Cena złota bije rekord za rekordem. W środę przekroczyła 4200 USD za uncję, co oznacza 60-procentowy wzrost od początku roku. W krótkim terminie za wzrostem wartości kruszcu stoją napięcia celne na linii USA-Chiny oraz oczekiwania inwestorów na obniżkę stóp procentowych przez Fed. Długoterminowo popyt na „barbarzyński relikt” napędzają m.in. banki centralne, z NBP na czele. Obecnie polski bank centralny dysponuje rezerwami złota przekraczającymi 520 ton o wartości około 240 mld zł.
Czas odpuścić złoto…
Zdaniem Tomasza Tarczyńskiego, prezesa Opoka TFI, po efektownej, trzyletniej hossie złoto wysyła mocne sygnały przewartościowania.
- Szczyt ceny konkretnego aktywa to zwykle splot bardzo dobrych wiadomości, a nie złych. Taka jest logika rynku. Popyt banków centralnych na złoto i napięcia geopolityczne są faktem, ale nie wiadomo, jak w danym momencie konkretnie działają. Warto skupić się nie na narracji, ale na czynnikach, które można obserwować, jak np. spekulacja na opcjach, napływy do ETF-ów czy bardzo dynamiczny wzrost ceny – mówi Tomasz Tarczyński.
Innym czynnikiem są obroty na złocie charakterystyczne dla szczytów średnioterminowych, podkreśla ekspert Opoka TFI. Jako przykład podaje obroty na funduszu ETF SPDR Gold, które od końca sierpnia zwiększyły się dwukrotnie do prawie 18 mln USD dziennie, wynika z danych Bloomberga. Od stycznia notowania funduszu wzrosły o 55 proc.
…ale nie zupełnie porzucić
W mandacie Opoka TFI zalecany udział bazowy złota w portfelu mieści się w przedziale 8-12 proc.
- W ostatnich latach często mieliśmy pozycję przekraczającą 20 proc. Hossa na kruszcu zaczęła się jednak już trzy lata temu i natężenie spekulacji jest takie, że podjęliśmy decyzję o zmniejszeniu pozycji. Naszym zdaniem koszyk surowców innych niż metale szlachetne powinien zacząć zachowywać się lepiej od kruszców – tłumaczy Tomasz Tarczyński.
Rozbieżne opinie
Wielu analityków spodziewa się spadku cen w średnim okresie. Konsens prognoz na przyszły rok to 3700 USD za uncję, a w latach 2027-2028 cena ma spaść o kolejne kilkaset dolarów za uncję, wynika z danych agencji Bloomberg. Analitycy z Bank of America widzą cenę złota na poziomie zaledwie 2600 USD w 2029 r. Uważają, że wstrząsy geopolityczne nie są trwałym czynnikiem wzrostowym. Kluczowe są realne stopy procentowe i pozycja dolara amerykańskiego. Opiera się to na scenariuszu bazowym, w którym inflacja się stabilizuje, a premia geopolityczna maleje. Na rynku nie brakuje też optymistów. Analitycy Goldman Sachs wierzą, że cena złota może dojść do 5000 USD za uncję.
Tymczasem z październikowej ankiety Bank of America wynika, że aż 43 proc. zarządzających funduszami wierzy w dalszy wzrost ceny złota, podczas gdy 41 proc. uważa, że kruszec jest przewartościowany, Październikowa ankieta objęła 193 specjalistów zarządzających aktywami o wartości 468 mld USD.