Lider LPR Roman Giertych uważa, że z powodów znacznych różnic programowych, zwłaszcza w sferze gospodarczej, nie ma obecnie możliwości na ewentualny udział jego ugrupowania w koalicji rządowej z PiS. Zadeklarował jednak, że jego ugrupowanie nie będzie "betonową, destruktywną" opozycją.
Jak mówił w poniedziałek na konferencji prasowej w Białymstoku, główną przeszkodą są propozycje podatkowe rządu, które w ubiegłym tygodniu zaprezentowała minister finansów Zyta Gilowska oraz informacja o planach wejścia polskiej waluty do strefy euro. Program gospodarczy rządu nazwał programem liberalnym. Przypomniał, że LPR nie zgadza się na wejście Polski do strefy euro i na rozwiązania, "które obniżają podatki bogatym, a praktycznie nie obniżają ubogim".
"Apeluję, by PiS wszedł w oficjalną koalicję rządową z Platformą Obywatelską dlatego, że te propozycje są w praktyce identyczne z tym, co proponowała dwa tygodnie temu Platforma Obywatelska" - powiedział Giertych.
Dodał, że w takiej sytuacji różnica między Polską solidarną a Polską liberalną "jest żadna", bo rozwiązania proponowane przez minister finansów oznaczają, iż programy gospodarcze obu partii "się utożsamiają".
"W sensie programowym nie ma dzisiaj w Sejmie możliwości spójnej koalicji innej, niż poza Platformą i PiS-em" - dodał lider LPR.
Pytany, czy w takim razie jest jeszcze możliwość rozmów koalicyjnych LPR z PiS-em odpowiedział, że w takiej sytuacji nie. Dodał, że "chcąc realizować liberalną koncepcję ekonomiczną Zyty Gilowskiej", nie można oczekiwać poparcia ze strony Ligi Polskich Rodzin.
Zadeklarował, że w opozycji jego ugrupowanie nie będzie domagać się dymisji ministrów obecnego rządu i nie będzie głosowało przeciw ustawom z tzw. paktu stabilizacyjnego.