Kilka dni temu sędzia Izabela Ledzion z Sądu Okręgowego w Warszawie uznała, na razie nieprawomocnie, że notowany na NewConnect w latach 2011-15 Progres Investment (PI) działał jak gang i pod pozorem udzielania firmom krótkoterminowego finansowania bezprawnie przejął ich majątek wart ponad 100 mln zł. Najwyższe kary usłyszeli byli szefowie PI: Paweł J. (8 lat więzienia) i Marek A. (6,5 roku), a także Tomasz T. (4 lata i 10 miesięcy), do 2012 r. prezes towarzystwa ubezpieczeń na życie Benefia, które finansowało działalność Progresu.
Okazuje się, że to niejedyny wyrok na koncie byłego wieloletniego szefa Benefii, który w latach 2011-12 był też członkiem rady nadzorczej PI. I wcale nie najsurowszy. Do końca października 2025 r. sędzia Agnieszka Jarosz z tego samego sądu ma czas na przygotowanie uzasadnienia wyroku, który w maju 2025 r. zapadł w drugim z procesów będących owocem ujawnionego przez PB toksycznego romansu życiowego ubezpieczyciela z PI. Tomasz T. został jego mocą skazany aż na 9 lat więzienia, a wraz z nim wyroki pozbawienia wolności usłyszeli Przemysław M., były członek zarządu Benefii (6 lat), oraz Anna B., była pracownica ubezpieczyciela (2 lata). Krzysztof K., kolejny były członek zarządu Benefii i ostatni z oskarżonych, został natomiast uniewinniony. Orzeczenie jest nieprawomocne.
Szkody? 260 mln zł. Zabezpieczony majątek? 4 mln zł
Związki Benefii, kontrolowanej przez austriacką Vienna Insurance Group (VIG; dziś spółka funkcjonuje jako Vienna Life Towarzystwo Ubezpieczeń na Życie VIG), z PI sięgają 2010 r., czyli samych początków Progresu. Najpierw ubezpieczyciel kierowany przez Tomasza T. kupił niezabezpieczone obligacje tej spółki za 20 mln zł, a potem (wiosną 2011 r.) 10 proc. jej akcji, za które zapłacił 400 tys. zł.
Do największej transakcji doszło jednak w maju 2012 r., akurat wtedy gdy notowania PI były rekordowo wysokie. W dwóch transzach Benefia kupiła kolejne 30 proc. Progresu, płacąc za ten pakiet aż 33,3 mln zł. Notowana na NewConnect spółka zaraportowała, że po około 15 proc. walorów sprzedali Paweł J., szef PI, oraz kontrolowana przez niego cypryjska spółka Corgeton Holdings. Tyle, że - jak później ustaliła prokuratura – rzeczywistym beneficjentem cypryjskiego Corgetonu wcale nie był Paweł J., ale… Tomasz T. Do głównych bohaterów afery tylko w wyniku tej transakcji trafiło więc aż 33,3 mln zł. Znacznie gorszy interes zrobiła Benefia. Kurs Progresu bowiem szybko i systematycznie spadał, a w 2015 r. spółka zbankrutowała i wyleciała z NewConnect.
Kiedy cztery lata temu ujawnialiśmy kulisy transakcji z maja 2012 r., pytaliśmy: czy śledczy badali, co się stało z 33,3 mln zł, w tym historię rachunków bankowych, na które wpłynęły, oraz późniejsze transfery? I dlaczego późniejsze rozporządzenie tymi pieniędzmi nie zostało zakwalifikowane jako ich pranie, skoro – zdaniem prokuratury – transakcje z maja 2012 r. stanowiły przestępstwo? Na te pytania Prokuratura Okręgowa w Warszawie nie odpowiedziała. Ograniczyła się do stwierdzenia, że „zebrano dokumentację i prowadzono ustalenia zmierzające do zidentyfikowania rzeczywistych beneficjentów” wszystkich transakcji objętych zarzutami.
Z jakim skutkiem? Dobrze to widać, gdy zestawi się łączne szkody Benefii i klientów Progresu z majątkiem zabezpieczonym w obu sprawach u wszystkich podejrzanych. Pierwsza wartość to ponad 260 mln zł, druga… niecałe 4 mln zł, czyli ponad 65 razy mniej!
18 przestępstw na łącznie 160 mln zł
Zaledwie kilka tygodni po transakcji z maja 2012 r. prezesem Progresu został… Przemysław M., członek zarządu Benefii. Przy tej okazji deklarował: „Progres dla nas jest cały czas inwestycją średnioterminową, z której planujemy wycofać się z dużym zyskiem”. Nie udało się. Łącznie na obligacje i na akcje PI Benefia wydała po ponad 30 mln zł. I pieniądze te w zdecydowanej większości musiała wpisać w straty.
Już w lipcu 2012 r. Tomasz T. i Przemysław M. zrezygnowali też z zasiadania w zarządzie Benefii, a ich następcy oraz przedstawiciele austriackiego właściciela wdrożyli kilkumiesięczny audyt wewnętrzny. W jego wyniku pod koniec 2012 r. zawiadomienia dotyczące sprzeniewierzenia ponad 150 mln zł trafiły nie tylko do prokuratury, ale też Komisji Nadzoru Finansowego (patrz ramka).
Pod koniec 2012 r. następcy Tomasza T. i Przemysława M. w zarządzie życiowej Benefii zawiadomili o nieprawidłowościach z lat 2010-12 nie tylko prokuraturę, ale też Komisję Nadzoru Finansowego (KNF). W rezultacie szef KNF zgłosił się do śledztwa jako pokrzywdzony i wszczął własne postępowanie w sprawie. W 2014 r. skończyło się ono decyzją o nałożeniu na Benefię kary 1,5 mln zł za zbyt ryzykowne i niezgodne z prawem inwestycje. A po odwołaniu spółki, w 2017 r., kara została zmniejszona do 1,1 mln zł. Na tyle ostatecznie nadzorca wycenił naruszenie przez były zarząd Benefii ustawy o działalności ubezpieczeniowej, m.in. paragrafu, zgodnie z którym ubezpieczyciele powinni inwestować tak, by „osiągnąć jak największy stopień bezpieczeństwa i rentowności przy jednoczesnym zachowaniu płynności środków”. W trakcie postępowania Benefia poszła na pełną współpracę z KNF, i to właśnie miało wpływ na wysokość kary, która – gdyby nie ta postawa – byłaby zapewne dużo wyższa.
Szybko wszczęte śledztwo po jakimś czasie straciło dynamikę i zostało na wiele miesięcy zawieszone w oczekiwaniu na wyniki międzynarodowej pomocy prawnej. Ostatecznie stołeczna prokuratura uznała jednak, że Tomasz T. i inni menedżerowie Benefii w latach 2010-12 inwestowali nie po to, by zarobiła ich firma, ale… by dać zarobić innym. I w 2019 r. skierowała akt oskarżenia do sądu.
Tomasz T. usłyszał aż 18 zarzutów niegospodarności na łącznie około 160 mln zł, a na ławie oskarżonych zasiedli też byli członkowie zarządu życiowego ubezpieczyciela – Przemysław M. (9 zarzutów) i Krzysztof K. (4), a także Anna B. (1), wieloletnia współpracowniczka Tomasza T., która dzięki jego decyzjom awansowała w Benefii ze stanowiska asystentki prezesa na funkcję dyrektora ds. PR. Cała czwórka zgodnie nie przyznawała się do winy.
Powiązani beneficjenci
Oprócz zakupu akcji i obligacji Progresu śledczy zakwestionowali szereg innych inwestycji Benefii w papiery powiązanych z nim w taki czy inny sposób firm, zarówno publicznych (notowane wtedy na GPW spółki nieruchomościowe Alterco i Korporacja Budowlana Dom), jak i niepublicznych (Ferster Capital, Upturn i Millennium Finance).
Dla przykładu: szefami trzech ostatnich firm byli współpracownicy Progresu (odpowiednio: Iwona M., Zbigniew W. i Jacek S.), których sąd w drugiej ze spraw skazał za członkostwo w zorganizowanej grupie przestępczej. Z kolei z Alterco i KB Dom (obie zostały wyrzucone z giełdy i zbankrutowały) PI współpracował przy projektach czy transakcjach nieruchomościowych.
Co jeszcze wiemy o beneficjentach, w których Benefia utopiła pieniądze? Upturn to np. spółka, której GPW w marcu 2013 r., jako pierwszej w historii, odmówiła wprowadzenia obligacji na rynek Catalyst. Alterco natomiast to firma, która zostawiła po sobie około 200 mln zł długów, i której postępowanie upadłościowe sąd umorzył, bo uznał, że nie stać jej nawet na pokrycie jego kosztów.
Na podstawie opinii biegłego prokuratura uznała, że poszczególne transakcje Benefii o wartości od 400 tys. zł do kilkudziesięciu milionów złotych były obarczone bardzo wysokim ryzykiem, niedostatecznie zabezpieczone i nieuzasadnione ekonomicznie. Co więcej — w większości przeprowadzano je na niekorzystnych warunkach i z pominięciem decyzji komitetu inwestycyjnego Benefii.
Grzywny i obowiązek naprawienia części szkód
Pisemnego uzasadnienia wyroku z maja 2025 r. wciąż nie ma, ale już sama jego sentencja świadczy, że najwyraźniej sąd, po procesie trwającym około 3,5 roku, w większości podzielił argumentację prokuratury. Od wszystkich przedstawionych mu zarzutów uniewinniony został tylko Krzysztof K. Natomiast Tomasz T., Przemysław M. i Anna B. zostali skazani za wszystkie zarzucone im przestępstwa, na odpowiednio 9, 6 i 2 lata bezwzględnego więzienia.
- Oprócz kar pozbawienia wolności sąd skazał trójkę oskarżonych na grzywny wysokości 960 tys. zł (Tomasz T.), 630 tys. zł (Przemysław M.) i 340 tys. zł (Anna B.). Orzekł wobec nich także obowiązek naprawienia szkody na rzecz Vienna Life Towarzystwo Ubezpieczeń na Życie Vienna Insurance Group – informuje Anna Ptaszek, rzecznik prasowa ds. karnych Sądu Okręgowego w Warszawie.
Tomasz T. i Przemysław M., o ile wyrok się uprawomocni, będą musieli zapłacić następcy prawnemu Benefii łącznie prawie 6,9 mln zł, z czego za zwrot ponad 1,35 mln zł odpowiada z nimi solidarnie Anna B.