Giełdy już nie będą spadać

opublikowano: 16-06-2020, 22:00

Inwestowanie w akcje nie ma obecnie zyskownej alternatywy, co nie znaczy, że wszystkie giełdy będą zachowywać się tak samo. Szczególnie atrakcyjna wydaje się Azja

Przeczytaj tekst i dowiedz się:

  • Jak Łukasz Wardyn, dyrektor CMC Markets na Europę Wschodnią tłumaczy odbicie na giełdach
  • Czy spodziewa się powrotu do marcowych dołków
  • Co przewiduje na amerykańskich giełdach
  • Co radzi inwestorom na rynkach wschodzących

Niepewność na rynkach akcji cały czas będzie się utrzymywała. Tygodniami, a nawet miesiącami doniesienia dotyczące koronawirusa będą huśtały indeksami — to w górę, to w dół. To podstawowe założenie, z jakiego wychodzi Łukasz Wardyn, dyrektor CMC Markets na Europę Wschodnią.

— Asekuracyjnie można powiedzieć, że będziemy mieli szeroki trend horyzontalny, ale apetyt na dalsze zwyżki jest i według mnie ma on uzasadnienie — twierdzi Łukasz Wardyn.

W kwietniu 2020 r., gdy zatrzymała się pierwsza faza odbicia po marcowym krachu, a na rynku przeważały głosy o powrocie do marcowych dołków lub wręcz ich pogłębieniu, przyznawał, że sytuacja jest niepewna, ale zarazem przedstawiał inny scenariusz.

— Jeśli nastąpi odmrożenie gospodarek, to nawet jeśli popyt konsumpcyjny nie będzie taki, jaki był przed pojawieniem się koronawirusa, a odbicie gospodarcze będzie przypominało literę U, to inwestorzy giełdowi mogą być na tyle pazerni, że indeksy pójdą wyraźniej do góry. Pamiętajmy, że gospodarki będą na sterydach podanych przez banki centralne — mówił na łamach „PB”.

Książkę odstaw na półkę

Kwietniowa projekcja Łukasza Wardyna sprawdziła się. 10 czerwca 2020 r. Nasdaq Composite ustanowił nawet nowy rekord wszech czasów, przekraczając 10 tys. pkt. Menedżer CMC Markets uważa, że jest to pochodna zmieszania pazerności inwestorów z ich desperacją, wynikającąze spadku rentowności innych lokat. Ten spadek to konsekwencja niskich stóp procentowych, które przy okazji walki z gospodarczymi skutkami koronawirusa zostały jeszcze bardziej obniżone. Zdaniem Łukasza Wardyna czynniki te powodują też, że o powrocie do marcowych dołków możemy na razie zapomnieć.

— Jeśli ktoś oczekiwał klasycznej korekty w książkowej formie „A, B, C” — gdzie A to pierwsza fala spadkowa z marca, B miałoby być odbiciem, po którym zazwyczaj przychodzi fala C, która sprowadza kursy przynajmniej do dołka fali A lub nawet niżej, to Nasdaq właściwie zanegował już ten scenariusz — podkreśla Łukasz Wardyn.

Jego zdaniem ponowne zejście indeksów do dołków z marca, a nawet niżej, jest możliwie, ale nie zostanie wywołane czynnikami, które obecnie przykuwają uwagę inwestorów — czyli walką z koronawirusem i tempem odmrażania gospodarek. Takie tąpnięcie byłoby dopiero swoistą „zapłatą” za działania stymulacyjne podejmowane obecnie przez banki centralne i rządy. Trzeba więc będzie na nie dość długo poczekać. Łukasz Wardyn zastrzega jednak, że dobre nastroje na giełdach mogą nie być już tak równo rozłożone jak dotychczas.

— Wydaje się, że na rynku amerykańskim trudno będzie o imponujące zwyżki, co nie oznacza, że na mniejszych rynkach, do których rozruszania potrzeba mniej kapitału — jak np. w Polsce — atmosfera nie będzie lepsza. Sytuacja na GPW cały czas jest korzystna, choć poziomy odbicia wynikające z różnego typu analiz zostały już osiągnięte i o tym też trzeba pamiętać — komentuje dyrektor CMC Markets na Europę Wschodnią.

Samych Stanów Zjednoczonych radzi zresztą nie traktować już jako jedynego godnego uwagi rynku do inwestowania.

— Szczególną uwagę zwróciłbym na skład indeksu S&P500. Jest on mocno zdywersyfikowany, ale jest w nim jednocześnie bardzo wielu przedstawicieli branż, które są w poważnych tarapatach. Mam na myśli szeroko pojęty sektor lotniczy — od producentów samolotów po linie lotnicze — czy sektor rozrywkowy. Tam sytuacja szybko się nie poprawi. Z kondycji S&P500 dobrych impulsów dla innych giełd będzie więc znacznie mniej. Oczekiwałbym za to relatywnej siły Nasdaqu w stosunku do indeksów bardziej zdywersyfikowanych i tym samym bardziej eksponowanych na tzw. starą gospodarkę. Pokonanie poprzedniego historycznego szczytu i ustanowienie nowego zawsze jest bardzo mocnym sygnałem — tłumaczy Łukasz Wardyn.

Wschodzące różnice

Rynków wschodzących ekspert także nie zaleca traktować jako jednolitej grupy. Za zdecydowanie ryzykowny obszar uważa Amerykę Południową. W takich krajach jak Brazylia pierwszoplanowym problemem jest to, o czym inne rynki zdają się już zapominać.

— W Ameryce Południowej sytuacja z koronawirusem nie jest pod kontrolą. To region wyjątkowo spekulacyjny — podkreśla Łukasz Wardyn.

Zupełnie inaczej postrzega Azję.

— Należy oczekiwać, że Chiny i mniejsze rynki azjatyckie będą miały się bardzo dobrze i lepiej niż reszta świata. Rozprzestrzenianie się koronawirusa jest tam opanowane, są też programy stymulacyjne dla gospodarek — wskazuje nasz rozmówca.

Do giełd azjatyckich Łukasza Wardyna pozytywnie też nastraja Japonia. To co prawda nie rynek wschodzący, ale rozwinięty. Niemniej jej gospodarka może być pewnym wskaźnikiem dla innych.

— Decyzje Banku Japonii sprawiły, że mimo trzech kwartałów z rzędu spadku PKB zapaść gospodarcza nie była tak mocna, jak się spodziewano — zaznacza Łukasz Wardyn.

© ℗
Rozpowszechnianie niniejszego artykułu możliwe jest tylko i wyłącznie zgodnie z postanowieniami „Regulaminu korzystania z artykułów prasowych” i po wcześniejszym uiszczeniu należności, zgodnie z cennikiem.

Podpis: Kamil Kosiński

Polecane