujące na NewConnect.
— Zmiany są konieczne i pożądane. To konsekwencja rozwoju rynku. Stworzenie NewConnect było strzałem w dziesiątkę i wielkim sukcesem, o czym świadczy liczba notowanych spółek i rosnąca liczba firm pozagiełdowych, dla których ten rynek to etap wzrostu — zauważa Marcin Duszyński.
Jego zdaniem, regulacje wewnętrzne firm doradczych i regulacje rynku powinny ewoluować wraz z rozwojem NewConnect. Zwłaszcza że coraz aktywniej inwestują tu duże fundusze inwestycyjne.
— Zależy nam na tym, aby rynek się rozwijał, a to wymaga, by na NewConnect nie mnożyć ryzyk. Akceptowalne jest wyższe ryzyko biznesowe, skoro notowane są spółki na wczesnym etapie rozwoju, ale po co dokładać do tego ryzyka proceduralne? — pyta retorycznie Marcin Duszyński.
Cztery pomysły
Postulaty są cztery. Po pierwsze: wprowadźmy instytucję rachunku powierniczego, np. w domu maklerskim (pełniącym jednocześnie rolę animatora), na który wpływałyby pieniądze pozyskane przez spółkę w ofercie prywatnej, poprzedzającej debiut na NewConnect.
— Pieniądze czekałyby na takim rachunku, aż sąd zarejestruje podwyższenie kapitału, i dopiero wtedy trafiały do spółki. Emitent nie mógłby ich wydać, zanim sąd formalnie nie potwierdzi, że emisja została poprawnie przeprowadzona. Takie rozwiązanie byłoby szczególnie pożądane w przypadku mniejszych spółek, które nie generują dużych zysków, a pozyskany kapitał jest ich wielokrotnością — tłumaczy Marcin Duszyński.
Po drugie: rozpoczynajmy oferty tylko wtedy, gdy znane są już wyniki emitenta osiągnięte w ostatnim zakończonym kwartale.
— Przykładowo, prowadzenie oferty we wrześniu, na podstawie wyników poprzedniego roku, to zawsze ryzyko. Jeśli chodzi o poświadczenie wyników, to wystarczyłby podpis zarządu. Byle ktoś wziął za nie odpowiedzialność — argumentuje Marcin Duszyński. Po trzecie: niech autoryzowany doradca ma obowiązek przeprowadzenia choćby częściowego due diligence (wszechstronne badanie prawno-finansowe) spółki, którą wprowadza na NewConnect.
— Dziś doradcy opierają się wyłącznie na deklaracjach zarządu emitenta. Nic dziwnego — due diligence kosztuje, a nie jest wymagane — twierdzi Marcin Duszyński. Wreszcie po czwarte: wprowadźmy dla doradców egzaminy o charakterze finansowo-ekonomicznym, a nie tylko prawnym, jak te obecnie obowiązujące.
— Doradca podpisuje się dziś pod dokumentem informacyjnym, biorąc odpowiedzialność za poziom merytoryczny zawartych w nim informacji, również tych o charakterze ekonomicznym. Tymczasem dziś wielu doradców nie dokonuje tych analiz na poziomie, który jest wymagany przez profesjonalnych inwestorów — zauważa Marcin Duszyński.
373 Tyle spółek jest notowanych na NewConnect. W tym roku zadebiutowało 19. Na dużej giełdzie notowanych jest 416.
OKIEM REGULATORA
Większość spółek przejdzie przez sito
LUDWIK SOBOLEWSKI
prezes Giełdy Papierów Wartościowych
Już za kilka dni ogłosimy pakiet nowych rozwiązań regulacyjnych dotyczących NewConnect. Będą znaczące, ale nie popełnimy błędu przeregulowania rynku ani procesów poprzedzających debiut spółki. Chcę wyznać czytelnikom „PB”, że dokonaliśmy ostatnio przeglądu wszystkich spółek notowanych na NewConnect, by sprawdzić, jak dotknąłby je jeden z dalej idących obowiązków, które chcemy wprowadzić. Chcieliśmy w ten sposób ustalić, które spółki mogą sprawiać najwięcej kłopotów inwestorom. I okazało się, że takich spółek mamy na razie... sześć! Ten wynik jest jednym z dowodów na to, że spółki na NewConnect są na ogół bardzo przyzwoitej jakości, a wiele z nich to wręcz bardzo dobre firmy, świetnie zarządzane i z perspektywami rozwoju.